Reklama

Będziemy płakać za Kamilem Grosickim?

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2018, 14:46 • 5 min czytania 36 komentarzy

Kamil Grosicki w ostatnich latach był jedną z najważniejszych postaci reprezentacji Polski. Odkąd dostał pierwszą szansę u Adama Nawałki (mecz z Litwą w czerwcu 2014 roku), u poprzedniego selekcjonera opuścił tylko sześć meczów. Przeważnie chodziło o kontuzję lub oszczędzanie sił. Po raz ostatni nie pojawił się na zgrupowaniu kadry dwa lata temu, gdy z powodu problemów zdrowotnych opuścił wyjazdowe starcie z Kazachstanem, rozpoczynające walkę o przepustki na mundial w Rosji. Teraz nie dostał powołania od Jerzego Brzęczka, stając się największym nieobecnym meczów z Włochami i Irlandią. Czy jego brak będzie teraz odczuwalny, a jeśli tak, to w jakim stopniu?

Będziemy płakać za Kamilem Grosickim?

Zalety i wady „Grosika” wszyscy doskonale znamy. Jego największe atuty to szybkość i przyspieszenie, potrafi też nieźle dryblować i dośrodkować. Typowy skrzydłowy, który jednak ma swoje techniczne ograniczenia i nieraz świetnie zaczyna akcję, narobi wiatru, by potem finalnie nic z tego nie wynikało. Od pewnego momentu jednak piłkarz ten potrafił pokazywać klasę również z najlepszymi. Pamiętamy jego kapitalną asystę w stylu Ricardo Quaresmy w wyjazdowym starciu z Niemcami podczas eliminacji do Euro 2016. Wtedy notował też ostatnie podania z Irlandią i Szkocją. Podczas samego Euro asystował Jakubowi Błaszczykowskiemu ze Szwajcarią i Robertowi Lewandowskiemu z Portugalią. W eliminacjach do MŚ strzelił pięknego gola na terenie Rumunów. Sam mundial okazał się dla niego rozczarowaniem, choć i tak nie zawiódł najbardziej, bo jednak miał asystę z Senegalem i był jednym z nielicznych jasnych punktów przeciwko Japonii.

Od Grosickiego w formie w ostatnich latach lepszy mógł być jedynie Błaszczykowski (oczywiście też w formie). Konkurenci na skrzydłach po prostu byli słabsi i to już nie wina samego zainteresowanego. W najbliższych dniach przekonamy się, jak bardzo powinniśmy się martwić o te pozycje.

Poza Kubą, który może zejść ze sceny szybciej niż Kamil, mamy tylko przedstawicieli polskiej ligi lub zawodników, którzy dopiero co z niej wyszli. Na pewno nadzieje można wiązać z Damianem Kądziorem, który nieźle zaczął w Dinamie Zagrzeb. Co prawda w pucharowych eliminacjach Nenad Bjelica wprowadzał go na kilka minut, ale w chorwackiej ekstraklasie nasz rodak w czterech ostatnich kolejkach grał od deski do deski. Zaliczył dwie asysty. Zdarzało się, że dostawał najwyższe noty. Wiadomo jednak, że w tym momencie Bjelica jest zmuszony do częstszych rotacji. Pytanie, co będzie potem, gdy pozostanie tylko krajowe podwórko.

Rafał Kurzawa na początku sierpnia wylądował we francuskim Amiens. Na razie szału nie ma, delikatnie mówiąc. Dwa razy nie podniósł się z ławki, dwa razy wszedł na końcówki (łącznie pół godziny). Byłego pomocnika Górnika Zabrze oceniamy głównie przez pryzmat udanego występu z Japonią na MŚ, ale nadal są wątpliwości, czy na dłuższą metę jest to international level. Świetna lewa noga i stałe fragmenty to jedno, lecz Kurzawa ma także sporo ograniczeń – na czele z brakiem szybkości i przeciętną motoryką. Do tego i on, i Kądzior na szersze wody wypłynęli rok temu, a najmłodsi już nie są.

Reklama

Szybkość i motorykę ma Przemysław Frankowski, jednak u niego z kolei razi często brak piłkarskiej jakości. Zdarzają mu się spore przebłyski, na początku rundy wiosennej wręcz imponował, ale na dłuższą metę jawi się jako ktoś bardzo przeciętny. Pewnego poziomu nie przeskoczy już także Maciej Makuszewski, który na dziś wydaje się trochę lepszą wersją Frankowskiego, za to ciągle kontuzjowaną. Również z tego powodu wypadł z trwającego zgrupowania.

Być może w razie zaadaptowania się w kadrze Rafała Pietrzaka i Arkadiusza Recy, Maciej Rybus znów będzie brany pod uwagę bardziej jako pomocnik, ale on też raczej nie nawiąże do najlepszych chwil Grosickiego czy Błaszczykowskiego. Wychodzi na to, że z całych sił trzeba trzymać kciuki za dalsze postępy Kamila Jóźwiaka, bo to na dziś nasza największa nadzieja na skrzydłowego, który łączy jakość z atutami szybkościowymi. Sebastian Szymański z kolei zdaje się zatrzymywać w rozwoju, a są głosy, że to w gruncie rzeczy ofensywny pomocnik, nie skrzydłowy.

Gołym okiem widzimy, że dziś problemu bogactwa na bokach nie mamy i to mówiąc oględnie. Tym bardziej Grosicki może się jeszcze przydać i sam Brzęczek jak najbardziej bierze pod uwagę taki scenariusz. Nie powołał go teraz ze względu na niejasną sytuację w klubie pod koniec sierpnia, kolejne transferowe zamieszanie i brak gry na początku sezonu. Przy założeniu, że miał zmieniać barwy, wyjazd na „dzień dobry” na kadrę nie byłby najlepszy. Są to argumenty, które mogą się obronić, nawet gdy zestawimy je z obecnością Błaszczykowskiego, który również nie występuje w klubie.

Wszystko było zresztą konsultowane z samym „Grosikiem”. – Tak, to co [selekcjoner] mówił na konferencji jest prawdą. Moja sytuacja była skomplikowana, szukałem klubu, nie grałem więc taka decyzja była jak najbardziej sensowna. Rozmawiałem z nim kilka razy i wiem, że na mnie liczy. Muszę tylko teraz dać powody, żeby wysłać mi powołanie – dopiero co mówił w „Przeglądzie Sportowym”.

Podobnie wypowiadali się eksperci, których tutaj przepytaliśmy przed debiutem Brzęczka i startem Ligi Narodów.

Tomasz Frankowski: – Moim zdaniem nic tu się nie przesądziło, nie jest powiedziane, że Grosicki i Błaszczykowski w kolejnych miesiącach znów nie będą podstawowymi skrzydłami reprezentacji.

Reklama

Maciej Żurawski: – Jak próbowałbym to wytłumaczyć? Chyba tym, że u Kuby aktualne położenie w klubie ma mniejsze znaczenie w kontekście reprezentacji niż u Kamila, który nie ma rytmu meczowego, do tego znów gonitwa transferowa, loty na ostatnią chwilę, zmiany decyzji i tak dalej. U niego takie sprawy są bardziej widoczne na boisku.

Robert Podoliński: – Jestem przekonany, że selekcjoner będzie widział, kto gra, kto jest w formie. Dziś Kamila nie ma, na następnym zgrupowaniu już może być, podobnie z Pazdanem. Oni nagle nie przestali być dobrymi piłkarzami i nie wypadli ot tak z orbity zainteresowań trenera. Nie traktuję tego na zasadzie, że albo Kuba, albo Grosik.

Wydaje się zatem, że na ten moment obecność Grosickiego w reprezentacji nie miałaby sensu. Nie mógłby dać swojego maksimum, jednocześnie utrudniając sobie walkę o odzyskanie miejsca w składzie Hull, a to podstawa, by potem był pożyteczny również w biało-czerwonych barwach. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdy wszystko wróci do normy, może to być ważna postać również u Brzęczka, bo następców gotowych z miejsca wejść w jego buty chyba jeszcze nie mamy. Trzeba ich jednak krok po kroku wdrażać, bo „Grosik” ma już trójkę z przodu i powoli będzie tracił swoje atuty szybkościowe, na których w największym stopniu opiera się jego gra. Niestety wygląda na to, że skrzydła mogą być niedługo przedmiotem największej troski w kontekście przyszłości reprezentacji.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

36 komentarzy

Loading...