Temat wciąż jeszcze gorący – kompromitacje polskich drużyn w pucharach. W najnowszym “Magazynie Futbol” jest ranking, przygotowany przez Romana Hurkowskiego i Pawła Grabowskiego, najbardziej wstydliwych porażek. Wszystkiego nam się nie chce przepisywać (stąd opis tylko “zwycięzcy”), ale i sama klasyfikacja jest ciekawa…
20. Lech Poznań – Spartak Moskwa 1:5
1993, III runda eliminacji Ligi Mistrzów
19. Juventus Turyn – Lechia Gdańsk 7:0
1983, I runda Pucharu Zdobywców Pucharów
18. Servette Genewa – Śląsk Wrocław 5:1
1982, II runda Pucharu UEFA
17. CSKA Sofia – Ruch Chorzów 5:1
1989, I runda Pucharu Mistrzów
16. Widzew Łódź – Anderlecht Bruksela 1:4
1981, I runda Pucharu Mistrzów
15. Malmoe FF – Wisła Kraków 4:1
1979, ćwierćfinał Pucharu Mistrzów
14. Tottenham Hotspur Londyn – Górnik Zabrze 8:1
1961, I runda Pucharu Mistrzów
13. Lech Poznań – FC Tyraspol 1:3
2006, II runda Pucharu Intertoto
12. Vaalerenga Oslo – Wisla 0:0 i po dogrywce 0:0 (karne 4:3 dla Vaalerengi)
2003, II runda Pucharu UEFA
11. Polonia Warszawa – Toboł Kostanaj 0:3
2003, I runda Pucharu Intertoto
10. Dynamo Tbilisi – Wisła Kraków 2:1
2004, I runda Pucharu UEFA
9. Levadia Tallin – Wisla Kraków 1:0
2009, II runda eliminacji Ligi Mistrzów
8. Fylkir Reykjavik – Pogoń Szczecin 2:1
2001, runda eliminacyjna Pucharu UEFA
7. Ajax Amsterdam – Ruch Chorzów 7:0
1969, II runda Pucharu Miast Targowych
6. Vetra Wilno – Legia 3:0 (walkower)
2007, II runda Pucharu Intertoto
5. MSV Duisburg – Lech Poznań 5:0 i 5:2
1978, I runda Pucharu UEFA
4. Dundee United – Śląsk Wrocław 7:2
1980, I runda Pucharu UEFA
3. Cementarnica Skopje – GKS Katowice 0:0 i 1:1
2003, runda eliminacyjna Pucharu UEFA
2. Eintracht Frankfurt nad Menem – Widzew Łódź 9:0
1992, I runda Pucharu UEFA
1. Jeunesse Esch – ŁKS Łódź 5:0
1959, I runda Pucharu Mistrzów
Wstyd i hańba. Dno, w którym nie słychać nawet pukania od spodu. Kto by się bowiem spodziewał, że mistrz Polski pojedzie do 30-tysięcznego luksemburskiego miasteczka i dostanie baty w stosunku 0:5?! “Kompromitacja, która fatalnie wpłynęła na wizerunek polskiej piłki” – pisała prasa w tamtym czasie. U gospodarzy nie było ani jednego profesjonalnego zawodnika, wszyscy w dniu meczu pracowali do późnych godzin popołudniowych.
Na stadion zjechało półtora tysiąca Polaków, ale już po pół godzinie gry z ich ust płynęły same obelgi. Anonimowi Paul May i Jules Meurisse roznieśli w pył łódzką defensywę. – To był mecz rozgrywany przy reflektorach, a my po prostu nie byliśmy do tego przyzwyczajeni. Jan Bem, broniący naszej bramki, nie widział piłki. Raziło go światło – wspominał ówczesny trener łodzian, Władysław Król. W rewanżu ŁKS wygrał 2:1, ale wynik tego meczu nie miał żadnego znaczenia.