Reklama

Bale odczarował bramkę Al Jaziry. Real w finale, ale pachniało sensacją

redakcja

Autor:redakcja

13 grudnia 2017, 21:26 • 4 min czytania 4 komentarze

– Nie spodziewałem się, że z tym zespołem dojdę aż do półfinału. Brakuje nam umiejętności we wszystkich aspektach – mówił przed meczem z Realem trener Al Jaziry, Henk ten Cate. Zapomniał jednak wspomnieć, że jego drużyna ma niebywałe szczęście i bramkarza, który cuda wyczynia hurtowo. Naprawdę mało brakowało, by dzięki tym komponentom skończyło się dzisiaj kompromitacją roku w wykonaniu Królewskich.

Bale odczarował bramkę Al Jaziry. Real w finale, ale pachniało sensacją

Ten mecz  miał przypominać nam starcie 19-latków z chłopcami z 4B. I przypominał, choć trzeba przyznać, że czwartoklasiści akurat na bramkę załatwili ogarniętego typa z wyższego rocznika. Gość nazywa się Housani Ali Khaseif i prawdopodobnie nie słyszeliście o nim aż do dziś. Kiedy to rzucił na swoją bramkę urok tak silny, że najwięksi magowie piłkarskiego świata nie potrafili go złamać. Tak było choćby wtedy, gdy po rzucie rożnym mocny strzał głową oddał Cristiano Ronaldo. Bramkarz Al Jaziry sparował futbolówkę na poprzeczkę, a Benzema i Casemiro nie potrafili jej skutecznie dobić. Naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego Real nie wykorzystał tej sytuacji. Jednak wiecie co jest najlepsze? Podobnych było całe mnóstwo, a futbolówka nadal nie chciała wpaść do sieci.

Od samego początku aktywny był Cristiano Ronaldo, który niemal natychmiast spróbował strzału z dystansu, ale mocne uderzenie przeleciało nad bramką. Chciałoby się powiedzieć pierwsze koty za płoty, ale nic z tych rzeczy. Portugalczyk próbował strzałów głową i dryblingów, lecz zawsze brakował szczęścia. Gdy znalazł się w sytuacji sam na sam, to jego strzał – przy pomocy obrońcy Al Jaziry – zatrzymał się na linii bramkowej. Natomiast kolejne uderzenie z bliskiej odległości skończyło się obroną golkipera gospodarzy. Portugalczyk przełamał się dopiero w drugiej połowie, gdy na bramce nie było już cudotwórcy, bowiem Housani Ali Khaseif doznał kontuzji. Zmienił go Senaani, który również radził sobie całkiem nieźle, ale w tej sytuacji nie miał szans. Świetna akcja Modricia i perfekcyjne wykończenie CR7 wreszcie dało bramkę… wyrównującą.

Gospodarze bowiem przez większość czasu bronili się, ale nie przeszkadzało im to, aby pokusić się o kontry. I to całkiem groźne, bo już pierwsza mogła zakończyć się trafieniem, lecz Boussoufa zgłupiał w doskonałej sytuacji. Zamiast oddać strzał z okolic piątego metra, postanowił podać do nikogo. Tego błędu nie popełnił Romarinho, który – po kilku wygranych przebitkach – oddał mocny, plasowany strzał w róg bramki.

Reklama

Szok i niedowierzanie byłyby jeszcze większe, gdyby Ali Ahmed i Boussoufa nie zmarnowali akcji meczu. Całość wyglądała dość komicznie, bo ten pierwszy biegł z futbolówką przy nodze od połowy boiska. Przed sobą miał tylko Navasa, a po prawej stronie biegł Boussoufa. Obaj mieli masę czasu, żeby przemyśleć jak to zrobić, ale i tak nie wyszło. Bramka co prawda padła, ale sędzia jej słusznie nie uznał, ponieważ Boussoufa był na minimalnym spalonym. Wydaje się, że lepszym rozwiązaniem w tej sytuacji był po prostu strzał Ali Ahmeda, a nie wystawienie piłki koledze… Później były jeszcze dwie kontry, ale już nie tak groźne.

Nie tylko Cristiano Ronaldo miał dzisiaj pecha po stronie Realu. Bliski strzelenia bramki był też Luka Modrić. Jego pierwsze uderzenie wylądowało na słupku, a drugie wybronił czarodziej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Piłkarze z Madrytu coraz częściej łapali się za głowę, bo wyglądało jak niedające się zdjąć fatum. Tym bardziej że, gdy już udało się strzelić, to arbiter i tak gole anulował. Za pierwszym razem cofnięto gola Benzemy, ponieważ wcześniej faulował Ronaldo. Za drugim bramkę Casemiro, w dość dziwnych okolicznościach. Na wstępie arbiter nie uznał gola, gdyż dopatrzył się faulu strzelca bramki. Po chwili jednak bramka uznana, ale nastąpił nagły zwrot akcji, gdy po weryfikacji VAR odgwizdano… spalonego Benzemy.

Jak już jesteśmy przy Francuzie warto wspomnieć, iż dzisiaj powinien skończyć mecz z hat-trickiem, a nie zdobył nawet jednego gola. Co ciekawe większość dogodnych sytuacji Benzema miał, gdy na bramce był już golkiper rezerwowy Al Jaziry, Al Senaani. Najpierw bramkarz gospodarzy zatrzymał silny strzał z dystansu, a następnie zatrzymał napastnika ,,Królewskich” w sytuacji sam na sam. Przy trzeciej próbie pomogło szczęście, bo Francuz z kilku metrów przywalił w słupek.

Nie dziwi więc, że Zinédine Zidane, na ostatnie dziesięć minut, swojego rodaka zastąpił Garethem Balem. Bardzo szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, ponieważ Walijczyk już po minucie trafił do siatki. W pierwszym kontakcie z piłką.

Przed meczem Cristiano Ronaldo mówił, że Real nie przyjechał tutaj spacerować, ale w dzisiejszym meczu wydarzyły się rzeczy, które przy mocniejszym rywalu skończyłyby się dla ,,Królewskich” fatalnie. Bez wątpienia jest to ostrzeżenie przed finałem z Gremio, w którym trzeba będzie zagrać zdecydowanie lepiej, jeśli marzy się o kolejnym tytule. Dzisiaj było oczywiście sporo pecha i cuda wyczyniał Housani Ali Khaseif, ale to nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Takie mecze Real powinien wygrywać drugim składem i to kilkoma bramkami.

Reklama

Al Jazira – Real Madryt 1:2 (1:0)

1:0 Romarinho 1:0 41′
1:1 Ronaldo 53′
1:2 Bale 81′

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...