Bale poszedł za sto milionów euro. Jakby kogoś ciekawiło skąd kasa – z tartaku, jak zawsze. Do tego warto sobie przypomnieć, że ten kraj okradł w przeszłości dwa wielkie kontynenty, a teraz zaczął okradanie własnego. W rzeczy samej dziury budżetowej nie będzie, zapłaci biedota i młodzież, czyli wzrosną ceny biletów, dekoderów, koszulek.
A jak na tym tle Polska, z tańszym o sto razy Sobotą? My też robimy transakcje za sto milionów, z Hiszpanami również, na przykład pozwalając im budować najdroższe na świecie autostrady – no, ale ja akurat wolę mieć drogi, niż jakiegoś drogiego lewoskrzydłowego. Ale też marnujemy kupę szmalu. Na przykład dziś mowy końcowe w procesie mamy Madzi… Otóż jak zliczymy ile kosztować nas będzie ta kłamczucha (czy morderczyni – oceni sąd) w przypadku dożywocia, te wszystkie mury, żarcie, klawisze, lekarze, ciuchy, kąpiele, transportowanie, ile kosztowało już dochodzenie, policja i sądy, jak to się podwoi w razie apelacji, pewnej, potroi w razie kasacji… Stówka pęknie. A dawniej oszczędzano sobie takich ceregieli i wydatków – po prostu udawano się na najbliższy plac. I po sprawie.
A propos tego Bale’a jeszcze, to u nas też sporo bali, w każdej ligowej obronie są bale, w każdej pomocy i ataku. Na przykład taki Ślusarski – czołg, jak mówi kolega, ale bez lufy – to dodaję ja. Wczoraj rozbawił mnie Tomek Wieszczycki (niezły mecz Piast – Śląsk), gaworząc, iż Mila, Plaku i Paixao są w wyśmienitej ostatnio formie. No tak, zważywszy, iż akurat przegrali jakieś 1:9 z cieniasami z plaży. Tylko nie piszcie, że któryś tam akurat odpoczywał. Pan Bóg też odpoczywał, ale nie cały tydzień!
Fajnie patrzyłem na zafrasowanego trenera Levy’ego. Każdy z tych przepłacanych cwaniaczków pozoruje jakąś głębię myśli, gdy w zasadzie myśl trenerska jest zawsze jednakowa: wyjdzie nam albo i nie wyjdzie.
Na przykład niedziela. Ja wysiliłem się na oglądanie dwóch meczów Ekstraklasy i jednego I ligi. Zaś selekcjoner Fornalik poszedł na mecz TVN – Politycy, zamiast zajmować się składem i formą Czarnogóry i Polski w meczu ostatniej szansy. Sądziłem, że prezes Boniek go upomni, ale nie – również bawił się w klauna i bawił publikę sędziowaniem.
W tle było jakieś zbieranie pieniędzy na chore dzieci. Z szacunkiem dla takich inicjatyw – od leczenia to są podatki i ministerstwo zdrowia, a nie esy za złotówkę. Nie tylko leczenia dzieci zresztą, ale i dorosłych. Na przykład Dudu i Spahicia, którzy przypomnieli mi dawno zapomniane plasterki na nosie. Otóż jak ktoś ma kłopoty z oddychaniem, to najlepiej się wysmarkać.
Aha, od rana słyszę, że Potop znika z lektur szkolnych, szkoda, że nie poznacie Zagłoby. Ale nic straconego – od weekendu zaczynam program w TVP, w którym postać tę jowialną postaram się naśladować, z właściwym jej humorem. Kiedy dokładnie – szukajcie a znajdziecie. To będzie taki Voice of Poland – tylko zdecydowanie po polsku.
Jakiś młody kolega pyta czy mógłbym mu załatwić pracę w dziennikarstwie i co ma zrobić. Ano, najlepiej to zmienić robotę, zawczasu. Ja, żeby wyżyć, a przecież już nie muszę zbierać na dom, auto albo niepracującą żonę, to robię dla dwóch dużych telewizji (osiem razy w tygodniu, bez dnia wolnego), dla gazety i tygodnika, portalu, a w planie mam skorzystanie z dwóch kolejnych ofert, spoza branży sportowej. No i… muszę kasę pożyczać. Takie czasy, takie wydatki
Stanowczo doradzam młodym to co zrobił Krzysztof Kolumb – podróże. Wtedy potomkom starczy nawet na Walijczyka, który nie daje najmniejszej gwarancji, iż cokolwiek, kiedykolwiek, wygra.
*
Nasi piłkarze, którzy niedawno nie chcieli reklamować telefonów, bronili się – jak zwykle najmądrzejszy z nich na odwrót (czyli – z nich najmądrzejszy) Błaszczykowski, że jak nikt z nimi nie będzie konsultować takich spraw, to na przykład ktoś każe im reklamować prezerwatywy.
Hm, na prezerwatywy, moi młodsi koledzy, to na razie jesteście chyba za ciency.
Co innego – niezapomniane Tłoki Gorzyce.