Reklama

Glik odczarowuje polskie gole w Serie A

redakcja

Autor:redakcja

31 października 2017, 10:50 • 2 min czytania 0 komentarzy

Były czasy, gdy Seria A reagowała na Polaków alergicznie. Czasem jakiś się załapał, ale zazwyczaj przemknął przez murawy jak kometa i tyle go widziano. Polskie gole w Italii, które ostatnio zdążyły wręcz spowszednieć? Wpadały na świętego nigdy.

Glik odczarowuje polskie gole w Serie A

Gdy pięć lat temu Kamil Glik strzelał bramkę z Lazio, przełamywał pół dekady posuchy. Wcześniejsze trafienie to efekt oszołamiającej kariery Radosława Matusiaka na Sycylii, którą wspominaliśmy parę dni temu. Na linii czasu wyglądało to tak – Marek Koźmiński, dziewięć lat przerwy, Radosław Matusiak, pięć lat przerwy. Potem zaś trafił Glik i zaczęło się eldorado, które trwa do dziś.

Dla Glika był to cholernie ważny sezon. Rok wcześniej z Torino wywalczył awans do Serie A, teraz trzeba się było tutaj zadomowić, pokazać, że ten poziom go nie przerasta. Udowodnił to z miejsca – grał w tym sezonie wszystko, chyba że wyłączyły go urazy lub kartki, rok później był już kapitanem. Bramka z Lazio była jego jedyną w sezonie 12/13, a najlepszym dowodem tego jak się rozwinął jest fakt, że aż nas dziwi tak mało trafień na jego koncie. Zeszły sezon? Osiem goli. 14-15? Taki sam bilans. W tym już ma dwa. To snajper wśród defensorów, albo raczej jednoosobowa armia do finalizowania stałych fragmentów – bo przecież na koncie miewa też asysty, gdy zgrywa piłki głową do kolegów. Glika zresztą ceniono nie tylko za to – był waleczny, skuteczny w odbiorze, pewny, stabilny – szybko stał się jednym z ulubieńców trybun w Turynie, potem zaś zapracował na wysoki transfer i kontrakt do bajkowego Księstwa Monako. Dziś trudno w to uwierzyć, ale to właśnie Glik przecierał szlaki dla Polaków, przełamując okres niemal 15-letniej posuchy przerwanej pojedynczym golem Radka Matusiaka.

Od tamtego czasu worek z bramkami się rozwiązał. La Gazetta wyliczała, że Milik ma mocniejsze wejście do Napoli niż Higuain. Zieliński z roku na rok jest coraz ważniejszą postacią ligi. Linetty, choć gra przecież dość głęboko, strzela ostatnio jak na zawołanie. Świetne wejście ma Dawid Kownacki. Polacy trafiają do Włoch tak często, że zachodzi podejrzenie, iż monitorują uważnie nawet mecze piotrkowskiej B-klasy.

Reklama

I dobrze. To fajna liga, mocna, na wznoszącej. Idealna pod rozwój, bo mająca na dole drużyny korespondujące poziomem z najlepszymi u nas, ale i mające takie, które mogą sprać każdego w Europie. W tym topie topów mamy już dwóch zawodników ofensywnych i dwóch bramkarzy. A coś nam mówi, że to nie koniec polskiej inwazji na Włochy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...