Ślusarski strzela drugą bramkę z rzędu, Zajac zalicza drugą wpadkę w kolejnym meczu. Dzieją się rzeczy naprawdę nieprzewidywalnie, a to znak, że Ekstraklasa wróciła na dobre. Dzisiejszy rozkład jazdy wygląda całkiem ciekawie – w Szczecinie powalczą o fotel lidera po dwóch kolejkach, w Krakowie ktoś zdobędzie w końcu pierwsze punkty. Na kogo dziś zwrócimy szczególną uwagę? Kandydatów jest sporo, więc nie przedłużając, oto kilka pytań o sobotnie mecze.
1. Czy Małecki pójdzie za ciosem?
Szczerze wątpimy. Wprawdzie sezon zaczął – jak na siebie – wyśmienicie, bo zaliczył asystę przy bramce Frączczaka, ale więcej w tym przypadku niż wyrachowanej gry. Asysta to tylko z nazwy, bo było to krótkie podanie w bocznym sektorze boiska, a nie otwierające zagranie (mówi o tym sam Małecki), ale cóż – statystycy postawili kreskę w odpowiedniej rubryce. Może teraz czas na gola? Niedługo minie dwanaście miesięcy, odkąd ostatni raz trafił do siatki rywala (jeszcze w barwach Wisły w meczu z Jagiellonią), więc najwyższy podjąć próbę. Chociaż tyle.
2. Gdzie zagra Frączczak?
Ostatnio cytowaliśmy wam Juergena Kloppa, który mówił, że mając takiego zawodnika jak Grosskreutz, który może zagrać na sześciu pozycjach – jego kadra nie liczy 23 zawodników, a 29. To podobnie jest z Frączczakiem w Szczecinie. Boki obrony, boki pomocy, wysunięty napastnik, podwieszony napastnik. Do wyboru, do koloru. Uniwersalność często jest przekleństwem zawodników, ale przy tak wąskiej kadrze Pogoni – Frączczak ma zawsze pewny plac. Dziś wraz ze Zwolińskim będzie starał udowodnić się, że w Szczecinie istnieje życie bez Marcina Robaka.
3. Kto na stałe wskoczy w buty Marco?
Kto będzie liderem Śląska? Po pierwszej kolejce kandydatów mamy co najmniej trzech – naturalnego, sztucznego i lekko niespodziewanego. Sebastiana Milę, Flavio Paixao i Roberta Picha (koniecznie w tej kolejności). Kto więc weźmie na siebie ciężar gry w trudnych momentach? Wątpimy, by był to ten, który nosi opaskę. Raczej ktoś z pozostałej dwójki. Pich po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego wygląda wyśmienicie, Sebastian Mila – niewiele gorzej.
4. Czy Celeban zagra od pierwszej minuty?
Kłopoty bogactwa to w Śląsku pewne novum, ciekawe jak Pawłowski wybrnie z tej sytuacji. Na dłuższą metę Celebana na ławce trzymać raczej nie wypada, ale na razie blok obronny prezentuje się solidnie. W grę wchodzi ustawienie 3-5-2, z Celebanem w roli jednego ze stoperów i Zielińskim oraz Dudu ustawionym wysoko po bokach. Wątpimy jednak, by „Ted” zaryzykował taką grą w Szczecinie. Celeban w kolejce do składu musi swoje odstać.
5. Czy w Szczecinie zatrzymają Pawłowskiego?
Trenera Pawłowskiego, rzecz jasna. Gdyby stworzyć tabelę Ekstraklasy od momentu, gdy drużynę Śląsku przejął „Ted”, to byłaby ona… na podium. Fakt – drużyna z Wrocławia grała w grupie spadkowej, w której o punkty było trochę łatwiej, ale to i tak niezły wynik. Ledwie dwa punkty za plecami Legii i Lecha. Może Śląsk powalczy więc o coś więcej niż czołowa ósemka?
6. Czy Podoliński będzie konsekwentny?
Twardy orzech ma do zgryzienia nowy trener Pasów. Debiut w Ekstraklasie wypadł mizernie, piłkarze Górnika mieli całe kilometry wolnej przestrzeni na skrzydłach i przy odrobinę lepszej skuteczności Madeja, mogli Cracovię wystrzelać. Na jednej szali mamy więc firmowe ustawienie młodego trenera, a na drugiej… zdrowy rozsądek, bo do Krakowa po udanym treningu strzeleckim w drugiej połowie meczu w Irlandii przyjeżdża Legia. Zmiany nie są wykluczone.
7. Czy Rymaniak zastopuje Piecha?
Jeszcze do niedawna koledzy klubowi, dziś zagrają przeciwko sobie. Obaj utrzymali się w Ekstraklasie, choć ich drużyna spadła poziom niżej. Piech wskoczył nawet do najlepszej drużyny w Polsce. Wracając do pytania, coś nam mówi, że Rymaniak Piecha nie zatrzyma. Po prostu niewielu jest w Ekstraklasie napastników, których pan Bartosz zatrzymać by potrafił.
8. Czy Berg odpali maszynę losującą?
Skład Legii jest ostatnio bardzo nieprzewidywalny – trener Berg bawi się w rotację, to dopiero początek sezonu, a w Legii zagrało już w oficjalnych meczach 27 zawodników. Zapachniało nawet trochę – wysyłającym powołania na prawo i lewo – Nawałką. Norweg zapłacił za to dość wysoką cenę – ujadanie opinii publicznej, przegrany Superpuchar i trzy ligowe punkty, ale można też doszukać się pozytywów. Trochę na siłę, ale zawsze. Na przykład prowadzenie tzw. selekcji negatywnej. Szansę z Bełchatowem dostał na przykład Dwaliszwili i wiemy już, że u niego po staremu. Czyli na wiele Legii się nie przyda. Tak więc maszyna będzie pracować nadal, ale będzie losować spośród mniejszej liczby piłkarzy.
Fot. FotoPyk