Reklama

Milik w pojedynkę masakruje Greków i zgłasza gotowość do gry w dorosłej kadrze

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2017, 08:27 • 3 min czytania 1 komentarz

Futbolowy rok 2013 to była dla nas jedna wielka klapa. Pierwsza reprezentacja zbierała baty od wszystkich, polskie drużyny w europejskich pucharach stały się pośmiewiskiem i chłopcami do bicia (chociaż to i tak lepiej niż w tym roku), a jedynym pocieszeniem była młodzieżówka Marcina Dorny. Ładnie grająca, złożona z dobrze zapowiadających się graczy, usposobiona ofensywnie. No i liderująca w swojej grupie.

Milik w pojedynkę masakruje Greków i zgłasza gotowość do gry w dorosłej kadrze

Dokładnie przed czterema laty mierzyliśmy się w Krakowie z Grecją, a prawdziwy koncert dał Arkadiusz Milik, który w drużynie U-21 zdobył drugiego hat-tricka z rzędu. Tak się też złożyło, że był to ostatni mecz Arka w młodzieżówce, a i dla całej tamtej ekipy przedostatnie starcie w ogóle. Grecja została pozamiatana 3:1, a nam pozostało tylko prowadzić przyjemne wyliczenia. Remis w rewanżowym meczu miał wystarczyć do awansu do kolejnej fazy, ale – jak wszyscy dobrze pamiętamy – pozytywnego finału wcale nie było.

Wygrana przy Kałuży z Grecją była więc ostatnim radosnym podrygiem tamtego zespołu. Ówczesna drużyna zakończyła swój żywot w fatalnym stylu, ale trzeba pamiętać, że młodzieżówek nie należy oceniać przez pryzmat wyników, ale liczby zawodników, jakie przygotowują dorosłej reprezentacji. I pod tym względem ekipa Marcina Dorny zdecydowanie wypełniła zadanie.

Z piłkarzy, którzy przed czterema laty zagrali z Grecją, dziś Adam Nawałka regularnie powołuje Milika, Zielińskiego, Wszołka, Kamińskiego i Wolskiego. Dwóch pierwszych – o ile są w pełni sił – to gracze podstawowi, a pozostała trójka ambitnie walczy o swoje miejsce chociażby w 23-osobowej kadrze na mundial. I, umówmy się, gdyby każda młodzieżówka dostarczała pierwszej reprezentacji dwóch zawodników do pierwszego składu i trzech do szerokiej kadry, dziś bylibyśmy jeszcze wyżej w rankingu FIFA w światowej piłce.

Co więcej, kilku piłkarzy z tamtego meczu cieszy się dziś opinią solidnych ligowców. Furman, Chrapek czy Pawłowski swego czasu zapracowali na intratne zagraniczne transfery, gdzie zaliczyli brutalne zderzenie ze ścianą. A dziś nie odstają w ekstraklasie (co oczywiście niewiele znaczy). Golla robi karierę w lidze holenderskiej (chociaż obecnie w drugiej), Janicki niedawno zamienił Lechię na Lecha, Lewandowski (Mateusz) coś tam kopie w Lechii, a Dziwniel oraz Dąbrowski – czyli kolejny reprezentant Nawałki – obecnie leczą poważne kontuzje. Ogólnie jednak ani dziś, ani wtedy nie było się czego wstydzić.

Reklama

Wróćmy jednak do występu z Grekami oraz do popisu Milka, któremu daliśmy wtedy dychę, i którego oceniliśmy tak:

On nie pokazał, że jest w tej chwili alternatywą dla Lewandowskiego. On sobie właśnie to miejsce numer dwa wyszarpał. Jeszcze za wcześnie, żebyśmy zgodzili się z Kowalem, że czas na pierwszy skład, no chyba, że mowa o Augsburgu… Trzy gole, poprzeczka i jedna zepsuta sytuacja sam na sam. Po prostu wygrał ten mecz.

Jak pokazała przyszłość, pomyliliśmy się, bo Milik momentalnie stał się kluczowym piłkarzem reprezentacji Nawałki. I właściwie życzylibyśmy sobie, byśmy za 4 lata mogli na podobnej zasadzie wrócić do obecnej kadry U-21, która w takim samym stosunku niedawno zlała Danię. I żeby przynajmniej jeden z tych chłopaków za cztery lata także był gwiazdą dorosłej reprezentacji.

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...