Reklama

Boyd ratuje Brazylijczyków przed falstartem na mundialu

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2017, 09:26 • 1 min czytania 0 komentarzy

Rok 1998. Dziwne to były dla Brazylijczyków mistrzostwa. Fakt, dojechali aż do finału, w którym ulegli o trzy klasy lepszym gospodarzom, Francuzom, aczkolwiek w tylko dwóch spotkaniach byli drużyną zdecydowanie lepszą od przeciwnika – z Marokiem i Chile. Jednak już na samym starcie mogliby zaliczyć srogie rozczarowanie. Bo tak byłby traktowany remis z Szkocją. Na całe szczęście dla Latynosów, do owego nie doszło, w głównej mierze dzięki największemu pechowcowi tamtego dnia. Tomowi Boydowi.

Boyd ratuje Brazylijczyków przed falstartem na mundialu

Aż trudno uwierzyć, że mając na szpicy tuzów jak Ronaldo czy Rivaldo, na bokach obrony szalejących Cafu i Roberto Carlosa, a w bramce Claudio Taffarela, można się było męczyć ze Szkotami. Inauguracja z wyspiarzami miała być tylko spacerkiem, lekką rozgrzewką. Ci jednak napsuli krwi Brazylijczykom. Co prawda najpierw trafił Cesar Sampaio, ale niedługo później wyrównał Collins. W drugiej połowie Latynosi praktycznie cały czas walili głową w mur. Aż w końcu runął za sprawą „sabotażysty” w szkockich szeregach. Cafu uderzył na bramkę po fantastycznym podaniu Dungi, golkiper Leighton obronił co prawda strzał, ale futbolówka po jego wybiciu odbiła się tak niefortunnie, że trafiła w klatkę piersiową Boyda.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...