No więc zacznę tak. Nawet trzy gole Messiego z Realem, i jakieś też trzy sprzed paru dni (co za nuda!), nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak bramka Lewandowskiego w Bundeslidze, w sobotę. Objechał obronę jak tancerz, któremu nie przeszkadza piłka. Coś dokładnie jak sławny gol Besta, tyle że Irlandczyk jechał ze środka do prawej, a Robert z lewej do środka. To pokazuje tylko, ze kwestia strzelania goli jest w sile i technice, ale głównie w psychice. To oznacza podejmowanie zagrań takich, których nikt się nie spodziewa, uznając je z góry za niemożliwe.
Występuje to w sztuce wojennej, ale tylko u najwybitniejszych. Reszta przewidywalna jest do bólu, jak teksty dziewczyny na pierwszej randce nad kołdrą, i na drugiej pod nią.
No, do Besta jeszcze naszemu brakuje sporo, do takiego gola jak w San Jose czy takim jednym z Anglii – Best robi slalom, mija wszystkich z bramkarzem, a jak już wpycha piłkę z metra, to staje zmęczony nieludzko i… opiera się o słupek. Takiego ma kaca. Polecam “Simply the Best” na yt, z muzą Myslovitz i Stinga, Robercie, by było wiadomo czym różni się wielkość od boskości.
Ale dla mnie – on dopiero pokazuje do czego jest zdolny. W jego wieku Best kończył karierę. Polak ją zaczyna.
*
Tak, gole to najcenniejsza sprawa w futbolu, choć pamiętać trzeba, ze nie byłoby Paragona, gdyby nie Perełka w bramce. Otóż w ten weekend padł mit, po raz kolejny, o polskiej szkole bramkarskiej. Szczęsny z Borucem wpuścili 9 sztuk, z których każda to szmata była (najgorsza ta na 3:2 dla Spurs w 92, ja bym nogą wybił, grubasie). No więc wiara, że zapewnią oni spokój polskiej bramce jest iluzją, szukać trzeba dalej. Zresztą nieodżałowany Czyżyk mawiał: Co to za polska szkoła, jak ja właśnie dla Lecha leciałem szukać bramkarza aż w Peru, a ten wskazany gnój nie zagrał nawet, bo pauzował za czerwoną!
Nasi bronią jak Dudek. Dostana w twarz, odbiją. Piłka w bok – za krótkie ręce.
Akurat mój sklepikarz szkoli syna na bramkarza, 190, sprawny, odważny. Ale nie ma szans. Obóz w nieogrzewanym hotelu w Dębicy (Prezydent?) – 1800, sprzęt 400. Do tego korepetycje u Kazimiery – za godzinę też czterysta. Można taniej, jak jeden Ukrainiec, ale ojciec za 10 tysięcy euro podobno wykupił abonament, wyjdzie po dwieście. No to zobaczcie, czy chłopiec ze wsi ma u nas szanse. Jakby powiedział Atlas, ma szanse.
Takie jak Ł»yd w okupację.
Jedyna nadzieja to pchać dzieciaka (ale nie na ministranta) do akademii futbolowych, nieliczne istnieją. Ale… tam też są dzieci i dzieci, pchane i niepopychane. I tak się to plecie, na tym dziwnym świecie.
Co do bramkarzy, Boruca namawiałbym już na KRUS. I szukał po akademiach.
*
Newsa chcecie? Przecież jak napiszę który polski piłkarz kupuje najwięcej kokainy, to mnie na przesłuchanie zaproszą. Nie kalkuluje się. Ł»artowałem. Ł»e tylko za dychę w tygodniu.
*
Sporo w lidze remisów, nieprzydatnych (stąd wzięła się przecież zmiana punktacji, widać wyczerpała swoją rolę). Ładnie to wyjaśnił mi kiedyś Misio Listkiewicz: czemu tym piłkarzom płacić za remis połowę stawki? Przecież należy im się jedna trzecia tylko!
No więc gdyby tak było, małżonki szybko by namówiły mężulków, by walczyli do krwi ostatniej.
*
Legia zaprasza na mecz fanów Lecha, co oznacza, że tylko te dwa kluby rozumieją o co chodzi w futbolu – o wojnę, ale bez armat i na wyznaczonym terytorium. Czytam komunikaty, ze podwyższone mają być płoty (dobrze, w zoo też takie są przy dzikich zwierzętach i nikt się nie dziwi), ja proponuje i fosę, widzianą i w średniowiecznych zamczyskach, ale i w Barcelonie na przykład, a teraz przypomniałem sobie z Ajaksu (Ajaksa, bo to mężczyzna był, wojak spod Troi), ze rozpinano także siatkę nad głowami troublemakers, by nie rzucali kamieniami czy petardami, nie strzelali rakietami. Ja bym zastosował, bo w klatce lepiej czuje się stan oblężenia, więc emocje większe. Nie chce tego kobieta prosząc o skucie kajdankami? Głupie to porównanie, ale i to, i to, biologia. A wy podobno szybciej dorastacie.
*
Dzień w dzień spotykam kibiców na mieście i jeden mówi – super – a drugi patrzy spode łba. Cóż, to drobne koszty, chętnie je ponoszę. Zdziwiony jednak jestem, jak wielu fanów czyta Weszło! Mam wrażenie, że to ci najtwardsi, gdy chodzi o dozgonną miłość do piłki, tę masochistyczną również, kibice.
Zastanawiam się, czy – skoro dobijam już do setki tych felietoników – nie wydać ich w książce, by zrobić użytek z polskich drzew. Za podpowiedzi dziękuję.
*
Stanek wrzucił na fb moje stare zdjęcie, na którym stoję obok dopiero co zakumuplowanego Kazia Deyny. Wyglądam jak gruziński gangster albo włoski mafioso, w ciemnych okularach, Kaz jak człowiek absolutnie światowy, opalony, w śnieżnobiałej koszuli i eleganckim garniturze, ze złotym sygnetem na palcu (wiecie, że na meczach grywał i z… zegarkiem?). Dajcie to zdjęcie, please, zobaczycie, że i ludzie na dnie, absolutnie na dnie, chcą pozostawić swoje ostatnie, jak najlepsze wrażenie. A to zdjęcie Kazia jest naprawdę ostatnim w jego życiu.
Pięknym.
Takim chciał być na pewno zapamiętany. A nie w umorusanej koszulce.