To nie było łatwe. Prawie dwa dni bez mistrzowskiego futbolu wpędziło nas w melancholię. Zapełnić dzień, w którym nie odbywa się żaden spektakl, w którym nie napisze się kolejna piękna historia, w której nie usiądziemy z wami do sześciogodzinnej relacji LIVE? Na szczęście to już za nami. Dziś rusza faza pucharowa, wracają maratony z futbolem, wracają nasze LIVE`y, a co najważniejsze – zaczyna się gra bez kalkulacji, bez trzymania sił „na później”, o najwyższą stawkę – pozostanie w Brazylii, przedłużenie snów o tytule. Na pierwszy ogień – gospodarze z Chilijczykami, wieczorem zaś, Kolumbia i Urugwaj. Bądźcie z nami!
ODŚWIEŻ RELACJĘ LIVE <=====> KLIKNIJ TUTAJ.
00.00
I my kończymy na dzisiaj. Jutro zaczniemy nieco wcześniej, już koło 16.00, mamy nadzieję, że będziecie z nami. Dziękujemy za uwagę, trzymajcie się, do jutra.
23.52
Koniec meczu. Czy tak „rodzi się” (ujawnia w umysłach niedzielnych fanów?) wielka drużyna, którą wkrótce będzie się stawiać w jednym szeregu z największymi, jak Brazylia, Holandia czy Niemcy? Już teraz, po dwóch dzisiejszych spotkaniach, kursy na latynoamerykański ćwierćfinał nie powinny ujawniać zdecydowanego faworyta. Rodriguez, Cuardado, świetny Ospina…
Spotkanie z Urugwajem to nie tylko znakomity gol Rodrigueza, to nie tylko atrakcyjna gra całej Kolumbii – przede wszystkim to pokaz siły, różnych dróg stwarzania zagrożenia pod bramką rywali, solidności w obronie… Kogo nie zdążyli oczarować w fazie grupowej, z pewnością oczarowali dzisiejszym starciem. I zaczynamy mieć wątpliwości, czy Suarez byłby w stanie tu cokolwiek zmienić. Na marginesie – wyobrażacie sobie, że wpada na nich Anglia?
23.45
„Heatmapa” kluczowego gracza Urugwaju. A jak tak dalej pójdzie, to również Brazylijczyków w półfinale.
23.40
Ostatnie osiem minut nadziei dla Urugwaju, ale Kolumbii w tej formie, z Guarinem wchodzącym z ławki wcisnąć choćby jednego gola jest niesamowicie trudno. Aż dziwne, że tę potęgę długo utożsamiano z postacią Falcao, który – jak widać na załączonym obrazku – jest w zespole ważnym, ale chyba nie najważniejszym ogniwem.
23.33
Nie da się ukryć.
23.28
Ciągle czego nam brakowało w tym meczu, jakby Kolumbia grała bez jakiegoś silnego ogniwa, albo w osłabieniu. Teraz już wiemy. To komentarz Michała Zawackiego i jego opowieść o ulicach rządzonych przez narkotykowe kartele i piłkarzy wyrastających między dilerami kokainy a rewolwerami do wynajęcia. Szkoda, naprawdę szkoda, że zamiast tego mamy Gatsona Jamajkę Szpakowskiego.
23.25
Krótka recenzja gry Jamesa Rodrigueza z ust kolumbijskiej legendy.
23.16
Co ciekawe, w dwóch poprzednich mundialach pięć goli wystarczało do tytułu króla strzelców. Tutaj będziemy szczerze zdziwieni, jeśli do tego poziomu nie dojedzie trzech-czterech zawodników.
Swoją drogą – ta drużyna to ewidentnie prawdziwa ekipa, a nie narodowy all-stars bez żadnych większych związków.
23.09
GOL! 2:0 po drugim sztychu Rodrigueza! O ile przy pierwszym trafieniu całą robotę zrobił sam numer dziesięć, o tyle przed momentem Kolumbia pokazała pełen potencjał – w całej akcji uczestniczyło z siedmiu graczy, większość kończyła w polu karnym. Niesamowite, absolutnie niesamowite. Na miejscu Brazylijczyków walczylibyśmy o Nishimurę z gwizdkiem w ćwierćfinale.
23.04
Urugwaj gra bez Suareza, ale pamiętajmy, że Kolumbia gra bez Falcao. Szczerze powiedziawszy – nam wyleciało to z głowy, a gdy teraz dotarło… Co działoby się w fazie grupowej, co działoby się teraz z Urugwajem, gdyby był z nim Radamel?
22.55
Wciąż nie możemy wyjść z szoku po tej kaście Rodrigueza, ale i po ogólnym wrażeniu, jakie pozostawia po sobie Kolumbia. Można było sobie tłumaczyć, że mieli łatwiejszą grupę, że Urugwaj jednak odesłał do domu Włochów i Anglików, ale po tym meczu doskonale widać, że jakość w grze podopiecznych Pekermana pozostaje niezmienna – czy grają z Grekami, czy z Urugwajem, a podejrzewamy, że i z Brazylią wyjdą jak banda pitbulli w kurnik.
Statystyki za WhoScored.com.
22.47
W zachwytach nad Rodriguezem pamiętajmy o naszym geniuszu lewej nogi i strzałów z powietrza.
22.44
Urugwaj atakuje wyjątkowo niemrawie, w przeciwieństwie do Kolumbii, która – wprawdzie po strzeleniu gola nieco rzadziej – rusza do każdego ataku z wyjątkowym impetem. Przyjemnie się ich ogląda i – patrząc na formę Brazylii – można zaryzykować tezę, że faworytem ćwierćfinału mogą być Kolumbijczycy.
22.32
Nasza decyzja została jeszcze oficjalnie ogłoszona na Twitterze.
22.29
Właśnie mieliśmy pisać, że pierwsze pół godziny nie zachwyciło, ale na osiedle wpadł James Rodriguez i pozamiatał wszystkie zestawienia najpiękniejszych goli. Strzał, który wywołałby zachwyt samego Ibrahimovicia – przyjęcie na klatkę i wolej w okno bramki Urugwaju. 1:0 i teraz Urugwaj musi ruszyć do przodu. Bez Suareza…
22.20
„Mieć motorek w dupie”. To określenie dobrze oddawałoby grę Zunigi w pierwszych dwudziestu minutach, gdyby nie to, że na tym mundialu co drugi zawodnik mógłby być tak opisywany. Sam mecz? Na razie przeciętnie, bardzo przeciętnie.
22.13
A kibice Kolumbii uskuteczniają szyderkę.
22.10
Pierwsze dziesięć minut „zrobił” Szpakowski. Nawet nie wymieniamy wpadek i wpadeczek.
22.05
Jest i Suarez na stadionie.
21.57
Powiedzmy sobie szczerze: większość z nas miała dzisiaj nadzieję, że Brazylia odpadnie. Nie tylko dlatego, że lubimy opowieści o Kopciuszku. Przede wszystkim dlatego, że Brazylijczycy w tym turnieju są dość żałośni i jak do tej pory w sposób przekonujący zdołali pokonać tylko Kamerun. A Kamerun, jak wiadomo, pokonałby się nawet sam. Chile to drużyna, która gra lepiej niż się spodziewano, a Brazylia – gorzej. W zasadzie to nie gra nic. Większość sympatii dla gospodarzy turnieju uleciała po meczu otwarcia, kiedy japoński sędzia zaśmiał się całemu światu w twarz.
Teraz znowu ślizgnęła się do kolejnej rundy i jak szczęście będzie jej dalej sprzyjać, to wyślizga nawet finał. Ale raczej nie. I oby nie. Nie ma w grze tej drużyny zupełnie nic, co mogłoby się podobać. OK, jest Neymar, ale to akurat zawodnik, który może zachwycać, a może też irytować. Jego koledzy – głównie irytują. Fred badziewny, Hulk jak na swoje standardy – fatalny, Oscar chimeryczny, reszta zawodników bez potencjału ofensywnego. Taką Brazylię najchętniej oglądalibyśmy za burtą.
21.53
Jeszcze przed meczem ekipy Suareza bez Suareza z Kolumbią, tekst po pierwszym spotkaniu 1/8 finału.
Nie da się opisać tego, co musi czuć Maurinico Pinilla, oddając dwa najważniejsze strzały w życiu. Oba w odstępie kilku minut: ostatni Chilijczyków w dogrywce i pierwszy w konkursie jedenastek. Oba nieskuteczne. Albo tam, gdzie powędrowały dłonie Julio Cesara, albo tam, gdzie nie powędrowały a stała poprzeczka. Nie da się opisać tego, co musi czuć Gonzalo Jara, który najpierw zmieścił piłkę do własnej siatki, a przy piątej jedenastce odciął tlen Chilijczykom.
Przede wszystkim nie da się opisać tego, co czują Brazylijczycy. Teraz, kilka minut po meczu, jeszcze słychać ten wielki spadający kamień z serca. Jeszcze widać, jak po strzale Pinilli w dogrywce trzęsie się bramka. Trzęśli się też chyba piłkarze Scolariego… Widzieliśmy Neymara, który podchodził do piątej, kluczowej jedenastki. Nie patrzył nigdzie indziej niż na piłkę. Nie patrzył na próbującego go sprowokować Bravo (Hulk nie dał rady). Nie patrzył też na kibiców. Wystarczyło podnieść głowę, żeby zobaczyć wzrok dwustu milionów mieszkańców skupionych na jednym punkcie. Na nim.
Wytrzymał.
Całość w tym miejscu.
21.50
Składy na nadchodzący mecz.
Kolumbia: Ospina, Zapata, Yepes, Armero, Zuniga, Sanchez, Martinez, Cuadrado, Rodriguez, Aguilar, Gutierrez.
Urugwaj: Muslera, Caceres, Gimenez, Godin, Pereira, Arevalo, Gonzalez, Rodriguez, Pereira, Forlan, Cavani.
21.45
Ponoć w ataku Urugwaju ma zagrać ten zawodnik. Nie znamy.
21.36
A za okrzyki o Suarezie będą ucinać języki. FIFA gra na ostro (i idiotycznie).
21.29
Powoli kierujemy uwagę na Kolumbię i Urugwaj. A skoro tak – Tomek Ćwiąkała i jego korespondencja z Rio.
Reprezentacja Urugwaju, od kiedy – jak ujęła to „La Diaria” – futbol został splamiony, stała się wyjątkowo bojowa. Nawet spotkania z dziennikarzami pokazują, jak wiele dla tej drużyny znaczył Suarez. Na ostatniej konferencji w Recife angielskich dziennikarzy spławiano bez klasy nie zapewniając im tłumaczenia z hiszpańskiego, a Diego Lugano – widząc, że ci kompletnie nie kumają – z wymowną, złośliwą miną wypytywał, o jaką sprawę chodzi. Urugwaj na „swoim” terenie w północnowschodniej Brazylii, stworzył hiszpańskojęzyczną enklawę i niech nikt nie waży się podnieść ręki na naszego Luisito.
Nawet w samym kraju nastroje są dość jednoznaczne – „El Pais” umieszcza w sobotnim wydaniu plakat z napisem „Wszyscy jesteśmy Luisem Suarezem”, a prezydent kraju wyczekuje go przez kilka godzin na lotnisku, po czym zwija się do domu, zaznaczając, że bardzo chętnie pocieszy piłkarza Liverpoolu z rodziną, a dopiero po dwóch dniach dojdzie do wniosku, że to, co się wydarzyło, to eterna verguenza, czyli wieczny wstyd, którego nie da się wymazać z historii futbolu. W międzyczasie firma 888poker zerwie z Suarezem współpracę, kibice pojawią się pod jego domem wykrzykując, by pokazał się z podniesionym czołem, minister spraw wewnętrznych wyśle dodatkową ochronę pod ambasady Wielkiej Brytanii i Włoch, a autobusy z Montevideo zamilkną na czas konferencji, podczas której zostanie ogłoszony wyrok.
Skazany.
Cały tekst o Suarezie i nastrojach w obozie Urugwaju – w tym miejscu.
21.22
Po meczu nasz reporter w Rio pogadał kilka minut z Patricio Yanezem, 43-krotnym reprezentantem Chile, byłym zawodnikiem Valladolid, Saragossy i Betisu, a dziś cenionym ekspertem chilijskiej telewizji.
Domyślam się, że osiągnął pan kilka minut temu stan przedzawałowy.
Czasem futbol doprowadza do takich ekstremalnych sytuacji. Chile potrafiło wykorzystać warunki na mundialu, zademonstrowało lepszy futbol, niż się nawet spodziewaliśmy, a Brazylia nie zbliżyła się do tego, co powinni pokazywać faworyci. Mecze wygrywa się jednak efektywnością. Życie.
Nie miał pan wrażenia, że tuż przed karnymi Brazylijczycy wyglądali na zdecydowanie bardziej spiętych?
Faworyt zawsze odczuwa większą presję. Tym bardziej po meczu, w którym – nie licząc końcówki pierwszej połowy – był w cieniu przeciwnika. Chile pokazało świetny futbol na terenie gospodarza, dużo lepszy niż Brazylia, byliśmy agresywni, graliśmy z dużą intensywnością, atakowaliśmy już na połowie rywala – trzeba to wszystko podkreślić, ale teraz to i tak kiepskie pocieszenie. Pokazaliśmy światu, że mamy kompletną reprezentację, a wracamy do domu. Widać jednak, że praca, którą rozpoczął Marcelo Bielsa, a kontynuował Jorge Sampaoli, dała owoce.
Osiągnęliście już szczyt możliwości?
Ciężko powiedzieć, bo większość tych zawodników właśnie wraca ze swojego drugiego mundialu, a na trzeci mogą już nie pojechać. Nie wiadomo nawet, czy będą grali w eliminacjach. Nigdy nie lubiłem szukać na siłę plusów po porażce, ale spójrzmy prawdzie w oczy – zaliczyliśmy świetne mecze z Hiszpanią, Holandią i Brazylią. Tę ostatnią udało się nawet powstrzymać – pamiętajmy o pięknym strzale Pinilli w poprzeczkę! Chilijczycy udowadniają, że potrafią dostosować się do najwyższych wymagań i świetnie je realizować.
21.16
Jak już jesteśmy przy tych karnych…
21.09
I jeszcze ostatni rzut karny.
21.03
A tu kapitalne wykonanie rzutu karnego przez Aranguiza.
21.00
Udział w turnieju kończą Chilijczycy, ale zapamiętamy ich wyjątkowo dobrze. Dzielni wojownicy, niemal powstrzymali gospodarzy i faworytów, w grupie pokonali mistrzów świata, a przede wszystkim pokazali kawał porządnego futbolu. Gloria victis.
A tu jeszcze bohater całej Brazylii, Neymar.
20.55
Koniec! Neymar w swoim stylu, na dwa tempa, tymczasem Jara uderza w słupek! 3:2 w rzutach karnych i mamy pierwszego ćwierćfinalistę. Brazylia wygrywa, Neymar zdołał udźwignąć presję, ale jutrzejsza prasa i tak ich rozjedzie, za styl, za zwlekanie, za narażenie całego narodu na falę zawałów i powierzenie swoich losów bramkarzowi Toronto FC.
Zwycięzców ponoć się nie sądzi, ale w Brazylii ta zasada nie obowiązuje.
20.54
2:2, strzał Hulka wyjmuje Bravo, Cesar kapituluje! Ostatnia kolejka i Neymar!
20.52
Trzecia seria, dwa gole. Marcelo i Aranguiz. 2:1.
20.50
Druga seria i dwa pudła! Willian gubi w pierwszym tempie bramkarza, ale strzela obok słupka, chwilę później Julio Cesar fenomenalnie broni strzał Sancheza! 1:0.
20.49
Luiz rozpoczyna, mamy 1:0, Pinilla, ten który trafił w poprzeczkę w 120 minucie tym razem strzela w Julio Cesara!
20.45
Z jednej strony… Chilijczycy pokazali na tym mundialu taką piłkę, że aż szkoda byłoby ich wysłać po wszystkim do domu. Z drugiej – mundial bez gospodarza będzie jednak „nieco” wybrakowany. Zaczynamy rzuty karne!
20.42
Adam Małecki z radiowej „Trójki” zapowiedział już rozstrzygnięcie. „Chili con carne”. 🙂
20.40
Tak mógł skończyć mecz Pinilla.
20.37
Mocna, bardzo mocna końcówka. Najpierw Chilijczycy trafiają w poprzeczkę, chwilę później tuż obok słupka strzela Ramires. Świetna zakończenie tej dwugodzinnej batalii. Czas na rzuty karne. Jeśli mielibyśmy obstawiać – Julio Cesar broni średnio 40% „jedenastek”. Naszym zdaniem dwa wyjęte uderzenia powinny wystarczyć.
20.32
Brazylia się obudziła! Kilka minut zamknięcia Chilijczyków na ich własnym polu karnym. Wreszcie wyrównało się posiadanie piłki, wróciła celność podań (już 72%). Inna sprawa, że Chile próbuje już raczej dotrwać do karnych, niż walczyć o rozstrzygnięcie w ostatnich trzech minutach meczu.
Ciekawostka z centrum prasowego – nie ma drugiego kraju, którego dziennikarze tak licznie stawialiby się na trybunie prasowej w koszulkach swojej reprezentacji, jak Kolumbia. Niemal wszyscy w trykotach kadry. Ciekawe, z czego to wynika, Brazylijczyka w koszulce selecao się dziś w centrum prasowym raczej nie znajdzie.
20.26
W przerwie mieliśmy kilka minut, żeby poszukać ciekawostek. Tak ponoć wyglądało Recife podczas meczu Niemców z USA. Trochę popadało.
20.24
Jo w liczbach. Kryminał.
20.20
W międzyczasie rzuciliśmy jeszcze okiem na Algierczyków. Tak odpadała Rosja. W asyście racy.
20.18
Brazylia zeszła do 68% dokładności podań. Gorzej z minuty na minutę.
20.16
Smutne, ale prawdziwe.
20.13
Sto minut meczu za nami i naprawdę Brazylia nie wygląda na zespół, który wzniesie w górę trofeum. Właściwie nie wygląda nawet na zespół, który dziś zejdzie z boiska z tarczą. Ataki dość nieśmiałe, defensywa przyzwoita, ale czy gospodarz i faworyt naprawdę ma błyszczeć przyzwoitą defensywą?
Bez znaczenia jest już wynik dzisiejszego meczu – brazylijska prasa będzie jutro grillować. Albo za porażkę, albo za styl.
20.06
Jo. Najbardziej efektowne zagranie w jego przygodzie z murawą na tych mistrzostwach. Niestety, piłkarsko nadal na zero.
20.02
Jak oni to wytrzymają? Chile rozpoczęło okres sklejania. Tu Gary Medel łatany na taśmę:
19.58
Statystyki 90 minutach z whoscored.com.
I cenne info prosto z Twittera.
19.52
Pierwszy mecz 1/8 finału i od razu dogrywka po potężnych emocjach w pierwszych dziewięćdziesięciu minutach. Jest coś w komentarzach z Twittera – Brazylia wyglądała, jakby oczekiwała na jakiś prezent od Webba. Inna sprawa – na co innego czekać, jeśli Neymar nie drybluje, a w napadzie „straszą” Jo i Fred oraz Hulk, który jest dziś skoordynowany jak jego komiksowy zielony imiennik? Słowa uznania dla Chilijczyków, którzy cały czas prowadzili grę i próbowali atakować. Czyli grali jak przystało na… gospodarza.
19.49
Świetny mecz i faktycznie – duże brawa dla obu bramkarzy.
19.45
Neymar póki co z jednym udanym dryblingiem. Statystyki Squawka.com
Dla porównania Alexis dziś robi na boisku co chce. Na sześć prób pięć udanych dryblingów (squawka.com).
19.34
Brazylii z kolei brakuje Romario. Ronaldo. Adriano. Albo bardziej aktualnie: Lewandowskiego. Mamy wrażenie, że w kadrze Scolariego błyszczałby na poziomie Benzemy we Francji.
19.29
A tak chilijska reporterka świętowała bramkę.
I jeszcze z Twittera:
19.26
W poważnych tarapatach Brazylijczycy! Chile przed momentem wyśmienicie rozerwało klepką lewą stronę „Canarinhos” i kadrę Scolariego ratuje Julio Cesar. A świetną recenzją ich sytuacji kadrowej po drugiej stronie boiska, w ofensywie, jest zmiana sprzed kilku minut. Jo za Freda…
19.23
Howard Webb nie dyga. W sumie z takim wizerunkiem i warunkami fizycznymi, dziwne byłoby, gdyby dygał.
19.15
Hulk przyjmuje bicepsem, strzela kolanem… Nieuznany gol dla Brazylii.
19.08
Ojciec Freda, wiadomo.
19.04
Zanim przejdziemy do drugiej części tej wielkiej piłkarskiej uczty – pierwsza bramka Milika w Ajaksie Amsterdam.
18.56
Na Twitterze hulają pochwały dla meczu, a pośród nich świetny vine od Bartłomieja Tetli. Gary Medel zabrał Lennona na krótką przejażdżkę.
18.49
Jeśli komuś przebiegło przez głowę, że po takiej fazie grupowej zwyczajnie lepiej być już nie może… Cóż, pierwsze czterdzieści pięć minut 1/8 finału udowadnia, że te bajeczne mistrzostwa jeszcze trwają. Brazylia stworzyła z Chile świetne widowisko. Dwa gole, porządne tempo, napięcie od rozpoczęcia pierwszego z hymnów, aż po końcowy gwizdek Howarda Webba. Defensywa? Spokój? Opanowanie? Po co, skoro można napieprzać, cisnąć na całego, każdą akcję traktując jak w osiedlowych meczach z regułą „kto strzeli, wygrywa”. Sympatyczny futbol.
Statystyki za Whoscored.com, nie oddają nawet w części tego, jak kapitalne widowisko trwa w Brazylii.
18.43
A tu typowy Fred.
18.38
A w Rio scenka – Neymar wyskakuje do główki, wszyscy widzą piłkę w siatce, potem biegnie w kierunku rożnego, a część centrum prasowego, widząc to, zaczyna fetować gola. Brazylia ruszyła do ataku, widać to dokładnie na twarzach dziennikarzy na Maracanie.
18.35
1:1, Alexis Sanchez zdobywa wyrównującego gola! Stracić bramkę po własnym wyrzucie z autu… Boki obrony – przekleństwo reprezentacji Brazylii. Teraz trzeba narzekać nie tylko na brak napastnika, ale przede wszystkim na to, co wyczyniają na tym mundialu boczni obrońcy. David Luiz też jakby lekko nieprzytomny przy golu. A podobno Brazylia stała się w ostatnich latach jedną z najlepszych fabryk defensorów na świecie… Cóż.
Wyglądało to tak:
18.33
Tomek Ćwiąkała jest dziś wprawdzie na Maracanie, gdzie zagra Urugwaj z Kolumbią, ale w tym momencie całe Rio żyje meczem swojej kadry.
Na Copacabanie – z tego, co widzimy po zdjęciach – jest już 40 tysięcy osób, całe miasto zamarło, na ulicach jest cichutko, ale po bramce Davida Luiza fajerwerki było słychać nawet z zamkniętego centrum prasowego Maracany. A w samym centrum wrzawa po bramce, jak na stadionie. Nawet jeśli pojawią się tu za moment jakieś gwiazdy – na razie z legend (uwaga, ironia) widzieliśmy jedynie Dariusza Szpakowskiego – będą miały wyjątkowy spokój, bo wszyscy są dziś wpatrzeni w telewizory, jak nigdy.
18.23
A tu jeszcze aktorzy pierwszoplanowi przy pierwszym golu 1/8 finału. Szkoda, że to fejk. Ostatnią tak uroczą historię przyjaźni między piłkarzami oglądaliśmy za dzieciaka, w serialu „Kapitan Jastrząb”.
Gol po akcji tych dwóch panów:
A swoją drogą – bramka Brazylijczyków to jednak „swojak”. Jasne, nie umywa się do „przewrotki kolanem” z meczu Ghany z Portugalią, ale jednak „swojak”.
18.20
GOL! Thiago Silva przedłuża dośrodkowanie z rzutu rożnego Neymara, piłka trafia do Luiza, który wpycha ją do bramki! Brazylia ruszyła z kopyta, a czekanie na efekty trwało niecałe dwadzieścia minut. Stadion dudni od radosnych śpiewów, niesamowita sprawa. Gospodarze turnieju prowadzą 1:0!
18.18
Hulk pada z wycieńczenia.
18.15
Za każdym razem, kiedy widzimy w akcji Hulka i te jego rajdy, przypomina nam się, co mówił nam na jego temat Paweł Kieszek, który grał z nim w Porto. W tych czasach brazylijski skrzydłowy podobno wcale nie spędzał tyle czasu na siłowni, co np. Falcao, a jego budowa to w głównej mierze genetyka. Kto był groźniejszy na treningu? – Zdecydowanie Falcao. Hulk miał niesamowitą bombę z lewej nogi i tego trzeba było się obawiać, ale Falcao potrafił strzelić z każdej najbardziej zaskakującej pozycji – opowiadał Kieszek w Weszło z butami.
Ot, taka ciekawostka. Wracamy do meczu.
Patrząc na pierwsze kilka minut – dziś może być podobnie. Kapitalne tempo, jeszcze lepsze wykonanie hymnów, ogromna ambicja po obu stronach… Zapowiada się wojna. Kawał dobrej walki na noże.
18.05
Od czasu inwazji Chilijczyków na centrum prasowe w Maracanie można się tu poczuć naprawdę bezpiecznie. Można się też zastanawiać, czy aż tylu policjantów jest tu potrzebnych, ale akurat Brazylia jest krajem, który lubi dokładać etaty, które niekoniecznie są potrzebne. Na przykład w niemal każdej windzie znajdziemy osobę, która przez cały dzień zajmuje się naciskaniem przycisków – tak, jakby sami jeżdżący nie mogli tego zrobić.
18.00
Dwa „przedłużane” przez kibiców hymny. Nie wyobrażamy sobie piękniejszego rozpoczęcia 1/8.
17.58
A tak to wygląda na trybunach. Morze kibiców Canarinhos, a na nim czerwone wysepki.
17.55
Jeszcze przed startem, zapraszamy na bloga Pawła Grabowskiego, który pisał dziś o wczorajszej pustce, gdy mundial na 37 godzin zostawił nas sam na sam ze smutną „pozamistrzowską” rzeczywistością.
Nick Hornby kłamał. Łgał bezczelnie, gdy w „Futbolowej Gorączce” pisał o jednostkach czasu kibica, które zaczynają się w sierpniu, a kończą w maju. Zaraz czerwiec zamieni się w lipiec, a my wciąż przed telewizorami. Wciąż podniecamy się, jak kilkudziesięciu gości w krótkich spodenkach gania za piłką. Ale czy da się inaczej? Wczorajszego ranka głowa wysyłała sygnały, że wszystko OK, po południu zaczęło się lekkie dopytywanie, a gdy wybiła 18.00 – zrobiło się… pusto. Pierwszy dzień mistrzostw miał dać ulgę, a przyniósł refleksję. Mamy wybitny turniej, co zrobić.
Współczuję tym, którzy jeszcze się nie wkręcili. Jak ktoś zamiast szczupaka Van Persiego woli szukanie trzeciego dna w filmach Herzoga – OK, nic mi do tego. Ale ostatnio kolega interesujący się piłką mówi: „słabe te mistrzostwa, wolę Centralną Ligę Juniorów” i jedyne, co mogę zrobić, to spojrzeć jak na wariata. Nie wiem, w czym filigranowy Zając i trener Zegarek przebili największe piłkarskie święto, ale wiedzieć nie chcę. Po fazie grupowej mogę przyznać z pełnym sumieniem: to najlepsze mistrzostwa, jakie oglądałem. Lepsze od tych mitycznych, bo pierwszych we Francji, kiedy fiks na punkcie piłki był taki, że buty koniecznie musiały mieć nalepkę „France 98″, a naklejki do albumu Panini podbierało się ze szkolnego sklepiku.
Całość tutaj.
17.50
Dwie ciekawe statystyki: żaden piłkarz fazy grupowej nie miał większej liczby odbiorów niż Oscar. Żaden nie wykonał większej ilości celnych podań niż Gary Medel.
I jeszcze raport od Tomka, który zwraca uwagę na „pójście pod prąd” Scolariego w kwestii obsady prawej obrony. Na ostatnim treningu reprezentacji Brazylii wszyscy lokalni dziennikarze byli bowiem pewni, że w jedenastce wybiegnie dziś Maicon, a nie Dani Alves, który notorycznie zawala bramki w selecao. Dla mediów obecność w wyjściowej jedenastce piłkarza Barcelony to duża niespodzianka. Można się więc spodziewać, że jeśli Alves zagra dziś na swoim typowym poziomie z reprezentacji, to Felipao zostanie jutro zjedzony. A to naprawdę szanowany selekcjoner w tym kraju.
17.47
A tu wspomniana wcześniej okładka z godzinami odlotów, którymi mogłaby się zabrać kadra Chile.
17.43
Wracając do Suareza. Do tej pory wszyscy mu współczuli, uderzali w tony dotyczące braku sprawiedliwości, gdy gryzienie jest traktowane na równi z umyślnym łamaniem nóg, ale teraz… Luis przedstawił własną linię obrony. I chyba stracił sympatię niektórych swoich obrońców.
„Nie ugryzłem go, po prostu straciłem równowagę”.
Tak. Podobnie jak niewinny urwis, który został zaatakowany przez innego dzieciaka. Dwa uderzenia. Policzkiem w pięść i brzuchem w kolano.
17.40
Składy.
Brazylia: Cesar – Alves, Silva, Luiz, Marcelo – Gustavo, Fernandinho – Hulk, Oscar, Neymar – Fred.
Chile: Bravo – Jara, Medel, Silva – Isla, Aranguiz, Diaz, Mena – Vidal – Sanchez, Vargas.
Ustawienie za Livesports.pl.
17.34
Tematy na dziś? Dyskusje toczą się naturalnie wyłącznie wokół dwóch zawodników z Ameryki Południowej. Pierwszy ma dziś strzelać, ma dziś zostać samodzielnym liderem klasyfikacji mundialowych snajperów, ma poprowadzić gospodarzy do ćwierćfinału i udowodnić, że Brazylia ma nie tylko wyniki, ale i styl. Neymar zdaje się świadomy presji i stojącego przed nim zadania. Drugi „gwóźdź programu” paradoksalnie nie pojawi się na murawie, ba, nie będzie go nawet na stadionie. Luis Suarez. Wielka krzywda, szaleństwo, obłęd – karę dla asa Urugwaju komentuje się pod każdą szerokością geograficzną i niemal wszędzie słychać przede wszystkim oburzenie. Ile znaczy kadra Tabareza bez swojego „El Pistolero”? Cóż, widzieliśmy ją w meczu z Kostaryką. Nic dziwnego, że najgorętszym tematem jest właśnie Suarez…
17.30
Zaczynamy od meldunku z Rio. Tomek Ćwiąkała jest już na stadionie.
To ostatnie godziny, kiedy Rio jeszcze żyje. Region Maracany jest już od rana zamknięty dla ruchu ulicznego, a na ulicach pojawia się coraz więcej policji, straży miejskiej, wojska i innych służb. Jest żółto. Wszystkie ulice zalali ludzie w koszulkach Neymara, reprezentacji Kolumbii lub ewentualnie Flamengo. Na Urugwajczyków ciężko się natknąć, ale to pewnie się jeszcze zmieni, bo do drugiego z dzisiejszych meczów, na którym oczywiście będzie Weszło, zostało jeszcze ponad 6 godzin.
Wcześniej na murawę wybiegną gospodarze. Brazylijska prasa od rana dorzuca do pieca. „Lance” wrzuciło na okładkę milion napisów „Neymarca” („marcar” to strzelić gola), a w „Meia Hora” możemy znaleźć listę lotów, którymi Chilijczycy mogą wrócić do domu. Ciekawą rozmowę usłyszałem też w radiu jadąc taksówką na Maracanę. „Thiago Silva mówi, że jeśli przegramy, to życie toczy się dalej. Nie, nie toczy się dalej. Jeśli przegramy, to jest po nas. Koniec świata. I niech nikt nie próbuje się asekurować w ten sposób”.
My z kolei parkujemy się przed TVP. Szkoda, że już bez Jońcy, obok Włochów i Chorwatów, to jego „powrót do domu” po fazie grupowej zmartwił nas najmocniej.