Kolejny przykład na to, jak opłacana z naszych podatków władza sądownicza nie jest w stanie wywiązywać się ze swoich obowiązków i tak naprawdę niszczy całe firmy, czy życie pojedynczych ludzi. Jak nas to WKURWIA. Dziennikarze polityczni przekonani są, że wypełniają zawód w jakikolwiek sposób pożyteczny społecznie, podczas gdy tak naprawdę biorą udział w teatrzyku serwowanym na potrzeby durnej części społeczeństwa.
Całymi dniami słyszymy tylko paplaninę – Kaczyński powiedział to, Palikot tamto, Macierewicz skontrował tak i tak, a Niesiołowski znowu posunął się za daleko. Całe to “środowisko” przyzwyczaiło się do zasypywania nas informacjami zbędnymi, dziennikarze zupełnie nie widzą bezsensu swojej pracy. Gdyby zatrudnili się w pralni, więcej byłoby z tego pożytku. Krzyż tu, krzyż tam, przenieśli, wynieśli, żałoba, bo się rozbił samochód, koniec żałoby, zaraz będzie kolejna. I znowu wybory. Odpowiednio zamówione sondaże wykażą nam, na kogo trzeba głosować (bo przecież nie można marnować głosu i popierać partii, która w praktyce jest bez szans).
Nawet jak trafi się coś grubego, jak afera hazardowa, to pogadają mądre głowy przez tydzień, TVN rzuci kilka migawek w “Faktach” i dalej jazda z czymś nowym, np. z tym, że poseł Sekuła był niemiły dla posłanki Kempy. Jak mógł być niemiły? Niech się wypowie Miecugow.
Wytworzyła się moda na śledzenie tej pseudo-rozrywki, ludzie przestali żądać odpowiedzi, zadowalają się pyskówkami. Nikt nie pyta – co się w kraju zmienia, gdzie są reformy, dlaczego posłowie mają trzy miesiące wakacji, a nie dwa tygodnie, bo niby czemu w sierpniu nie da się wykonywać swoich obowiązków? Pierdolą ci wszyscy politycy i ci wszyscy niby mądrzy dziennikarze, gorzej niż bohaterowie “M jak Miłość”. Gorzej, bo z zadęciem i z poczuciem misji. Wzajemnie utwierdzają się w przekonaniu, jacy są ważni, jacy mądrzy i jacy niezbędni. Tak, panie redaktorze. Tak, panie pośle.
Tyle przydługiego wstępu. A teraz to, co nas zirytowało: “Możliwość zaskarżania do sądu administracyjnego decyzji związku sportowego w sprawach licencyjnych jest zgodna z konstytucją – orzekł Trybunał Konstytucyjny. Pytanie w tej sprawie skierował Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, rozpatrujący skargę ŁKS”.
Orzeczono więc, teraz, w październiku 2010 roku, że ŁKS Łódź miał prawo bić się o ekstraklasę. Wojewódzki Sąd Administracyjny potrzebował kilku miesięcy, by w końcu uznać, że oddaje sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. A to było w lutym. Trybunał Konstytucyjny potrzebował kolejnych ośmiu miesięcy, by wydać swoją opinię. W dupę możecie sobie wsadzić ten komunikat, szacowni przedstawiciele polskiego sądownictwa.
ŁKS gra w drugiej lidze, Cracovia w ekstraklasie, ileś tam osób straciło pieniądze, ileś tam osób nie zarobiło tyle, ile mogło. Miną jeszcze ze dwa czy trzy lata, zanim rozpatrzycie prostą sprawę. I jak już wydacie wyrok, to będzie on całkowicie zbędny. Cała wasza praca – psu na budę.
Sprawa ŁKS to tylko przykład, ze świata sportu. Przykład prawdziwych problemów, z jakimi mierzą się Polacy – tacy, którzy szukają sprawiedliwości przed sądem i nie mogą jej znaleźć, bo sąd jest na urlopie. I uporządkowania takich spraw należy wymagać od polityków, a presji wywieranej w tych właśnie spraw – od dziennikarzy tzw. poważnych mediów.