Reklama

0:7 zgłoś się. Ruch dostaje lanie od Viktorii Pilzno

redakcja

Autor:redakcja

09 sierpnia 2017, 10:05 • 2 min czytania 5 komentarzy

Kiedy Ruch wylosował w sezonie 12/13 Viktorię Pilzno jako swojego rywala w europejskich pucharach, pewnie niewielu miało złudzenia na przejście Czechów, ale też można było liczyć choćby na przyzwoitość, Niebiescy nie mierzyli się w końcu z Barceloną. I rzeczywiście, w pierwszym meczu u siebie Ruch długo trzymał 0:0, ostatecznie w 10 końcowych minutach dał się zaskoczyć dwukrotnie. Trudno, widocznie na tyle było ich stać. Można było zakładać, że w rewanżu Ruch jeśli przegra, to pewnie w podobnych rozmiarach, lecz żeby aż 0:5? No, to już wstyd kompletny i o przyzwoitości można było zapomnieć.

0:7 zgłoś się. Ruch dostaje lanie od Viktorii Pilzno

Hat-tricka skompletował wtedy Michal Duris, który dziś, w wieku 29 lat, gra w piłkę na drugim poziomie na Słowacji. Czwartą bramkę upolował Marek Bakos, teraz 34 lata, nigdy nie zrobił kariery poza Czechami i Słowacją, piątą walnął Marek Hanousek, 26 lat, obecnie zawodnik Dukli Praga, strzelający średnio jedną bramkę na sezon. No, jak widać gladiatorów na Ruch nie trzeba było ściągać, a i tak polski klub przegrał w dwumeczu 0:7. Pisaliśmy:

Strach pomyśleć, co zrobiłaby Viktoria Pilzno, gdyby przyszło jej grać w naszej ekstraklasie, poza tym, że rozbiłaby ją w pył – na szczęście od tej futbolowej potęgi dzieli nas granica i możemy kisić się we własnym, słodkim sosie.

0:5 w pizdę w Pilznie to jeden z większych koszmarów polskiego futbolu, ale bardzo dobrze, że się trafił. Taki wynik w dłuższej perspektywie – odzierający piłkarzy z poczucia nieuzasadnionej dumy – może przynieść więcej korzyści niż jakieś marne 0:1. 0:5 to hańba. 0:5 to publiczna informacja: nie umiem grać w piłkę. 0:5 to przekaz puszczony w Polskę: przyjdźcie na mecze ligowe, zobaczycie babę z brodą, tańczącego karła i polskich futbolistów. Przyjdźcie, występować będzie Jerzy Kryszak, Marcin Daniec, a zawodnicy ekstraklasy pokażą piłkarskie sztuczki.

To był kolejny, który to już, dowód na tezę: tak, jesteśmy beznadziejni. A przecież mało brakowało, że tamten Ruch grałby w eliminacjach Ligi Mistrzów. Choć co by to zmieniło? Przegrałby więcej niż Sląsk z Helsingborgiem? 1:6 czy 0:7? Co za różnica?

Reklama

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...