Reklama

Nie jestem zawodnikiem, który zostawia kolegów. Dziś zrobiłbym to samo

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2016, 17:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Uśmiechnięty, wyluzowany, w bardzo dobrym humorze – z całą pewnością nie tak wygląda piłkarz, który drży o swój występ na mistrzostwach Europy. Kiedy na kilka chwil przed wylotem do Arłamowa spotkaliśmy się z Grzegorzem Krychowiakiem, nawet przez moment nie przeszło nam przez myśl, że ten człowiek może nie zagrać w inauguracyjnym meczu z Irlandią Północną. Rozłożyliśmy jego sytuację zdrowotną na czynniki pierwsze oraz porozmawialiśmy o zbliżającym się turnieju.

Nie jestem zawodnikiem, który zostawia kolegów. Dziś zrobiłbym to samo

Jak twoje kolano?

Dużo lepiej, już nie odczuwam żadnego bólu przy chodzeniu, ale największym wyznacznikiem całego progresu będzie kontakt z piłką, czy będę mógł bez problemu kopać. Dziś będę w Arłamowie, spotkam się z doktorem i podejmiemy decyzję, przygotujemy odpowiedni cykl, bym jak najszybciej mógł wrócić do zespołu. Rokowania mówią o dwóch tygodniach i to jest opcja, którą podał mi doktor. To jednak maksymalna ilość odpoczynku. Zawsze lepiej powiedzieć o dłuższym okresie, żeby w przypadku wcześniejszego powrotu była miła niespodzianka.

A czujesz, że twój występ z Irlandczykami jest w jakiś sposób zagrożony?

Wydaje mi się że nie jest zagrożony, zrobię wszystko, żeby wrócić jak najszybciej i jak najlepiej przygotować się do pierwszego meczu. Tak naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale jestem optymistycznie nastawiony i myślę, że nie będzie żadnego problemu.

Reklama

A wyobrażasz sobie, by mogło cię zabraknąć?

Trzeba wszystko robić z głową, nie można narażać zdrowia za wszelką cenę. Przed finałem Pucharu Króla odczuwałem delikatny ból w lewej nodze, miałem obciążony mięsień i dopiero przed samym meczem podjęliśmy decyzję o grze. Ale to właśnie była decyzja z głową, a także z myślą o mistrzostwach Europy. Ten drobny uraz oraz ryzyko, które podjąłem przed meczem z Barceloną nie miały nic wspólnego z kontuzją, która przytrafiła mi się podczas samego meczu. Gdybym mógł dziś jeszcze raz zdecydować, zrobiłbym to samo. Nie jestem typem zawodnika, który zostawia kolegów przed meczem.

I chyba nigdy nie zostawiłeś?

Ale to nie była decyzja 50-50. Skonsultowałem to z lekarzem i fizjoterapeutą. Powiedziano mi, że mimo delikatnego bólu nie ma ryzyka, chociaż wiadomo, że tego akurat nikt w stu procentach nie zagwarantuje. Przed meczem nie brałem jednak żadnych leków przeciwbólowych i zastrzyków. Zagrałem, bo jestem od grania w piłkę.

Czyli odniosłeś uraz mechaniczny.

To był kontakt z zawodnikiem, miałem wyprostowaną nogę i zostałem uderzony. Ten uraz nie ma żadnego związku z tym, że rozegrałem dużo spotkań w sezonie, i że przed meczem miałem problem z mięśniem. To kompletnie inna noga i inna kontuzja. Życie, widocznie tak musiało być.

Reklama

To właśnie dlatego w trochę w dziwny sposób napisałeś o kontuzji na Twitterze? Najpierw dobra wiadomość, potem zła, żeby podkreślić, że to inna kontuzja?

Napisałem, że to nie miało żadnego wpływu, że doznałem urazu w prawym kolanie. To zupełnie inna noga.

A ma dla ciebie jakieś znaczenie, że w pierwszym meczu po powrocie zagrasz z bardzo ostro grającymi Irlandczykami?

Nie, nie będę miał z tym najmniejszego problemu. Dokładne badania, które przeszedłem, wskazują, że będę odpowiednio przygotowany i po kontuzji nie będzie nawet śladu. Progres jest bardzo szybki, dlatego optymistycznie patrzę w przyszłość.

Sam bazujesz na przygotowaniu fizycznym. Nie boisz się, że ta przerwa – nawet w najbardziej optymistycznym wariancie – odbije się na twojej dyspozycji?

Przede wszystkim uraz, którego doznałem, pozwala mi już teraz na bieganie. Ja też normalnie chodzę i funkcjonuję bez żadnego bólu. Przygotowanie fizyczne nie będzie problemem, bo fakt, że będę pauzował przez dwa tygodnie, nie oznacza, że przez dwa tygodnie nic nie będę robił. Poza tym jest to maksymalny okres, w którym zacznę treningi z zespołem. Podczas tych dwóch tygodni na pewno odpowiednio przygotuję formę fizyczną.

A jak trenujesz?

Część ćwiczeń wykonałem jeszcze w Hiszpanii, a dziś jadę do Arłamowa, spotkam się z doktorem i będziemy kontynuować leczenie. Póki co wciąż jestem pod rządami doktora z Sevilli, bo doktor Jaroszewski jeszcze nie mógł zobaczyć, jak wygląda stan mojego kolana. Jeszcze dziś zaczniemy pracę.

Szczęście w nieszczęściu, że trafiło akurat na ciebie, bo wszyscy mogą być spokojni, że zrobisz co w twojej mocy. Trening, dieta, zdrowy tryb życia…

W dzisiejszym futbolu zawodnicy muszą zdawać sobie sprawę, że jest to absolutna podstawa do odpowiedniego funkcjonowania. To jest jak z samochodem, do diesla nie wlewasz benzyny. To co piłkarze piją i jedzą ma ogromny wpływ na to, co prezentują w trakcie meczów i czy są podatni na kontuzje.

Sam będziesz potrzebował najlepszego paliwa, bo wygląda na to, że obok ciebie będzie grać ofensywnie usposobiony Piotr Zieliński i czeka cię więcej pracy w defensywie. Twoja gra w reprezentacji bardziej będzie przypominać grę w Sevilli?

To oczywiście ma duży wpływ, z kim grasz na boisku i czy ten zawodnik ma większe predyspozycje ofensywne czy defensywne. Trzeba się zaadaptować. U trenera Nawałki praca dwóch defensywnych pomocników wygląda mniej więcej 60-40 na korzyść defensywy. Najważniejszy jest zespół, a indywidualności muszą się dostosować do jego gry. Pamiętajmy też, że jeszcze nie znamy składów i nie wiemy, czy to Piotrek będzie grał.

Mówiłeś ostatnio, że odejdziesz z Sevilli kiedy zobaczysz, że nie masz tam już możliwości do rozwoju. Czyli dobra postawa na Euro raczej nie sprawi, że nagle zrobi ci się w Hiszpanii za ciasno?

Nie, bo klub i reprezentacja to oddzielna sprawa, a ja faktycznie mówiłem o możliwościach, które oferuje mi klub. Zdajemy sobie jednak sprawę, że Euro to turniej, przy którym koncentrują się wszystkie kluby i media. Tych spotkań nie możemy przegapić, musimy dać z siebie wszystko. Każdy powinien pokazać się z jak najlepszej strony, bo każdy ma coś do wygrania. Ja, moi koledzy, a także cały zespół, jako kolektyw. To jest nasz priorytet.

Czujecie że to może być wasz turniej?

Pamiętamy, że wyniki na poprzednich turniejach nie były jakieś fantastyczne. Ani razu nie wyszliśmy z grupy, a na Euro nigdy nie wygraliśmy żadnego meczu. To świadczy o tym, że na mistrzostwach Europy nie gra się łatwo. Turniej będzie ciężki i bardzo, bardzo wymagający. Możemy jednak na nim coś osiągnąć, bo mamy zespół, który składa się ze świetnych zawodników, występujących na co dzień w Europie. Jak najbardziej uważam, że nas na to stać. Pokazaliśmy to już w eliminacjach i potwierdzimy to w najważniejszym momencie.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...