Ubiparip wrócił do gry. Jego dobry występ zaskoczył kibiców, dziennikarzy, Mariusza Rumaka, a także samego Ubiparipa i jego najbliższą rodzinę. Przy golu na 3:0 lechita zrobił zwód. Ot, zwód jak zwód. Niezbyt szybki, średnio zaskakujący. Zagarnął piłkę pod siebie i poszedł w lewo, a nie w prawo. Napisać, że Csaba Horvath dał się nabrać – to nic nie napisać. Odskoczył na dwa albo trzy metry. Jak to pisał kiedyś Zlatan Ibrahimović…
„Zrobiłem zwód w prawo, obrońca poszedł w prawo. Zrobiłem zwód w lewo, obrońca poszedł w lewo. Zrobiłem jeszcze raz zwód w prawo, obrońca poszedł na kiełbaskę”.
No, jeszcze dwa takie zwody Ubiparipa i Horvath wylądowałby na Starym Rynku.
* * *
Maciej Korzym dowiedział się, że może z Korony odejść za darmo. Tak się kończy zarządzanie klubem przez miasto. Bo gdyby zarządzał ktoś, kto się na piłce zna i ma w środowisku kontakty, to – musząc dopinać budżet – po prostu znalazłby Korzymowi pracodawcę i go sprzedał, chociażby za 100 tysięcy euro.
A Korona prosi piłkarza: znajdź sobie klub sam, a my nic nie chcemy.
Jak Legia nie chciała Łukasika, to sprzedała go za bardzo, bardzo solidne pieniądze do Lechii. A Korona bezradna w przypadku swojego najlepszego zawodnika. Za publiczne pieniądze kupuje się łatwo, ale do sprzedawania to już trzeba mieć łeb na karku.
* * *
Marcin Borski nie zauważył karnego na Kuświku. Trudno było nie zauważyć, ale Borski przez lata pokazał, że dla chcącego nic trudnego. No, nie zauważył chłopina.
Ja też wielu rzeczy nie zauważam, wzrok mi siada, z tego powodu nie podejmuję się zawodów, które wymagają spostrzegawczości. Borski tak bardzo gra zawodnikom na nerwach, że jeszcze moment, a zamiast sprayu będzie musiał biegać z przewieszonym za paskiem gazem pieprzowym.
* * *
Przed pierwszą kolejką zadawaliśmy pytania o ligę i od razu udzielaliśmy odpowiedzi. No i tam jak byk: czy będą skurcze w pierwszej kolejce? A my na to, że w pierwszej to nie, dopiero w drugiej!
No i bach: zapomnieliśmy o Rafale Boguskim. To jest dopiero gagatek. Powiedział bowiem, że siły to on miał, tylko do przerwy, a potem złapało go zmęczenie i pojawiły się skurcze. Jak wiadomo, to wszystko efekt kontuzji. Nam się wydawało, że w poprzednim sezonie Boguski rozegrał 21 meczów ligowych i że już czas przestać zasłaniać się kontuzją, ale najwidoczniej on ma inne zdanie.
* * *
Przeciwko Boguskiemu, i Wiśle w ogóle, wystąpił beniaminek. Ale cóż to za beniaminek, jak tam głównie stare trepy.
Kaźmierczak, Bonin, Łukasz Mierzejewski, ten słynący z alkoholowych przygód Patrik Mraz, Paweł Buzała, Szałachowski w spodenkach jak zwykle podciągniętych pod pachy, Szmatiuk i Tomasz Nowak.
Pewnie mało kto pamięta, że Nowak to nawet zagrał w reprezentacji Polski za kadencji Franciszka Smudy i jest na pewno w TOP5 klasyfikacji „kadrowicze kompletnie z dupy”. Mierzejewski z kolei był „Franza” wielkim pupilkiem.
* * *
W Śląsku Wrocław wydarzyło się to naprawdę: drużynę jako kapitan wyprowadził Flavio Paixao. Równie dobrze mógłby ją wyprowadzić Juan Calahorro albo facet na szczudłach ściągnięty z cyrku.
Nie jest to normalne, że Flavio Paixao nosi kapitańską opaskę, a Sebastian Mila – który jako kapitan miał wielki udział w zdobyciu mistrzostwa Polski – patrzy na to z boku.
Paixao ani nie umie mówić po polsku, ani nie jest długo zawodnikiem Śląska, ani sportowo nic tej drużynie nie dał. Zrobić jego kapitanem, to jak umazać tę opaskę w łajnie i spuścić w toalecie.
* * *
Podobno w Białymstoku otworzyli nowy odcinek autostrady. Jest to autostrada Quintana – Tuszyński, wstęgę przecinali zawodnicy Lechii Gdańsk. Sami popatrzcie (po chwili padł gol na 2:0).
* * *
Poważni ludzie – tak by się zdawało, że poważni – domagają się zwolnienia Henninga Berga. Facet zdobył mistrzostwo Polski, teraz przegrał pierwszy mecz ligowy i niestety: pakowanko. Nasz futbol polega nie na strzelaniu do bramki, ale na strzelaniu do trenerów. Też fajna zabawa. I trafić łatwiej.
* * *
Jakiś wariat wjechał w ludzi na deptaku w Sopocie. Komunikat policji: „był trzeźwy”.
Uff, czyli nie Sebastian Bartlewski.