Reklama

Droga Magiery z Legią – szybki wjazd i jeszcze szybszy zjazd

redakcja

Autor:redakcja

13 września 2017, 14:42 • 7 min czytania 22 komentarzy

Szybko poszło – Magiera miał być Fergusonem z Warszawy i choć można wątpić czy w polskich warunkach kiedykolwiek kogoś takiego się doczekamy, to niecały rok kadencji Magiery jest zaskakująco słabym wynikiem. Zaczęło się przecież tak dobrze, od udanych występów w Lidze Mistrzów, przez skuteczne gonienie czołówki w ekstraklasie, po oczekiwane mistrzostwo. Potem jednak nastąpił szybki zjazd i trenera w klubie nie ma. Przejrzeliśmy kalendarium jego pracy i wybraliśmy 15 ważnych momentów.

Droga Magiery z Legią – szybki wjazd i jeszcze szybszy zjazd

magira

Sporting Lizbona, 27.09.16

Choć wyprawa do Lizbony na mecz ze Sportingiem nigdy nie brzmi dla polskiego klubu zbyt optymistycznie, paradoksalnie Magierze taki start mógł być na rękę. Co miała bowiem Legia do przegrania? Niewiele, wydawało się, że 0:6 z Borussią zakopało morale głęboko w piachu, a mapę z zaznaczonym iksem spalono w piecu. Zły mecz poczucie beznadziei tylko by podtrzymał, dobry byłby potężnym energetycznym kopem. Ostatecznie Legia zagrała przeciętnie, w optymistycznej wersji solidnie i… to już wystarczyło, by uwierzyć, że coś z tego projektu może być. Bo Radović miał setkę, bo Odjidja-Ofoe pokazał się po wejściu z ławki. Niby 0:2 w plecy, ale jakoś mocno nie bolało.

Lechia Gdańsk, 1.10.16

Reklama

– Mówi się, że Lechia myśli o mistrzostwie. Wybiliśmy im to z głowy – powiedział Bartosz Bereszyński po 3:0 z gdańszczanami, co w tamtym czasie nie było zbyt rozsądne, ale świadczyło o tym, że pewność siebie Legii rośnie. Warszawianie wówczas gości zmiażdżyli, dopóki jeszcze Vanja Milinković-Savić był na meczu, udało się Lechii trzymać 0:0, ale gdy odleciał – przynajmniej myślami – na inną orbitę, Wojskowym poszło już łatwo. 14:3 w celnych strzałach mówi samo za siebie.

Lech Poznań, 22.10.16

To było zwycięstwo, które dało Legii potężny zastrzyk energii – ekipa Magiery nie przegrała potem już w lidze do końca roku, tracąc tylko dwa punkty w spotkaniu z Wisłą Płock. Jest to zrozumiałe, bo jeśli wygrywasz z Lechem w takim stylu, musisz poczuć się mocny. Przypomnijmy: w 90. minucie Lech wyrównał na 1:1 po karnym Robaka. Wtedy doszło do sporego zamieszania, które dało Magierze czas, co trener sam przyznawał. – Bójka na boisku pomogła mi podjąć kluczową decyzję. Spokojnie popatrzyłem na ławkę i stwierdziłem, że Kasper da nam jakość, stworzy jakąś okazję i strzeli bramkę. Tak się też stało. Gol Hamalainena był co prawda ze spalonego, ale efektu to nie zmieniało, komplet punktów wzięła Legia.

Real Madryt, 02.11.16

Mecz, który przeszedł do historii. Zaczęło się fatalnie, po strzale Bale’a pewnie wielu myślało, że Legię czeka powtórka z Dortmundu, ale gospodarze potem się otrząsnęli i nawet drugi gol po 30 minutach ich nie złamał. Zresztą, o tym nie ma co czytać, to trzeba po prostu znowu zobaczyć:

Reklama

Borussia Dortmund, 22.11.16

Spotkanie podobne do tego w Lizbonie, czyli mało do przegrania, ogromnie dużo do wzięcia dla siebie, choć oczywiście Legia przystępowała do rywalizacji z Borussią z innej pozycji. Już nie była zespołem rozbitym, tylko regularnie wygrywającym w lidze, no a kolejkę wcześniej w Lidze Mistrzów postawiła się Realowi. Ostatecznie BVB wbiło warszawiakom jeszcze więcej goli niż na wyjeździe, bo aż osiem, lecz tym razem Legia odpowiedziała czterema trafieniami. Momentami był to mecz podwórkowy, pojawiały się głosy, że dostać osiem bramek to duży wstyd, jednak Wojskowi po prostu nie musieli się wstydzić. Porażka była wliczona w koszta, a gościom udało się stworzyć show i wziąć w nim czynny udział.

Sporting Lizbona, 7.12.16

Ważny mecz, ponieważ nie zostawił żadnego „ale”. Legia nie napisała setnego odcinka martyrologii polskiego futbolu, nie zagrała dobrego meczu, który jednak został przegrany czy zremisowany jak zawsze. Nie, po prostu ekipa Magiery podjęła faworyzowany Sporting, ograła go 1:0 i weszła do fazy pucharowej Ligi Europy. Przedłużyła przygodę w Europie na wiosnę, co przecież po bilansie 0:8 w dwóch pierwszych meczach Ligi Mistrzów było absolutnie nie do pomyślenia.

Ruch Chorzów, 19.02.17

Poważny zgrzyt na początku roku. Legia nie miała prawa dostać 1:3 od Ruchu Chorzów u siebie i to z wielu powodów. Niebiescy wyszli na ten mecz z Przybeckim i Paziem w pierwszym składzie na skrzydłach, mieli za sobą jedną wygraną w pięciu poprzednich meczach (z beznadziejną Cracovią), zimą wzmocnili się (?) tylko Gamakowem. Legia natomiast nie przegrała w lidze od października, nie pokonał jej też Ajax. Tymczasem Ruch dał radę, pogrążając ją Lipskim, Urbańczykiem i wypożyczony z Warszawy Niezgodą.

Ajax Amsterdam 16.02.17 i 23.02.17

Niby znamy siłę Ajaksu, bo to zespół doświadczony w Europie i, zresztą, finalista tamtej edycji Ligi Europy, ale jeśli trudno mówić o jakieś wielkiej porażce, to jednak odpadnięcie z Holendrami było niedosytem. Nie grali oni wielkiej piłki, nie rozstrzelali Legii w dwumeczu tak jak dwa sezony wcześniej, ale i tak warszawiaków przeszli. Też ekipa Magiery nie była w wielkiej formie, uczyła się gry bez Prijovicia i Nikolicia, jechała do Amsterdamu po oklepie od Ruchu i stąd, dodając to wszystko, spore rozczarowanie.

Lechia Gdańsk, 19.03.17

Ważny krok w kierunku mistrzostwa – Legii nigdy nie grało się przyjemnie w Gdańsku, potrafiła się tam efektownie wykrzaczyć. Niemiłe wspomnienia znad morza w walce o tytuł ma Skorża, męczył się Berg, nawet Czerczesow wolał w Gdańsku wystawić nieco rezerwowy skład, dostać w trąbę i koronę wziąć dopiero w meczu u siebie z Pogonią. Przed tym spotkaniem Legia miała punkt straty do Lechii, dwa do Lecha i trzy do Jagi, tak więc ewentualna porażka komplikowałaby życie. Zaczęło się źle, samobójczą bramkę zaliczył Hlousek, ale potem show dał rezerwowy Kucharczyk, który dwie minuty po wejściu wyrównał, a w końcówce uciszył Gdańsk.

Lech Poznań, 9.04.17

Znów wygrana z Lechem, a scenariusz był niemal identyczny – tyle że tym razem, Hamalainen w ostatniej akcji meczu strzelił gola prawidłowo.

Mistrzostwo, 4.06.17

Co się wydawało na początku niemożliwe, wówczas stało się faktem – Legia została mistrzem. Przypomnijmy: gdy Magiera siadał za kierownicą, zespół miał 12 punktów do lidera. Wiadomo, że pomogło dodatkowe siedem kolejek, ale już po fazie podstawowej warszawianie tracili do pierwszej Jagi tylko jedno oczko. Potem, w 37. fazie gier było oczekiwanie, czy ekipa Probierza jeszcze coś wciśnie Lechowi, czy też nie, ale i tak osiągnięcie Magiery musiało robić wrażenie. Ostatecznie – zrealizował cel.

WARSZAWA 04.06.2017 MECZ 37. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2016/17 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - LECHIA GDANSK 0:0 PILKARZE LEGII FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Arka Gdynia, 7.07.17

Niby Superpuchar cieszy się u nas żenująco niską renomą, to jednak Legia chyba ma dość ciągłego przegrywania w tych rozgrywkach. No, ale niestety – tym razem za mocna okazała się Arka, która wygrała po karnych. Wszyscy w Legii byli oczywiście rozczarowani, lecz nikt nie bił na alarm. Niestety, prognoza na początek sezonu okazała się słuszna.

FC Astana, 26.07.17 i 2.08.17

Już drugiego sierpnia Legia była poza Ligą Mistrzów. Odprawiła ją Astana, żal było oglądać, jak w Kazachstanie Kabananga i Twumasi robili z obroną gości co chcieli. Żal było widzieć, jak w rewanżu Legia próbowała straty odrobić, ale nie miała na to kompletnie pomysłu, poza nudnymi jak wykład z BHP wrzutkami w pole karne rywala. Jedno dośrodkowanie przyniosło oczekiwany skutek, lecz więcej było w tym wszystkim przypadku niż sprawnie działającego mechanizmu. Znak zapytania nad Legią robił się coraz większy.

Sheriff Tyraspol, 17. 08.17 i 24.08.17

Aż sięgnął monstrualnych rozmiarów po odpadnięciu z Sheriffem. Rany, za mocny okazał się mistrz Mołdawii, przed którym zamykano drzwi obu europejskich rozgrywek od 2013 roku. Najlepsza ekipa z kraju, gdzie nie przeprowadzono normalnej transmisji, tylko jakąś kręconą mikrofalówką. W końcu zespół, który naprawdę nie miał za wiele argumentów sportowych, a i tak zdołał wcisnąć gola po rożnym, a potem spokojnie odpierać ataki Legii, która znów była zajebiście nudna. W jedno lato dostać od Kazachów i Mołdawian – dramat.

Zwolnienie, 13.9.17

I dziś Magiery w Legii już nie ma, choć Dariusz Mioduski zapewniał, że takiego rozwiązania nie przewiduje – cóż, nie jest to najbardziej słowny prezes w historii polskiego futbolu. O tym piszemy jednak TUTAJ. Trudno jednoznacznie ocenić Magierę – z jednej strony początek miał fantastyczny, z drugiej szybko zaliczył zjazd, ale jeszcze z trzeciej trzeba pamiętać, że zabrano mu lidera zespołu, a w zamian wręczono klocki dużo niższej jakości. Czy to jednak dobre alibi na porażkę choćby z Sheriffem? Trudno się pod tym podpisać z przekonaniem. Wiadomo za to na pewno, że wszystko wpłynie na Legię – miała być stabilizacja, a zaraz klub rusza z kolejną koncepcją działania.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...