Reklama

Tytoń śladami Caballero? Najpierw trzeba wygrać rywalizację

redakcja

Autor:redakcja

04 lipca 2014, 18:33 • 4 min czytania 0 komentarzy

Przemysław Tytoń zmienia otoczenie i przeprowadza się z – nieprzyjaznego dla siebie – Eindhoven do słonecznej Hiszpanii. Wypada chyba napisać, że W KOŃCU zmienia otoczenie, bo jego sytuacja w mieście Philipsa nie należała do najprzyjemniejszych. Mijały kolejne rundy, a jego pozycja nie zmieniała się ani o milimetr. Cały czas siedząca. Skoro w tym temacie nic nie drgnęło ani po odejściu Boya Watermana, który Tytonia na ławce posadził, ani po zmianie menedżera, to chyba jasnym było, że obie strony powinny podać sobie ręce i w zgodzie się rozstać.

Tytoń śladami Caballero? Najpierw trzeba wygrać rywalizację

Do Elche CF Polak trafił na zasadzie rocznego wypożyczenia z opcją pierwokupu. Moglibyśmy z tej okazji przypomnieć, jaki zjazd zaliczył Tytoń od czasu, kiedy został bohaterem narodowym, broniąc rzut karny na EURO 2012, ale tym razem sobie darujemy. Jak Tadeusz Mazowiecki – przeszłość oddzielamy grubą linią i patrzymy tylko na to, co przed polskim bramkarzem. Szału nie ma, ale jego przyszłość nie wygląda też najgorzej.

Elche CF. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, co chyba najbardziej oczywiste – Elche to nie ta sama półka co Sevilla, z którą Tytoń łączony był jeszcze rok temu. Na pewno nie można mówić więc o sportowym awansie, ale wiadomo – dla Tytonia priorytetem była teraz raczej regularna gra. Polskiemu kibicowi, dla którego kontakt z Primera Division ogranicza się do Gran Derbi i kilku innych meczów Realu, Atletico czy Barcelony, Elche powinno kojarzyć się głównie z osobą Tomasza Frankowskiego, który spędził tam całkiem produktywne pół roku.

Nigdy nie była to wielka potęga i jakoś nieszczególnie zapowiada się, by takową Elche miało się stać. Dość powiedzieć, że za największy sukces w historii klubu uznawany jest przegrany finał Pucharu Króla sprzed… 45 lat. W poprzednim sezonie klub był beniaminkiem La Liga. Udało mu się utrzymać z najwyższej klasie rozgrywkowej – „Zielone Pasy” zajęły 16. miejsce w tabeli, zdobywając zaledwie punkt więcej niż zdegradowana Osasuna. Teraz przed piłkarzami Elche drugi sezon w elicie, a jak mówi stara piłkarska prawda – ten zawsze jest trudniejszy od pierwszego.

Do jakiej drużyny trafia Tytoń? Tutaj dwie wiadomości: dobra i zła. Zaczniemy rzecz jasna od tej gorszej. Na pewno polski bramkarz nie będzie mógł liczyć na to, że nawet jak puści jedną-dwie bramki, to jego koledzy spokojnie będą potrafili to nadrobić. W całym zeszłym sezonie Los Franjiverdes zdobyli zaledwie 30 bramek, najmniej pośród wszystkich drużyn La Liga. Więcej ustrzelił nawet Cristiano Ronaldo. W pojedynkę. Dobra wiadomość jest taka, że Elche to również drużyna, której obrońcy prezentują całkiem przyzwoity poziom. W sześciu meczach z „wielką trójcą” hiszpańskiego futbolu, piłkarze tego klubu stracili zaledwie 13 bramek, a takiego wyniku mogą im zazdrościć drużyny z podobnej półki. Ogólnie w całym sezonie bramkarz nowej drużyny Tytonia wyciągał piłkę z siatki 50 razy, co również jest świetnym rezultatem (ósmym w całej lidze). Elche ma przede wszystkim tracić mało bramek, gra bardzo defensywnie, tak więc Tytoniowi przyjdzie pełnić bardzo odpowiedzialną funkcję.

Reklama

No właśnie, pozostaje jeszcze jedna kwestia – czy nie zapędziliśmy się zbytnio z miejsca przyznając polskiego bramkarzowi bluzę z numerem jeden? Sprawa wygląda tak: Tytoń ma dwóch doświadczonych konkurentów do bronienia. Przed poprzednim sezonem – z myślą o podstawowym składzie – sprowadzono 34-letniego Tono (ponad 200 występów w La Liga), jednak przegrał on – m.in. przez kontuzję – rywalizację z wychowankiem Realu Madryt Manuelem Herrerą. To właśnie z Herrerą, Tytoń powinien walczyć o pierwszy skład. Tono ma jeszcze dwa lata kontraktu, klub najchętniej by się go pozbył, lecz nie jest to takie łatwe. Jest jeszcze Diego Rivas, ale on raczej nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu.

Herrera ma 32 lata – jak mogłoby się wydawać – żaden z niego orzeł, ale szczerze mówiąc, nie lekceważylibyśmy go. Na pewno nie jest tak, że Tytoń dostanie monopol na grę z automatu. Co prawda Herrera debiutował w Primera Division dopiero w poprzednim sezonie, ale na jego korzyść świadczą dwa fakty:
a) dwa sezony temu – już w barwach Elche – zdobył trofeum dla najlepszego bramkarza zaplecza La Liga
b) wygrał rywalizację z Tono, bramkarzem o zdecydowanie bardziej uznanej marce

Podsumowując, Tytoń musi zakasać rękawy i udowodnić swoją wartość. Czasy, w których takiego Herrerę wciągnąłby nosem już minęły. Przesiedział je na ławce w Eindhoven.

Aaa, zapomnielibyśmy, na koniec dwie ciekawostki. Po pierwsze, to właśnie w Elche na szerokie wody wypłynął Willy Caballero, dziś gwiazda Malagi. Nie pogniewalibyśmy się, gdyby Tytoń poszedł tą samą drogą. Po drugie, na pierwszym treningu Przemek może być lekko zdezorientowany. Jego nowy trener, Fran Escriba nie tylko preferuje podobny styl gry do Jose Mourinho, ale jest również… jego sobowtórem.

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia
Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...