Robert Demjan po roku spędzonym w Belgii wraca do Ekstraklasy. Nie bacząc na bilans dwóch goli w 28 meczach, wraca z uniesioną głową i wypiętą klatą. W wywiadzie udzielonym Przeglądowi Sportowemu z gracją wytłumaczył swoje rzekome niepowodzenia. Tak w ogóle to pewnie zostałby w Beveren, gdyby nie nowy trener, który nie widział dla niego miejsca, i gdyby nie tęsknota za rodziną. Rzecz jasna Słowak nawet nie zająknął się na temat swoich nie najlepszych dokonań na belgijskich boiskach. Przeciwnie, przyznał że źle nie było, bo – tu cytat – trochę sobie pograł.
W zasadzie to nie dziwimy się, że Demjan czuje się wygranym całej sytuacji. W końcu z ligi wyjeżdżał jako król strzelców i jej najlepszy piłkarz, a wraca z cennym doświadczeniem i jeszcze większymi umiejętnościami. Dziś z pewnością jest lepszym piłkarzem, co tylko potwierdzają plany, które sobie nakreślił:
Puchary? To jest moje wielkie marzenie. Mam prawie 32 lata i nigdy w nich nie zagrałem. Chciałbym wystąpić chociaż w jednym meczu. Wierzę, że uda mi się to w Podbeskidziu. (…) Podobnie marzę o występach w reprezentacji Słowacji.
Właściwie nie widzimy nic w złego w stawianiu sobie ambitnych celów. Co więcej, trzymamy za Demjana kciuki i z uwagą będziemy przyglądać się jego występom. Żeby jednak zbyt szybko nie spoczął na laurach – po tym jak Podbeskidzie wywalczy sobie miejsce w pucharach, a on sam dostanie powołanie do reprezentacji – postanowiliśmy przygotować kilka kolejnych punktów do realizacji:
– Przebiec sto metrów poniżej dziesięciu sekund,
– Strzelić pięć goli Piotrem Malinowskim,
– Awansować z Podbeskidziem do fazy grupowej Ligi Europy,
– Wypełnić po brzegi nowy stadion w Bielsku,
– Wystąpić w drużynie przyjaciół Messiego,
– Strzelić gola piętką z 40 metrów,
– Odejść z Podbeskidzia za pięć milionów euro,
– Zagrać w reprezentacji Słowacji na “10” kosztem Marka Hamšíka,
– Wyprzedzić Macieja Jankowskiego w plebiscycie Piłki Nożnej,
– Zostać Człowiekiem Roku,
– Zawstydzić Marcina Robaka i strzelić Lechowi sześć bramek w jednym meczu,
– Sprawić, by Paixao mówił o sobie “drugi napastnik w Polsce”.
***
Walcz o swoje Robert, wszystko jeszcze przed tobą. Nie przejmuj się też, jeśli któregoś celu nie uda ci się zrealizować, w myśl zasady: każda klęska jest nawozem sukcesu. Sky is the limit!
Fot.FotoPyK