Reklama

Ile jeszcze będzie ofiar systemu korupcyjnego?

redakcja

Autor:redakcja

22 lutego 2009, 23:03 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sławomir Rutka to pierwsza, ale niekoniecznie ostatnia ofiara systemu korupcyjnego, jaki niszczył przez całe lata polską piłkę. I to ofiara najtragiczniejsza – piłkarz powiesił się, bo nie mógł znieść upokorzenia, jakie na niego spadło. Trafił w złe miejsce, w złym czasie. Oczywiście, jest wielu cynicznych zawodników, którzy za odpowiednią cenę sprzedaliby nawet własne matki i którzy cały handel punktami nakręcali. Ale akurat Rutka do nich nie należał. Raczej – chcąc w ogóle grać w piłkę – musiał zaakceptować panujące w niej reguły. A teraz sumienie nie dało żyć.
Ta śmierć powinna dać wszystkim do myślenia. Przez lata futbol funkcjonował w prosty sposób – grasz ze wszystkimi tego konsekwencjami i w ramach przyjętych zasad (czyli łącznie z ustawianiem spotkań), zachowujesz dyskrecję. Jeśli coś ci nie pasuje, możesz sobie grać dalej, ale raczej z kolegami pod blokiem. Zgodnie ze starą zasadą – jeśli wkroczysz między wrony, musisz krakać tak jak one. Nie pasuje? Chcesz się buntować? Naprawiać świat? To naprawiaj. W lidze szóstek.

Ile jeszcze będzie ofiar systemu korupcyjnego?

Dla wielu piłkarzy wybór był więc prosty – kariera piłkarska wraz z jej ciemnymi stronami, albo nic. Łamały się kręgosłupy moralne, pękały opory, sumienie z czasem przestawało dawać znać o sobie. Bo przecież wiadomo, że ci wszyscy zawodnicy, gdy kopali jeszcze piłkę na podwórkach, nie marzyli o tym, by dostać się do ekstraklasy i ustawiać mecze. Oni chcieli być Bońkami, Młynarczykami, Deynami, Tomaszewskimi, Dziekanowskimi… Chcieli się cieszyć ze zwycięstw, chcieli czytać o sobie pochlebne teksty w gazetach. I jak już zdobyli pierwszego gola, to marzyła im się korona króla strzelców. To byli normalni, zwykli ludzie, z własnymi ambicjami.

Ale polska piłka ich zabijała. Rutka trafił na trenera Dariusza W., który uznał, że “inaczej się wygrywać nie da”. Jasne – mógł wstać, wyjść z szatni, udzielić wywiadu i wyjawić prawdę. Ale to zarazem oznaczałoby zawodową śmierć. Na pewno każdy z nas zdobyłby się na takie bohaterstwo? Łatwo powiedzieć. Zwłaszcza, gdy ma się żonę i dwójkę dzieci.

Ten wspomniany Dariusz W. też przecież nie chciał być W., tylko chciał być słynnym Wdowczykiem, podziwianym piłkarzem, potem trenerem. Również kiedy zaczynał, marzył o trofeach zdobywanych w sposób uczciwy. I znów dał o sobie znać system, który przeżuwa zwykłych ludzi i wypluwa w postaci skorumpowanych cwaniaków, którzy dostosowując się do zasady “skoro wszyscy oszukują, to muszę być najlepszym z oszustów”.

Ale W. jakoś nie żałujemy, bo był jednym z tych osób, które całą tę korupcyjną atmosferę podsycała i która w pewnym momencie zaczęła rozdawać karty. Rutka z kolei był człowiekiem mającym pecha, że pewnego dnia trafił do tej szatni, do której trafić nie powinien. To też przykład, że czasami warto wstrzymać się z wyrokami, nie myśleć mechanicznie tylko kategoriami “sprzedawczyk” lub “uczciwy”, bo nie wszystko jest czarno-białe. Sami czasami się na tym łapiemy, czasami osądzamy za szybko. Jednak zwłaszcza najpotężniejsze media powinny zachować trochę rozsądku, bo skala potępienia, jakie spadana na czasami naprawdę zwykłych ludzi, przypadkowych, mimowolnych uczestników korupcji jest nie dla każdego możliwa do uniesienia.

Reklama

Ile osób jeszcze zapłaci najwyższą cenę za to, co zrobiono z polskim futbolem?

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Hiszpania

Real Madryt zagrał bez trenera. Ancelotti znowu nie dał rady [KOMENTARZ]

Patryk Stec
18
Real Madryt zagrał bez trenera. Ancelotti znowu nie dał rady [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...