Znowu zaczyna się sezon w skokach narciarskich. I jest nowy talent – Biegun. Nawet fajnie, po angielsku biegun to pole (Biegun to Pole, Polak), będzie ładnie reklamował piecyki gazowe, albo coś w tym rodzaju, w weekendy. Po to ktoś to w ogóle zorganizował, dla debili nudzących się w domu w przedpołudnia.
O skokach mam zdanie takie: gdyby zrzucić worek kartofli z góry, wylądowałby w okolicach stu metrów, jak Eddie Edwards mniej więcej. A gdyby włożyć do środka kostkę masła, byłoby całkiem smaczne puree…
No więc jest to taka dyscyplina, jak puszczanie latawców albo samolocików z papieru. Lekki, doleci dalej, zwłaszcza jak wiatr dmuchnie, jak ten cały Biegun. Albo rok temu Ł»yła.
Skomentowałem jego wynik – pamiętam – jest jak Podbeskidzie. Jest szesnasty.
Ale w ogóle skoki lubię, byłem w Zakopcu na Pucharze Świata, zajechałem saniami, jak Boga kocham! No i po pierwszej serii poszedłem pod Krokwią na herbatkę. Bo wszyscy spadali jak ten worek kartofli. Albo jak ja – z huśtawki, robiliśmy kiedyś takie zawody.
Skoki kojarzą mi się jednak wspaniale, bo mój nauczyciel zawodu, Krzysztof Miklas (ten od “Leć Adam leć!”), zanim wykończył go z komentowania Szaranowicz, napisał książkę. I tak o mnie. Ł»e prawdopodobnie Paweł Zarzeczny to najlepszy dziennikarz sportowy ostatniego ćwierćwiecza…
Hm, dlaczego tylko sportowy? I czemu prawdopodobnie?
* * *
Dobra, coś o piłce. Boruc puścił szmatę, którą sam sprokurował. Oczywiście każdy znać powinien starą prawdę: w każdej drużynie jest dwóch wariatów. Bramkarz i lewoskrzydłowy.
Otóż lewoskrzydłowych już nie ma.
* * *
Tydzień temu skrobnąłem coś o Tomku Smokowskim, że przerżnął “rowerkiem” z Klickim (wynik się zgadza, ale chyba jakiegoś gema urwałem – odpisał). Chodziło mi o to, że każdy z nas ma chwile słabości, nie tylko piłkarze. No i zaproponowałem Smokowi, by wyzwał Klickiego na… pojedynek bokserski, większe chyba ma szanse. I cudnie odpisał:
“Boksersko nie ma szans. Lewy prosty, prawy prosty. 3 x po dudach, unik, zejście, lewy sierp, prawy prosty, nokaut…:)
Chciałbym to widzieć!
* * *
Jak tak o dziennikarzach mowa – dowiedziałem się, że Leszek Bartnicki z Orange wygrał kiedyś turniej 1 z 10, bardzo trudny zresztą, ja bym nie dał rady chyba.
Najlepiej komentuje w Polsce, ale sądzę, po rozmowach z nim, że jeszcze podskoczy, wysoko.
Aha, to nie po znajomości, nigdy nie podstawił mi piwa.
A czekam na pępkowe u Stanka, bo się synek urodził. Cieszę się jakbym był dziadkiem. A małego słychać aż w Piasecznie!
* * *
Pod moim sklepem dzień w dzień stoi jeden lump, taki jak większość, czyli z lumpenproletariatu. I żebrze o dwa złote. Zawsze dostaje, ale daję mu zadanie do wykonania – doniesienie siatek z zakupami do domu.
Bardzo mądrze mówi o piłce, zadziwiająco inteligentnie. No i po tych paru latach dźwigania puszek mówi, że… grał w Stomilu Olsztyn z Januszem Kupcewiczem w pomocy. I nazywa się Bolek Lenarczyk.
Tamten zdobył medal mistrzostw świata, ten żebrze. Poprosił o kurtkę, o stare swetry na zimę. Dostanie, ale…
Wszyscy Panowie Piłkarze – wielkość to tylko samopoczucie. Realia są inne.
* * *
Obraniak znów się odwrócił od reprezentacji. Mój komentarz?
Polak na łaskę, to kładzie laskę!
* * *
Upadek Śląska Wrocław? Nie patrzcie na tabelę. To miasto rządzone przez filozofa wyprzedało fabryki, a ostatnio – ma propozycję dla obywateli. Kursy na motorniczego tramwajów. Dziesięć miejsc. Tylko, drobiazg, trzeba najpierw, zanim zacznie się zarabiać, zapłacić 6 tysięcy złotych.
Propozycja dla prezydenta Dutkiewicza. Niech weźmie tych tramwajarzy jedenastu. Wtedy każdy ze Śląska do składu kadry się załapie.
* * *
Było 20-lecie Super Expressu. Wiecie, że jego naczelny to zaprzysięgły fan ŁKS? Taki z ustawek? A drugie tablo – to szef z Polonii Warszawa?
O co mi chodzi? Ł»e kluby słabo wychowują piłkarzy. Ale wspaniale wychowują kibiców.
Najważniejsi ludzie w Polsce kibicują zespołom z piątej ligi. I to jest piłka nożna, tak różna od Ligi Mistrzów.