Reklama

Jagiellonia wygrywa, Grzyb ośmiesza przygotowania

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2010, 16:36 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jagiellonia Białystok – po ponad dwóch latach, po 29 tysiącach przejechany kilometrów, po 32 meczach bez wygranej – w końcu zwyciężyła na wyjeździe. Dziś pokonała 2:1 Śląsk Wrocław. Wprawdzie gospodarze w końcówce rzucili się do rozpaczliwego ataku, ale nie byli w stanie stworzyć żadnej groźnej sytuacji i tak naprawdę powinni się cieszyć, że przegrali tak nisko. Trzeba przyznać, że dobrą zmianę dał Marcin Burkhardt. Miał kilka ciekawych podań, widać było w jego zagraniach błysk dość rzadki na polskich boiskach. Może nawet strzeliłby gola, gdyby nie liniowy Tomasz Listkiewicz.
No i drugie, najważniejsze spostrzeżenie – 90 minut w Jagiellonii zagrał Rafał Grzyb, niczym nie ustępował, a wręcz przeciwnie, nawet się trochę wyróżniał. Teraz pozostaje pytanie – po co te wszystkie zgrupowania, po co to całe zadęcie? Wchodzi na boisko facet, który przez trzy miesiące nie grał w żadnym meczu, nie trenował z żadną drużyną i tylko biegał po parku.

Jagiellonia wygrywa, Grzyb ośmiesza przygotowania

W czasie gdy Grzyb ruszał się między przechodniami, by nie złapać brzuszka, podobnie jak Piotr Świerczewski rok wcześniej w klubie fitness, reszta ligi spędzała tygodnie na zagranicznych zgrupowaniach. Jedno takie zgrupowanie to koszt rzędu 1500 euro dziennie (30 osób, średnia cena dla polskich klubów to 50 euro dziennie od osoby). Można przyjąć, że łącznie na zagranicznych zgrupowaniach drużyna spędza zimą około 20 dni. To daje 30 000 euro, czyli jakieś 120 000 złotych. Dodajmy też koszt biletów lotniczych – jakieś 15 000 euro (dwa razy w dwie strony). Oczywiście, niektórzy jeżdżą na krócej, ale można przyjąć, że polska liga wydaje grubo ponad 2 miliony złotych na zimowe przygotowania.

2 miliony złotych! A potem wchodzi Grzyb i się okazuje, że ta cała kasa poszła w błoto (bo skurcze to łapały innych). Dlatego nasza sugestia – przestańmy się oszukiwać. Niech na styczeń i luty piłkarze idą do normalnej pracy (albo niech odpoczywają, jeśli nie potrzebują kasy), a potem niech się spotkają w marcu i grają ligę. Pół-zawodostwo. Czyli to, z czym mamy do czynienia nieformalnie.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...