W najbliższą sobotę rusza 23. sezon Premier League. Nie wiemy, czy liga angielska jest wciąż najlepsza na świecie, ale bez wątpienia jest najbardziej wyrównana. Tutaj każdy może wygrać z każdym, a mecz pomiędzy mistrzem kraju a kandydatem do spadku czasem już przed meczem staje się gehenną dla faworyzowanego Goliata. Może się to wydać nieprawdopodobne, ale nadchodzący sezon zapowiada się jeszcze ciekawiej niż poprzedni – walka o mistrzowską koronę będzie bowiem wyścigiem co najmniej czterech koni. Kogo zatem należy zaliczyć do grona faworytów, a kto może spaść z ligi? Który piłkarz zostanie królem strzelców, a jaki zawodnik zaskoczy nas na plus? Pytań jest wiele, ale postaramy się przewidzieć przyszłość. Oto nasze typy.
1. Kto zostanie mistrzem?
Na papierze wygląda to tak, że kandydatów jest pięciu: Manchester United, Manchester City, Chelsea, Liverpool i Arsenal. Ciężko przewidzieć kolejność, ponieważ cała piątka jest mocna, ale stawiamy mimo wszystko na kogoś z dwójki Chelsea – Manchester United. Mourinho wzmocnił swój zespół, piłkarze są gotowi do walki. “Czerwone Diabły” wydają się za to odrodzone, a przedsezonowe sukcesy narobiły sporo nadziei na udany sezon kibicom z czerwonej części Manchesteru. Oj, będzie się działo. “The Special One” i jego legendarne “mind games” znów opanują Wyspy, Jose już zadba o sporo fermentu. Potyczki z Van Gaalem? Zapowiadają się pysznie. “Czerwone Diabły” i niebieska część Londynu to w tej chwili posiadacze dwóch najbardziej charakterystycznych trenerów nie tylko tej ligi, ale może i całej Europy. Na docinki mógłby się z nimi równać tylko Jurgen Klopp i Mariusz Rumak. Pytanie tylko, czy na murawie lepsi nie okażą się ci mniej atrakcyjni dla tabloidów..
2. Kto awansuje do Ligi Mistrzów?
Wielka czwórka powinna wyglądać tak: Chelsea, Manchester United, Manchester City i Arsenal. Liverpool obejdzie się tym razem smakiem, bez Suareza raczej ani rusz. Cytując klasyka z Tottenhamu: “Sprzedano Elvisa, kupiono Beatlesów”, ale może okazać się, że John, Paul, George i Ringo zagrają w Lidze Europy… Do walki o LM włączą się na pewno także Tottenham i Everton, czym uprzedzamy już następne pytanie.
3. Czarny koń rozgrywek
Everton. Roberto Martinez pokazał kibicom na Goodison Park, jaka jest różnica pomiędzy artystą, a solidnym rzemieślnikiem. Nie zrozumcie nas źle – David Moyes nie był złym trenerem, ale i nie wybitnym. Dobrym do pewnego pułapu, ale pewnej poprzeczki nigdy nie przeskoczy, no bo zwyczajnie nie umie. Doskonale pokazała to jego nieudana przygoda na Old Trafford, zakończona klęską. Co innego Don Roberto – tutaj jest pole do rozwoju dla “The Toffees”, a Hiszpan jest gwarantem progresu. Oczywiście jeśli go ktoś wcześniej nie ukradnie z niebieskiej części Merseyside, chętnych bowiem nie brakuje. Błyśnie także Arsenal, ale po pierwsze: raczej nie wygra mistrzostwa, a po drugie: jego ewentualny triumf trudno będzie zaliczyć do sensacji, raczej delikatnych (bardzo delikatnych) niespodzianek.
4. Który snajper zgarnie koronę króla strzelców?
Robin van Persie znów to zrobi – takiego żądła “Czerwone Diabły” nie miały od czasów Ruuda van Nistelrooya, a pod okiem Van Gaala RvP znów pokaże jak się strzela gole. Holender wart jest każdego wydanego nań pensa – abstrahując od jakichkolwiek sympatii klubowych to szkoda, że nie przyszedł na Old Trafford jakieś 10 lat wcześniej. Jego legenda byłaby dzisiaj wręcz monumentalna, może i większa od opowieści o niejakim Alanie Shearerze.
5. Najlepszy zawodnik sezonu
Stawiamy na któregoś z czarodziejów środka pola. Być może będzie to jeden z tych cudownych technicznie Hobbitów (Hazard, Silva), a może ktoś z grona bramkostrzelnych pomocników (Ramsey, Toure). Coś nam się wydaje, że wiodącą postacią tego sezonu może być właśnie Aaron Ramsey (jeśli się nie połamie, czego oczywiście mu nie życzymy).
6. Najlepszy młody piłkarz
Tutaj także mamy dużo kandydatów, ale powinien to być sezon Romelu Lukaku. Chłopak ma wszystko – budowę czołgu M1 Abrams, jest coraz lepszy technicznie, a jak się rozpędzi to wchodzi do domu razem z drzwiami. U Martineza powinien robić regularne postępy, no i będzie miał to, czego brakowało wcześniej: stabilizację. Koniec z życiem na walizkach, ciągłymi wypożyczeniami. Belg dostaje spokój, status kluczowego piłkarza i pewny plac. czego chcieć więcej? W Chelsea byłby czwartym do miski, na Goodison Park będzie gwiazdą numer jeden.
7. Kto zrobił najlepszy transfer?
Zdecydowanie ten, który z tego raczej nie słynął, czyli Arsene Wenger. Arsenal zmienił front i dał jasny sygnał, że koniec z oszczędzaniem. Monsieur Wenger zrozumiał, że do mistrzostwa potrzeba jednak paru gwiazd, a że znalazły się fundusze to poszedł na zakupy. Gdzie kupić gwiazdę? Oczywiście w piłkarskim Harrodsie, bynajmniej nie w Tesco. Takim oto sposobem na Emirates trafił Alexis Sanchez. Chilijczyk jest szybki, zwinny, piekielnie dobry technicznie. Jeśli dopasuje się taktycznie, zostanie kluczowym elementem układanki “podstarzałego francuskiego alchemika futbolu”, jak podśmiechiwano się jeszcze niedawno z Wengera.
8. Najlepszy trener sezonu 2014/15
Ktoś z trójki Martinez, Van Gaal i Mourinho. Chyba, że… beniaminkowie nie spadną i ktoś w nowych będzie grał wyjątkowo dobrze. Sean Dyche lub Nigel Perason z nagrodą? Dlaczego nie.
9. Spadkowicze…
I już zrobiło się mniej sympatycznie. Nie jest tajemnicą, że największą szansę na spadek mają oczywiście beniaminkowie, czyli Leicester City i Burnley. Specjalnie pominęliśmy QPR, ponieważ tutaj wyciągnięto wnioski z poprzednich szaleństw i Londyńczycy już z ligi raczej nie polecą. Reasumując – obstawiamy, że spadną wspomniane wcześniej Leicester, Burnley i West Bromwich Albion. WBA prezentuje się wyjątkowo mizernie.
10. Trener, który straci pracę jako pierwszy
Sam Allardyce. Kibicom “Młotów” znudził się oldskulowy styl “Big Sama”, chcieliby zobaczyć więcej piłki, a mniej koszykówki. Taka gra jest możliwa głównie z Carrollem, który notorycznie jest jednak kontuzjowany. WHU na pewno utrzyma się w lidze, ale sezon skończy z innym trenerem. Szkoleniowiec uczy się całe życie, na tym polegała siła sir Aleksa Fergusona – ciągle coś zmieniał. U Allardyce’a tego nie widać, trener nie stara się niczego poprawiać, polega na tych samych schematach od lat. A świat idzie do przodu, taktykę zmienił nawet człowiek, który nie umie włączyć komputera, czyli Harry Redknapp. Da się? Da.
11. Kto będzie największym rozczarowaniem, a kto niespodzianką rozgrywek?
Nasz nos nam mówi, że City nie obroni tytułu. Jak na Manchester, nie było w tym lecie gigantycznych zakupów. Pellegrini postawił na stabilizację, zmiany są kosmetyczne. Oczywiście może być różnie, ale Dżeko & co. raczej ustąpią tym razem pola innym. Największa niespodzianka powinna odnosić się do zespołu, ale zrobimy wyjątek i będzie to piłkarz, także z City. Kto zatem wystrzeli jak Filip z konopi? Stevan Jovetić. Jeśli jest zdrowy – a teraz wreszcie jest – to piłkarz przez duże “P”. Jeszcze zakochacie się w jego boiskowej bałkańskiej fantazji.
To wszystko jednak nieważne. 19 sierpnia minie smutna rocznica – 22 lata od ostatniej polskiej bramki w Premier League. Robert Warzycha zaliczył asystę na 1:0, później ośmieszył obronę i strzelił na 2:0, a jego Everton ostatecznie wygrał 3:0. Dodajmy, że z Manchesterem United. Mało? Działo się to na Old Trafford, w jaskini lwa. Przypomnijmy tamtego gola, a także miejmy nadzieję, że ta polska susza się w końcu skończy. Cała nadzieja w “Wasylu”.
Kuba Machowina