Reklama

Leśnodorski: Na dziś nikt z Poznania nas nie interesuje

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 maja 2016, 10:11 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Żadnego lechity nie przymierzamy do Legii. Oczywiście latem sytuacja może ulec zmianie, ale na dziś nikt z Poznania nas nie interesuje – mówi przed dzisiejszym meczem Bogusław Leśnodorski, prezes Legii. W poniedziałkowej prasie fura materiałów o finale Pucharu Polski.

Leśnodorski: Na dziś nikt z Poznania nas nie interesuje

FAKT

f1

Dziś Puchar Polski. Lech zagra o życie, a Legia o puchar.

Do dzisiejszego meczu finałowego o Puchar Polski (godz. 16, Stadion Narodowy, Polsat) to piłkarze Lecha przystąpią z nożem na gardle. Jeśli Kolejorz przegra z Legią, jego szanse na występ w europejskich pucharach spadną do minimum. W Poznaniu niezależnie od końcowego wyniku szykuje się rewolucja kadrowa, ale działacze nie dopuszczają do siebie myśli, że Kolejorza zabraknie w kolejnej edycji Ligi Europy. – Finały są po to, żeby je wygrywać, nieważne w jakim stylu. Z porażki po ładnym meczu nikt nie będzie zadowolony – nie ma wątpliwości trener Kolejorza Jan Urban (54 l.).

Reklama

Fakt prezentuje też starcie kapitanów, czyli dwugłos Rzeźniczaka i Trałki.

Szanuję Lecha/Legię za…
JR: Poproszę o następne pytanie.
LT: Hm… Następne pytanie poproszę. OK, za emocje i adrenalinę, które daje podczas bezpośrednich spotkań.

W rywalu denerwuje mnie, że…
JR: Odebrali nam w zeszłym sezonie mistrzostwo Polski.
ŁT: Nic mnie nie denerwuje. Skupiam się na swojej drużynie.

(…)

Piłkarz, którego cenię najbardziej w Legii/Lechu, to…
JR: Szymon Pawłowski.
ŁT: Tomek Jodłowiec, z którym znam się z czasów gry w Polonii Warszawa. „Jodła” to fajny gość i trudny rywal na boisku.

f2

Reklama

Dwie kolejne strony to same relacje pomeczowe. Spoglądamy w nagłówki:
– Słoniki mają poważny problem
– Korona pobiła Wisłę i rekord (10 kolejnych meczów bez porażki)
– Romanczuk załatwił Podbeskidzie
– Piast nie odpuszcza

f3

Robert Lewandowski poczeka na koronę. Bayern nie wykorzystał okazji, by już teraz sięgnąć po mistrzostwo i najpewniej zrobi to za kilka dni. Dziś priorytetem jest jednak rewanż z Atletico.

Zdaniem Faktu, Glik ma problemy.

Dla Glika był to drugi w tym sezonie mecz spędzony na ławce. Tym razem przyczyną absencji nie był jednak żaden uraz. Dziennikarze włoskich mediów spekulują, ze trener Giampiero Ventura (68 l.) postawił na Janssona, bo Polak ma zamiar latem zmienić klub. Szkoleniowiec chce sprawdzić, czy rezerwowy do tej pory Szwed może być godnym zastępcą polskiego kapitana Torino, a że zespół już przed tą kolejką był pewny utrzymania w lidze, Ventura mógł pozwolić sobie na takie ryzyko. Możliwe, że w pozostałych do końca sezonu meczach z Napoli i Empoli będzie tak samo.

GAZETA WYBORCZA

Poniedziałkowe wydanie Sport.pl sugeruje, że będzie sporo do poczytania. Na początek: wielka bitwa o puchar.

Jest fotka pucharu, przedstawione główne siły Lecha (drybler, czyli Pawłowski, i kreator, czyli Linetty) oraz Lecha (duet napastników), złotousty Nicki Bille Nielsen, Lech-Legia w liczbach i prawdopodobne składy.

Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Pazdan, Lewczuk, Hlousek – Jodłowiec, Borysiuk – Guilherme, Prijović, Kucharczyk – Nikolić.
Lech: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Trałka, Tetteh – Pawłowski, Linetty, Jevtić – Nielsen.

gw

Ekspozycja Bartosza Kapustki.

Niemal po każdym meczu Cracovii Bartosz Kapustka odbiera telefon od selekcjonera reprezentacji Polski. Jest to symbol pracy Adama Nawałki, ale też dowód, jak szybko 20-latek stał się ważny dla kadry. Do tej pory Kapustka był kojarzony z gry na skrzydle. W takiej roli osiem miesięcy temu zadebiutował w reprezentacji Polski, tak w Cracovii ustawiał go Jacek Zieliński. Jednak jego możliwości są większe i wiedzieli o tym już poprzedni trenerzy klubu. Wojciech Stawowy na treningach, a Robert Podoliński w meczach sprawdzali, co Kapustka może wnieść do zespołu jako środkowy pomocnik. – Kiedyś już na tej pozycji występowałem, więc wiem, jak się zachowywać. Teraz przez kontuzję Damiana Dąbrowskiego trener znów mnie przesunął do środka i czuję się tu dobrze – mówił nam Kapustka po poprzednim meczu z Legią w Warszawie (0:4). Wtedy dobrze grał tylko przez pół godziny, później wątły pomocnik został zdominowany przez silnych fizycznie gospodarzy. Na pewno nie odstawał techniką – jego pierwszym zagraniem w meczu był efektowny zwód, zagranie piętą, którym zgubił Nemanję Nikolicia. W całym spotkaniu zaliczył osiem dryblingów (sześć udanych), miał dwa kluczowe podania, ale nie mógł pomóc drużynie, której obrońcy prowokowali zagrożenie pod własną bramką. W piątek w Chorzowie wrócił na skrzydło i nadal znaczył dla Cracovii sporo (12 dryblingów, trzy kluczowe podania).

I wyliczanka, co zostało w głowie z weekendu:

1. Pierwsza porażka Wdowczyka
2. Piast z Legią na równi przed hitem
3. Żurek uratuje Górnika?
4. Dramat Sergiusza Prusaka

gw2

Czy ośmiornica oplecie Bayern?

Według relacji mediów Pep Guardiola jest dziś najbardziej samotnym mieszkańcem Monachium. Od lutego siedzi na walizkach, kiedy oficjalnie ujawniono tajemnicę poliszynela, że latem przeprowadzi się do Manchesteru City. W styczniu 2013 r. Bayern uczynił z Katalończyka najlepiej opłacanego trenera na świecie. Guardiola dostał galaktyczną pensję 24 mln dol. za sezon w klubie słynącym z rozsądku w gospodarowaniu. Entuzjazm wokół Pepa był wielki, dziś nikt już nie pamięta, że w pół roku nauczył się niemieckiego, by na prezentacji wypaść jak superprofesjonalista. W czterech językach odpowiadał na pytania, w jaki sposób stworzy erę Bayernu. Nie chodziło o hegemonię w Niemczech, Bawarczycy byli o nią spokojni. Bayern miał się stać marką globalną, numerem 1 w Europie. Guardiola chciał utrzymać to, co wywalczył jego poprzednik Jupp Heynckes, z którym Bawarczycy pobili Barcelonę 7:0 w półfinale Ligi Mistrzów, a potem sięgnęli po trofeum. To miał być początek epoki. Katalończyk wystartował obiecująco – fundamentalnie zreformował grę Bayernu. Po żadnej innej drużynie w Europie nie było bardziej znać ręki trenera. Jedynym, który mógł konkurować z Guardiolą, był Diego Simeone. Argentyńczyk podniósł drużynę Atlético z ruin, ale miał całkowicie wolną rękę. Na Vicente Calderón marzono wyłącznie o zwycięstwach, Bayern miał wygrywać pięknie.

SUPER EXPRESS

Robert rozpieścił kibiców. Nie liczcie mu tych minut bez gola. A teraz konkurs – czyje to słowa?
a) Pepa Guardioli
b) Adama Nawałki
c) Anny Lewandowskiej

se

Wielkimi krokami zbliża się Euro. Robert już się do niego przygotowuje?
– Jeśli wszystko dobrze pójdzie, dla Roberta będzie to kapitalny rok. Wszystko jest podporządkowane temu, by dobrze się czuł i był w formie. Łącznie z fazami snu, tym o której godzinie kładziemy się spać i o której wstajemy. Jest niezwykle skoncentrowany na swojej pracy i przede wszystkim myśli o reprezentacji Polski.

Kiedy niedawno nie strzelił gola przez 6 meczów, zaczęło się liczenie minut bez bramki i bicie na alarm.
– Robert zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Nie strzeli gola w dwóch meczach i już wszyscy mówią – katastrofa. Rozpieścił kibiców (śmiech).

Roberta to boli?
– Zna swoją wartość i wie, że czasem przychodzi taki moment. Byłoby to nawet dziwne, gdyby nie było tych spadków. Bo czasami spadek formy powoduje później podwójny wzrost mocy. Nie każdy to rozumie. Nie liczmy więc Robertowi tych minut (śmiech).

Odpuszczamy sobie relacje pomeczowe. Tym bardziej, że ciekawiej wygląda rozmowa z Bogusławem Leśnodorski, który mówi: Wygramy tę bitwę z Lechem 3:1.

se2

Ostatnia porażka w Ekstraklasie z Zagłębiem Lubin (0:2) może mieć wpływ na postawę Legii w finale?
– Jeśli już, to tylko pozytywny. Chłopaki doskonale wiedzą, co zepsuli. Powinniśmy wygrać ten mecz. Ale znów w drugiej połowie, tak jak w Chorzowie, było za dużo nerwowości, a za mało przeprowadzonych na zimno akcji. Jestem pewien, że to już się nie powtórzy.

(…)

Z Lecha po sezonie odejdzie pewnie grupa piłkarzy z Karolem Linettym, Marcinem Kamińskim i Dawidem Kownackim na czele. Kiedyś mówił nam pan, że chętnie np. Linettego widziałby przy Łazienkowskiej. Złożycie mu propozycję?
– Żadnego lechity nie przymierzamy do Legii. Oczywiście latem sytuacja może ulec zmianie, ale na dziś nikt z Poznania nas nie interesuje.

W ogniu krytyki znalazł się znowu Ondrej Duda. Zarzuca mu się, że gra od niechcenia i od fiaska transferu do Interu Mediolan, jest cieniem piłkarza, który czarował na początku pobytu w Warszawie. Zgodzi się pan z tymi opiniami?
– Mam świadomość, że oczekiwania wobec Ondreja są zdecydowanie większe. Nie daje drużynie tyle, ile byśmy oczekiwali, ale może dzieje się tak po części dlatego, że jego naturalna pozycja to „dziesiątka”, a z konieczności gra gdzie indziej, bardziej cofnięty. Poza tym, to taka charakterystyczna cecha młodych piłkarzy, że nie potrafią ustabilizować formy w dłuższym okresie czasu. Ale Duda to bardzo dobry piłkarz, wierzę, że jeszcze przysporzy nam wiele radości.

PRZEGLĄD SPORTOWY

O, i taka okładka cieszy oko.

ps

Liczę na hat tricka – mówi Igor Lewczuk.

Rachunki z Lechem są wyrównane?
– Przegraliśmy Superpuchar i jesienne spotkanie ligowe w Warszawie, ale w dwóch ostatnich starciach byliśmy lepsi. Nie chcę mówić o rachunkach, bo mecz z Lechem zawsze jest wyjątkowy. Gramy z mistrzem Polski. Jedna potyczka zdecyduje, kto wywalczy trofeum.

Lubi pan mecze z Lechem?
– Ostatnio? Bardzo. Bo wygrywamy. Nie nudzą mi się.

Budzi się pan, pije kawę i nienawidzi Lecha?
– Budzę się i nie myślę o Lechu.

Co pan sądzi o wypowiedziach Nickiego Bille Nielsena? Nie brakuje w nich uszczypliwości.
– Fajnie się to czyta. Kibice to lubią.

Bille Nielsen mówi, że nigdy nie zagra w Legii.
– I ja mu wierzę na słowo!

5 powodów, dla których wygra Lech:
– głupio żegnać się po klęsce
– „Trałka gate” może tylko pomóc
– ma w bramce Jasmica Buricia
– wreszcie ma kłopot bogactwa
– finał to tylko jeden mecz

ps2

I 5 powodów, dla których wygra Legia:
– ma przewagę psychologiczną
– jest lepszym zespołem
– ma większą siłę ofensywną
– ciąży na niej mniejsza presja
– gra w swoim mieście

Wielka gra dwóch wielkich firm.

Przed rokiem wszystko wyglądało inaczej. Lech naciskał na Legię, przystępował do spotkania finałowego w roli pretendenta. Nie on był faworytem, nic nie musiał, jedynie mógł. Legioniści byli pod presją, mając trochę szczęścia, sprostali zadaniu. Dzisiaj role się odwróciły. Kolejorz gra najważniejszy mecz w sezonie, tylko zwycięstwo zagwarantuje mu udział w europejskich pucharach, bo przez ligę prawie na pewno już awansować nie zdoła. Choć w tej ostatniej kwestii inne zdanie ma trener Jan Urban. – Kto mówi, że to dla nas ostatnia szansa na puchary? Uważam, że jeśli wygramy trzy ostatnie mecze ligowe, to zagramy w kwalifikacjach Ligi Europy dzięki pozycji w ekstraklasie – stwierdził szkoleniowiec poznańskiego zespołu. Lech wygrał tylko jedno z ośmiu ostatnich spotkań. Do tego jest ostatnio bardzo nieskuteczny – w rundzie finałowej ekstraklasy wbił zaledwie dwa gole, oba Piastowi Gliwice (2:2). Bez znalezienia zawodnika, który stwarzane sytuacje będzie umiał zamienić na bramki, w finale będzie bardzo trudno nawiązać wyrównaną walkę z legionistami, którzy mogą liczyć na skuteczność Aleksandara Prijovicia czy Nemanji Nikolicia. Nic dziwnego, że trener Urban ciągle powtarza, że najbardziej brakuje mu napastnika, który byłby regularny i potrafiłby mieć dwucyfrową liczbę strzelonych goli.

ps3

Spacer do finału – taką drogę przeszły Legia z Lechem.

Można rzec krótko: spacerek. Zupełnie odwrotnie niż w ubiegłym roku, kiedy zarówno lechici, jak i legioniści cierpieli, żeby dotrzeć do finału. Wówczas zespół z Warszawy wyeliminował Pogoń Szczecin po dogrywce, a Śląska Wrocław dopiero po rzutach karnych. Z kolei ekipa z Poznania była blisko nie tyle katastrofy, co wręcz kompromitacji, czyli odpadnięcia z występującymi w II lidze Błękitnymi Stargard Szczeciński (1:3 i 5:1, ale po dodatkowych dwóch kwadransach). Teraz natomiast oba kluby wjechały na autostradę, rozpędziły się i bez większych przygód, bezkolizyjnie dotarły do celu. Ciekawostka jest taka, że w tej edycji pierwsze rundy finaliści przeszli z poprzednimi trenerami na ławce. Lech Macieja Skorży ograł Olimpię Grudziądz (2:0) oraz Ruch Chorzów (1:0), natomiast Legia Henninga Berga najpierw wygrała z Górnikiem Łęczna (2:0), a potem rozgromiła Lechię Gdańsk (4:1). Jeśli gdzieś doszukiwać się drobnych turbulencji, to tylko w 1/16 finału.

Skoro cytowaliśmy już rozmowy z zawodnikami i prezesem Legii, to zacytujemy tez tę z Łukaszem Trałką. Rozwinięcie wersji z Faktu: Wygramy i będzie wielka, dzika radość.

ps4

Wygramy mecz finałowy, bo…
– Będziemy lepsi. Proste.

Jak 2 maja zdobędę Puchar Polski, to…
– Podniosę trofeum jako kapitan. A to wspaniałe uczucie, bo po mistrzostwie i Superpucharze miałem okazję już to przeżyć.

Kiedy uniosę główne trofeum, pomyślę…
– Wtedy się nie myśli. Wtedy jest tylko wielka, dzika radość…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...