Sporo kontrowersji dostarczyła ostatnia kolejka ekstraklasy. Rzuty karne nagle stawały się rzutami wolnymi, a Zbigniew Przesmycki znowu pouczał w mailach dziennikarzy na temat rąk, których nikt normalny rękami nie nazwie. Nie no, żenuła. Nawet nie chce się komentować tych bredni, więc od razu przejdźmy do weryfikowania poszczególnych wyników.
1. Cracovia – Korona. Zmieniamy wynik na 1:1, bo karny dla Korony był jak najbardziej słuszny, a zwycięski gol dla Cracovii padł ze spalonego. Głupka zrobił z siebie Robert Podoliński, który najpierw cały mecz zwyzywał sędziów, że robią kino, a potem tylko dzięki ich ofiarności zdobył w końcu jakiś komplet punktów. Czterech na pięciu piłkarzy Cracovii na spalonym. Najbardziej wysunięty przekroczył linię o dobre pół metra. A sędzia Gil milczy…
2. Górnik – Jagiellonia. Ręki na Wasiluku oczywiście nie było, choć Przesmycki mógłby napisać trzy strony elaboratu na ten temat i do wieczoru przekonywałby nas o jakichś specjalnych wytycznych. Nie kupujemy tych bajek, tak samo jak nikt nam nie wmówi, że przy golu na 3:0 nie było spalonego. Dwa poważne błędy sędziego Złotka na niekorzyść Jagi – odznaczamy to w tabeli, jednak punktów nie ruszamy. Nawet, jeśli błędy były karygodne, to trudno zmienić rezultat 3:0 na 0:0.
3. Wisła – Ruch. Remis 2:2 zmieniamy na rezultat 3:2 dla Wisły, a to przez gola Brożka, który nie został uznany. Przypomnijmy: Malinowski tuż przed polem karnym zagrał piłkę ręką, Brożek oddał strzał, a sędzia zagwizdał dopiero wtedy, gdy piłka wpadła do siatki. Zdrowy rozsądek kazałby w takiej sytuacji zastosować przywilej korzyści.
4. Zawisza – Podbeskidzie. Tutaj wynik pozostawiamy bez zmian, ale odnotujmy błąd sędziego Jakubika, który rękę Kadu na polu karnym potraktował jako rzut wolny, zamiast dać Podbeskidziu karnego. Górale tak czy siak zdobyli jednak trzy punkty.