Reklama

Metamorfoza sezonu? Zvonimir Kozulj, który rzucił rękawicę Forsellowi

red6

Autor:red6

12 maja 2019, 10:16 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zazwyczaj nie potrzebujemy zbyt wiele czasu, by ocenić piłkarzy ściąganych do ekstraklasowych klubów. Ba, nawet więcej – nie potrzebujemy zbyt wiele czasu, by ocenić ich właściwie, do czego walnie przyczynia się fakt, że co drugi nie nadaje się do niczego. No, jest w tym coś „smudowego”, bo były selekcjoner potrafił się przecież chwalić, że potrafi poznać piłkarza po tym, jak wchodzi po schodach, ale klasę (hehe) przykładowego Totha wyczuliśmy już przy trzecim zbliżeniu kamery. Wbrew pozorom nie wspominamy o tym jednak dlatego, że chcemy pochwalić się świetnym okiem. Wręcz przeciwnie – mamy zamiar uderzyć się w pierś i przyznać do błędu. Tak wypada postąpić. A zmusza nas do tego piłkarz Pogoni Szczecin, Zvonimir Kozulj. 

Metamorfoza sezonu? Zvonimir Kozulj, który rzucił rękawicę Forsellowi

Nie powiemy, że uwielbiamy takie przypadki, bo jednak nikt nie lubi nie trafiać z opiniami, ale od czasu do czasu fajnie jest, gdy ktoś tak pozytywnie zaskakuje. O ile Bośniak nie miał złego CV, bo przychodził z Hajduka Split, w którym nie grzał ławy, a w pewnym momencie otarł się nawet o kadrę narodową, o tyle jego początki w Szczecinie były tak złe, że jeszcze latem sami dorzucilibyśmy się na bilet powrotny dla chłopaka, gdyby ktoś zorganizował taką zbiórkę. Oczywiście cała Pogoń grała źle, po raz pierwszy wygrała dopiero w dziewiątej kolejce, ale stało się tak właśnie między innymi dlatego, że na całej linii zawodził piłkarz, za którego trzeba było zapłacić około milion, by pojawił się w Polsce.

Przeciwko Miedzi Legnica w debiucie zagrał słabo.

Z Piastem Gliwice – marnie.

Z Zagłębiem Sosnowiec – tragicznie.

Reklama

Z Cracovią – przeciętnie.

Ze Śląskiem Wrocław – miernie.

Z Lechią Gdańsk – kiepsko.

Z Górnikiem Zabrze – ŻAŁOŚNIE. 

Po kompromitacji na Górnym Śląsku straciliśmy do niego cierpliwość. Nawet napisaliśmy po meczu tekst pod tytułem „Kozulj trojański”. Łapcie fragment:

Kibice Hajduka Split bardzo lubią się z fanami Górnika, a po dzisiejszym wieczorze lubić się będą jeszcze bardziej. Pozdrowienia z trybun, koleżeńskie wizyty u kumpli po szalu to wszystko nic. Prawdziwego uwieńczenia przyjaźni doczekaliśmy się bowiem w momencie, kiedy Hajduk oddał Pogoni Szczecin Zvonimira Kozulja. A Portowcy tegoż Kozulja trzymali na boisku w Zabrzu niemal przez 90 minut.

Reklama

Czy wobec tego mogą się dziwić, że znów nie udało im się wygrać? No nie. Już na początku spotkania, kilkoma zagraniami na stratę, Bośniak zasygnalizował, że jest w stanie sporo spaprać. To, że w drugiej połowie to właśnie on sprokurował karnego na 1:1 zaskoczyło nas mniej więcej jak licealistę to, że niedawno wyjęta z plecaka czerwcowa kanapka ma w sobie więcej pleśni niż chleba.

POGOŃ URWIE PUNKT LEGII? ZAGRAJ W ETOTO PO KURSIE 4,30! 

Przesada? No chyba nie, bo zerknęliśmy później w raport przygotowany przez InStat i musieliśmy się upewnić, czy nic tam się przypadkiem nie popsuło. Index – 180. Zawsze z dystansem podchodzimy do tej liczby, ale musicie wiedzieć, że w przypadku gracza, który na boisku spędził 90 minut, to wynik gorszy niż fatalny, a pozostałe statystyki potwierdzały, że nie wziął się znikąd. Zresztą potwierdzenie tego, że Kozulj był w tym spotkaniu sabotażystą, otrzymaliśmy również bezpośrednio z klubu – zdecydowanie podstawowy do tego momentu piłkarz w kolejnym meczu ligowym usiadł na ławce i Kosta Runjaić wpuścił go na plac dopiero w końcówce starcia z Koroną.

Gdybyście w tym momencie spytali nas o przyszłość Kozulja, z pełnym przekonaniem napisalibyśmy, że dostanie może jeszcze ze dwie szanse i za chwilę o nim zapomnimy. Nie sprawdzał się ani w środku, niezależnie od tego czy ustawiany był wyżej, czy niżej, ani jako „fałszywy” skrzydłowy. I Bośniak chyba doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przy utrzymaniu tego poziomu zaraz będzie bez pracy, bo spiął się na mecz z Wisłą Kraków – harował za dwóch i zaliczył asystę. Raz do roku to i kura pierdnie? Jasne, że tak, przecież jeden dobry mecz z Zagłębiu Sosnowiec zaliczył nawet Christovao. Ale dla Kozulja stracie z Białą Gwiazdą było momentem zwrotnym.

Może z Bośni dojechał jego brat bliźniak, tego nie wiemy, ale fakty są takie, że od października oglądamy już zupełnie innego zawodnika. Takiego, który praktycznie nie zalicza złych występów. Takiego, który ciężko pracuje. Takiego, który rozdaje karty w środku pola szczecińskiej drużyny, która w pewnym momencie była rewelacją rozgrywek. Takiego, który zalicza asysty czy kluczowe podania. W końcu takiego, który strzela bramki.

I najczęściej strzela bramki piękne. Na razie wypalił siedem razy i aż pięć z tych goli padło po uderzeniach zza linii szesnastki.

W meczu z Legią Warszawa:

Zrzut ekranu 2019-05-11 o 13.39.33

Z Górnikiem Zabrze:

Zrzut ekranu 2019-05-11 o 13.41.35

Z Zagłębiem Lubin:

Zrzut ekranu 2019-05-11 o 13.42.54

Z Lechią Gdańsk:

Zrzut ekranu 2019-05-11 o 13.45.10

Z Jagiellonią Białystok:

Zrzut ekranu 2019-05-11 o 13.48.36

Komentatorzy Canalu+ przez lata powtarzali, że z dystansu potrafi uderzyć Mateusz Możdżeń czy Ariel Borysiuk. Pamiętamy, że obaj w tym sezonie bramki zza szesnastki strzelali (Borysiuk nawet dwie), ale nie da się ukryć, że te powtarzane przez lata słowa były na wyrost. Bylibyśmy nawet za tym, by panowie siadający przed mikrofonami dostali zakaz ich wypowiadania, bo wprowadzali ludzi w błąd. Wyjątek mogliby robić tylko w przypadku dwóch graczy: Petteriego Forsella i właśnie Zvonimir Kozulj.

KOLEJNY GOL KOZULJA Z LEGIĄ (KONIECZNIE Z DYSTANSU)? KURS 5,5 W ETOTO! 

Obaj panowie strzelili już po pięć bramek z dystansu w lidze (Fin dorzucił też w Pucharze Polski) i widać u nich powtarzalność, a także różnorodność – potrafią po prostu przyfandzolić, ale też uderzyć bardziej technicznie. Po odpaleniu odpowiedniej zakładki na portalu ekstrastats.pl można się zacząć zastanawiać, który z tej dwójki jest lepszy (Kozulj potrzebował tylko 46 uderzeń, a Fosell – 73, ale z drugiej strony ponad 40% takich strzałów Fina jest celnych, przy niecałych 20% Bośniaka), ale my wyróżnić chcemy obu.

I – wracając już tylko do Kozulja – czekamy na kolejne bomby oraz fajerwerki. To nie jest stary piłkarz, bo ma tylko 25 lat. Rola lidera Pogoni w przyszłym sezonie, w którym apetyty kibiców urosną, pewnie będzie przypisana właśnie jemu. A za to, jak się podniósł po beznadziejnym początku i zmienił opinię na swój temat, naprawdę szacun. Niewielu potrafiło.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
3
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...