Reklama

Legia nad Wisłę, ligowe rewanże, zaczarowany Nowy Dwór. Dzień z Pucharem Polski

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2017, 13:48 • 4 min czytania 48 komentarzy

Zazwyczaj na tym etapie Pucharu Polski mecze nie trafiają na czołówki gazet, ustępując raczej miejsca newsom transferowym czy nawet lekkoatletycznym mitingom. Tym razem jednak okoliczności są na tyle interesujące, że wielu kibiców chwyci za piloty i będzie śledzić uważnie grę oraz wyniki uczestników „Pucharu Tysiąca Drużyn”. Największe zainteresowanie wywołuje naturalnie ten zespół, który najbardziej rozminął się z oczekiwaniami fanów oraz prognozami ekspertów. 

Legia nad Wisłę, ligowe rewanże, zaczarowany Nowy Dwór. Dzień z Pucharem Polski

Nie owijając w bawełnę i darując sobie dalsze kurtuazyjne wstępy – Polska będzie dzisiaj oczekiwać na informacje z Puław, z meczu tamtejszej Wisły przeciw warszawskiej Legii. Przyczyna jest jedna: Legia jest obecnie w tak głębokim dołku, że niewykluczone jest nawet odpadnięcie z II-ligowcem, który rozpoczął sezon od dwóch porażek i aktualnie zamyka tabelę trzeciego szczebla rozgrywkowego.

Bez wątpienia nie jest to wymarzony mecz na przełamanie dla legionistów rozczarowujących od samego początku tego sezonu. Wisła Puławy dopiero co spadła z I ligi, a i w tym sezonie wydaje się kierować w stronę ligi o poziom niższej. Na wejściu 0:1 na własnym terenie z Siarką Tarnobrzeg, w 2. kolejce 0:2 w Katowicach, z Rozwojem. W składzie bez głośnych nazwisk, ale co gorsza – nawet bez jakichś solidnych wyrobników, których można by zaliczyć do grona wyróżniających się w ubiegłym sezonie I ligi. Jeśli Legia pewnie i wysoko zwycięży – i tak nie ugasi trwającego przy Łazienkowskiej pożaru. Zwycięstwo będzie odczytywane jedynie jako zapobiegnięcie totalnej kompromitacji i ewentualnie pierwszy, malutki krok w kierunku odbudowy nadszarpniętego zaufania.

Do zyskania jest niewiele, żeby nie napisać wprost: do zyskania nie ma nic.

A do stracenia? Aż trudno sobie wyobrazić temperaturę na wszystkich dostępnych stanowiskach w Warszawie, jeśli Legia już na tym etapie wyleci z Pucharu Polski, pomimo rozczarowujących występów w lidze. Ale przecież nie musi wcale dojść do sensacji – wystarczy, że Wisła się postawi, że dość długo będzie utrzymywać remis, że zdobędzie jakąś bramkę, że zagrozi kilka razy stołecznemu zespołowi. Najmniejsze potknięcie któregokolwiek z obrońców, najkrótszy okres wyrównanej gry, będzie odczytywany jako potwierdzenie wszystkich tez o zawalonym sukcesie ubiegłego sezonu. Przespane okienko, w dodatku coraz gorszy bilans transferowy – bo Vadisów i Prijoviciów zaczyna pokrywać coraz grubsza warstwa Necidów i Chukwów. Kiepskie przygotowanie motoryczne, niska forma poszczególnych zawodników, brak zgrania i wzmocnień „na już”. Każde krzywe kopnięcie na boisku w Puławach będzie urastało do miana rozpadu wielkiej Legii, która wygrała 3/4 wszystkich trofeów w ostatnich kilku sezonach.

Reklama

Nie zazdrościmy w tej sytuacji trenerowi Magierze, który zapewne będzie coraz częściej obrywał rykoszetem za posunięcia na rynku transferowym. Nie zazdrościmy wszystkim nowym zawodnikom Legii, nie zazdrościmy też tym, którzy będą musieli praktycznie od nowa udowadniać swoją wartość po tragicznym początku ligi. Pamiętajmy – ligi bez podziału punktów, ligi, w której tym razem pogoń będzie zdecydowanie bardziej mozolna i nie przyspieszy jej nagłe obcięcie dorobku o połowę.

Dlatego właśnie Puławy dzisiaj będą na afiszu – bo Legia może tutaj dużo stracić, Legia może potwierdzić, że jest bardzo daleko od mistrzowskiej formy, której w Warszawie oczekuje się każdego sezonu. Choć oczywiście nadal najbardziej realny pozostaje scenariusz, w którym stołeczny klub zdobywa kilka bramek grając głębokimi rezerwami i wraca na luzie do domu.

***

Co poza Legią? Przede wszystkim ligowe rewanże. Po meczu Wisły Płock z Wisłą Kraków, czas na spotkanie Wisły Kraków z Wisłą Płock. Jeśli mielibyśmy opierać się wyłącznie na 90 minutach starcia obu zespołów sprzed paru dni – zalecilibyśmy spacer. W Płocku emocje zaczęły się gdzieś w okolicach trzeciej minuty doliczonego czasu gry, gdy w dobrej sytuacji znalazł się Piątkowski, a zakończyły kilkadziesiąt później – golem Carlitosa, po którym sędzia zakończył mecz. Jeśli mielibyśmy opierać się na innych czynnikach – na przykład prestiżu meczów Pucharu Polski w tej fazie, bądź stosunkiem trenerów do tego typu spotkań… Zasadniczo też zalecilibyśmy spacer.

Podobnie sprawa ma się z kolejnym ligowym rewanżem, czyli meczem Ruchu Chorzów z Chrobrym Głogów. Oba zespoły spotkały się jeszcze w międzyczasie na sparingu (PDK!), ale żaden z tych dwóch meczów nie rzucił nas na kolana. Tym bardziej, że „Niebiescy” na razie cały czas grają bez wzmocnień – czyli głównie dzieciakami, które w bardzo krótkim czasie zostały zmuszone do wzięcia na siebie ciężaru gry co kilka dni.

Właściwie gdybyśmy mieli wybór – postawilibyśmy dzisiaj na zaczarowany Nowy Dwór, czyli mecz trzecioligowego Świtu z Podbeskidziem, ewentualnie na starcie Ruchu Zdzieszowice z Górnikiem Łęczna. Tutaj upatrywalibyśmy szans na niespodzianki, które w gruncie rzeczy są w Pucharze Polski najbardziej atrakcyjne.

Reklama

17.00 – Ruch Zdzieszowice – Górnik Łęczna
17.00 – Siarka Tarnobrzeg – Bruk-Bet Termalica
18.00 – Wisła Puławy – Legia Warszawa
19.00 – Ruch Chorzów – Chrobry Głogów
19.00 – Stal Mielec – Piast Gliwice
19.00 – Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Podbeskidzie Bielsko-Biała
20.45 – Wisła Kraków – Wisła Płock

Fot.FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył

Paweł Paczul
1
Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył
Polecane

KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Paweł Paczul
0
KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Komentarze

48 komentarzy

Loading...