Pod domem Neymara tłumy, a do gry szykuje się Willian – o czym piszą w Brazylii?

Wystarczyła jedna akcja i mistrzostwa zamieniły się w reality show. Wszystkie telewizje wysłały też już swoje ekipy do miejscowości Guaruja. W obozie reprezentacji temat jest tylko jeden. Piłkarze łączą się w bólu, rozpaczają, a psycholog skupia się na przekonywaniu ich, że życie toczy się dalej. Lekarze tymczasem kombinują, jak postawić Neymara na nogi w ciągu kilku dni. Ale niestety – to niemożliwe. Na tych mistrzostwach już nie zagra. Nie ma na to najmniejszych szans.

Brazylijczycy w dalszym ciągu nie mogą się pogodzić z brakiem swojej największej gwiazdy. O braku Thiago Silvy nie pisze prawie nikt. Absencja kapitana zasługuje ledwie na drobne wzmianki, jakby była tu mowa o głębokim rezerwowym, a nie o ostoi reprezentacji. Wszelkie tematy, na które dyskutowano przez cały turniej, nagle zniknęły. Zostały zepchnięte w cień. W Brazylii królują dwie postaci – Neymar i Juan Camilo Zuniga, nowy wróg narodowy, którego tak tu znienawidzono, że internetowi hejterzy zwyzywali nawet na Instagramie jego malutką córkę. Nikt nie da się przekonać, że takich zagrań w każdym meczu jest mnóstwo. Zuniga dokonał zamachu na skarb narodowy, więc ma cierpieć.

W domu Neymara ruch jest podobny, jak w Teresópolis. Kręcą się tam całe tłumy dziennikarzy. Bruna Marquezine, narzeczona piłkarza, próbuje się ukryć tak bardzo, jak to możliwe, wjeżdża na tylny parking, chowa się na siedzeniu, ale i tak zostaje przyłapana przez paparazzich. Robinho się nie ukrywa – wykorzystuje okazję, by przed kamerami zaapelować do rodaków o wsparcie, bo – cytuję – „nawet z Neymarem było ciężko”. Chwilę później do Grajua przyjeżdża też Carolina Dantas, jedna z byłych dziewczyn piłkarza, z którą ma dziecko, Paulo Henrique Ganso, najlepszy kumpel z czasów Santosu oraz cały sztab ortopedów tego klubu, który zaoferował swojemu byłemu zawodnikowi pełne wsparcie medyczne. Pracę traci tymczasem pielęgniarka, która cichaczem pstryknęła zdjęcie Neymarowi, gdy ten wjechał do szpitala. Nikogo nie interesują tłumaczenia, że wysłała je swoim najbliższym znajomym, a ci puścili w dalszy obieg.

Na konferencji prasowej w Granja Comary w końcu pojawia się ktoś, kto będzie miał coś do powiedzenia. Bernard i Willian. Dwaj potencjalni następcy Neymara wiedzą, że odpowiadać będą tylko w jednym temacie. Jak wyliczyło Globo, 90 procent pytań dotyczy właśnie gwiazdora Barcelony. – Nie da się nas porównać. Jesteśmy podobni pod względem szybkości i dryblingu, ale on jest bardziej napastnikiem, a ja pomocnikiem. On częściej strzela gole, a ja bardziej pomagam kolegom – tłumaczy Willian, a Bernard, który do tej pory raczej rozczarowywał na treningach, strzela gola i zalicza dwie asysty w sparingu z młodzieżą Fluminense. To jednak – jak przewidują dziennikarze – nic mu nie da. Neymara zastąpi Willian, chyba że na ostatnim treningu w Belo Horizonte wydarzy się coś nieprzewidzianego. Na przykład kolejne starcie z Hernanesem, które mogło wykluczyć pomocnika Chelsea z występu w półfinale, ale skończyło się na drobnym bólu pleców.

Luiz Felipe Scolari doskonale zdaje sobie sprawę, że ma problem. Reprezentacja wydaje się rozbita. Fred na wieść o kontuzji Neymara ledwo powstrzymuje się od płaczu. Potrzebne jest wsparcie z zewnątrz, sama psycholog Regina Brandao nie wystarcza. Przy selecao meldują się dwaj starzy znajomi z ekipy z 2002 roku, Edilson i Vampeta. Oni będą odpowiedzialni za stworzenie odpowiedniej atmosfery, puszczenie pagode w jadącym na mecz autokarze, grę na banjo i tańczenie samby. Do samego Belo Horizonte kadra udaje się natomiast samolotem z wielkim napisem #eTóiss, czyli jednym z naczelnych haseł Neymara. Przetłumaczyć dosłownie się nie da. Mniej więcej oznacza ono jedność. O to też apeluje dziś Zico – by z Niemcami każdy zawodnik selecao był Neymarem. W przeciwnym razie trudno będzie marzyć o finale.

Obserwuj @cwiakala