Reklama

Prasa po Szkocji. Lewandowski, Lewandowski, Lewandowski

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 października 2015, 09:36 • 9 min czytania 0 komentarzy

„Ocalił remis”, „uratował remis”, „cud Robert!”, „nasze szczęście nazywa się Lewandowski” – piszą, a w zasadzie krzyczą jedynki i czołowe teksty w piątkowych gazetach. Prasa pełna jest relacji, analiz jest jak na lekarstwo – mecz Szkocja – Polska zakończył się w okolicach deadline’ów i to widać. Jeśli ktoś ustawił sobie eksperta na sekundy po ostatnim gwizdku, ten ma w gazecie wywiad. A tak trzeba polegać na felietonach. A co w lidze? Niewiele – Wisła Kraków ma problemy finansowe, Podbeskidzie wyjechało na półkolonię, Tamas Kadar jednak nie jest tak słaby, a Alvarinho z Jagiellonii nawet w rezerwach radzi sobie średnio.

Prasa po Szkocji. Lewandowski, Lewandowski, Lewandowski

FAKT

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.23.45

Sebastian Rudol wrócił do składu po okresie słabszej formy. „Fakt” zastanawia się dlaczego.

„- Sebastian przez pewien czas był na diecie bezglutenowej, która go wyniszczała. Był słaby, bardzo opadł z sił. Od jakiegoś czasu jednak odżywia się już normalnie i widać, że mu to pomogło – ze śmiechem tłumaczył Czesław Michniewicz.

Reklama

(…)

Po konsultacjach z dietetykiem Rudol na przełomie marca i kwietnia zrezygnował z produktów zawierających gluten. Problemem okazały się polskie warunki – w naszych sklepach trudno o odpowiednie produkty, a te dostępne mają znikomą wartość odżywczą”.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.32.21

I przechodzimy do kadry. „Z Irlandią bój o EURO”, czyli relacja z meczu ze Szkocją. Obok wywiad z Grzegorzem Lato, który porównuje Lewandowskiego do napastników z czasów swojej kariery. Najbliżej piłkarz Bayernu ma do Andrzeja Szarmacha, ale wyczyny ma zawodników znacznie lepszych.

„Gdy miałem 16 lat, oglądałem mecz Portugalia – Korea Północna (5:3) na mistrzostwach świata w Anglii. Portugalia przegrywała po 25 minutach 0:3, kiedy zaczął strzelać Eusebio. Zdobył cztery bramki, sam rozgonił całe towarzystwo. Do dziś to pamiętam. Lewandowski dokonał czegoś jeszcze większego”

SUPER EXPRESS

Reklama

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 10.10.19

Lewy uratował remis. Nie da się ukryć. Ale opis ładny.

„Glasgow ucichło. Niczym Maracana w 1950 roku. 49 tys. rozentuzjazmowanych kibiców w jednej sekundzie po prostu umilkło. W sekundzie, która być może zadecydowała o historii polskiego futbolu. W sekundzie, w której Robert Lewandowski jeszcze raz udowodnił, że piłkarzem wielkim był. A dziś jest zwyczajnie największym na świecie”

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.34.34

Lewandowski jest też na następnej stronie. „Lista hańby”, czyli tekst o tym jak Legia Warszawa odpuszczała przyszłą gwiazdę futbolu.

Ta lista to: Mirosław Trzeciak, Jan Urban, Dariusz Wdowczyk, Mariusz Walter, Piotr Zygo, Leszek Miklas, Jerzy Kraska (trener rezerw Legii)

„Informację, że Legia go nie chce, Robertowi przekazała. klubowa sekretarka, a potwierdził trener rezerw. O tym, jak „Lewy” na to zareagował, opowiedziała w książce jego mama Iwona. „Zamknął się w sobie. Na obozie, na którym był z Wdowczykiem, czuł, że coś jest nie tak, że niespecjalnie się nim interesują. W ten feralny dzień czekałam na niego po treningu. Szedł ze spuszczoną głową z kartą zawodniczą na ręku. Załamany, w ogóle się nie odzywał. Obiadu nie chciał jeść”.
Wtedy mama wzięła sprawy w swoje ręce i Robert trafił do Znicza Pruszków. Wydawało się, że Legia ma za sobą największy błąd w historii, ale, jak się okazało, najgorsze miało dopiero nadejść.

(…)

W 2008 roku Legia znów nie zrobiła wszystkiego, co mogła. Doszło do negocjacji, jednak poskąpiono na indywidualnym kontrakcie Roberta. Jak się dowiedzieliśmy, ostateczną decyzję na „nie” podjął ówczesny właściciel klubu, Mariusz Walter. W Legii „Lewy” miał zarabiać 20 proc. więcej, niż dostał ostatecznie w Lechu. To i tak dużo mniej niż wspomniany Arruabarrena, którego dorobek w Polsce to 15 meczów i 1 bramka”

Piotr Polczak z Cracovii wypowiada się o Czerczesowie.

„Pamiętam, jak przegraliśmy z beniaminkiem Ałanią Władykaukaz 0:5. Dał nam wtedy… dwa dni wolnego, żeby ochłonęły nam głowy. Mimo że ta porażka musiała go zaboleć szczególnie, bo dostaliśmy baty od zespołu z jego rodzinnych stron. Ale potrafi też nie mieć skrupułów. Jak tylko dostrzegł, że Brazylijczyków i w życiu, i w grze ponosiła fantazja, to tak dokręcał im śrubę na treningu, że szybko wracali na właściwe tory. Gdy zobaczył, że jacyś zawodnicy na zajęciach się ścięli, to od razu – z boiska i karne okrążenia wokół niego. Nie było tłumaczenia i dyskusji”

GAZETA WYBORCZA

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.40.07

Lewandowski ocalił remis w Glasgow.

„Im dłużej trwał mecz, tym głębiej cofał się Lewandowski. I tym częściej rozkładał bezradnie ręce. Solista jego klasy w reprezentacji Polski zawsze będzie w pewnym sensie samotny. On walczy również o to, by nie zostać kolejnym, przy którego nazwisku świat notorycznie wzdycha „najwybitniejszy piłkarz, którego zabraknie na mistrzostwach” albo „ma pecha, że rodacy nie dorastają mu do pięt”. Jak Walijczyk Ryan Giggs, który nigdy nie wystąpił na mundialu. Albo jak Szwed Zlatan Ibrahimović, który na prestiżowej imprezie nie wyszedł z grupy od blisko dekady. Odniesionego z Polską sukcesu potrzebuje Lewandowski, jeśli chce już bezdyskusyjnie zdetronizować Bońka jako naszego piłkarza wszech czasów. Inaczej zawsze wypomną mu, że dla kraju zdziałał niewiele. Takie wyczyny jak czwartkowy – dopadł do piłki turlającej się przy linii bramkowej, przesądził ułamek sekundy – ważą niewiele”

Czego dowiedzieliśmy się po meczu ze Szkocją?

Adam Nawałka zarządza lepszymi zawodnikami niż Gordon Strachan, w czwartek wyraźnie było widać, że indywidualnie goście są lepiej wyszkoleni. Tylko co z tego, skoro okazało się Szkocja może rywalizować z Polską jak równy z równym. I to w jakich okolicznościach.

Gdyby nie to historyczne zwycięstwo z Niemcami, można by powiedzieć, że Nawałka stworzył drużynę do bólu poprawną. Unikającą wpadek ze słabeuszami (Gibraltar, Gruzja), ale też niezdolną do wygrywania z europejskimi średniakami (Irlandia, Szkocja). Dwa punkty z zespołem Gordona Strachana, który nie ma w kadrze ani jednego uczestnika Ligi Mistrzów, to zdecydowanie za mało. Z drugiej strony, właśnie tej solidności zabrakło w eliminacjach mistrzostw świata w Brazylii drużynie Waldemara Fornalika.

Tak naprawdę przed żadnym meczem drużyna Nawałki nie była pod presją. Teraz będzie ona gigantyczna, 60 tysięcy ludzi przyjdzie w niedzielę na Stadion Narodowy (bilety wykupiono już dawno), by świętować awans. A Irlandczyków będzie niosło zwycięstwo z mistrzami świata”

Jazda rollercoasterem po Hampden Park – komentarz Dariusza Wołowskiego.

„W chaosie wyższe umiejętności gości się zagubiły. Wyglądało to tak, jakby z dwóch bokserów w ringu jeden był lepszy technicznie, mógł wygrać na punkty, ale postawił sobie za główny cel, że konfrontacji się nie przestraszy. I pokaże wszystkim swoją moc. Polacy nie chcieli wygrać sprytem, ale za pomocą walki wręcz, co było może rozwiązaniem romantycznym, ale jednak po prostu głupim. I już po godzinie tej szarpaniny, dwóch wspaniałych strzałach gospodarzy, teoretycznie lepsza drużyna znalazła się pod kreską. Przegrywała”.

SPORT

„Cud Robert!” – mówi „Sport” na pierwszej stronie.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.04.45

Po relacjach i drobnych okołomeczowych tekstach przechodzimy do wywiadów. Po meczu Szkocja-Polska wypowiada się Grzegorz Kapica, skaut Ruchu.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.09.28

„To był mecz do wygrania?

Tak, ale jeślibyśmy dominowali również w drugiej połowie. Niestety, wtedy gra już trochę siadła, było mniej składnych akcji. Do Grosickiego też nie można mieć pretensji. Stracił piłkę, zaliczył „asystę” przy drugiej bramce dla rywali, ale do końca walczył i próbował naprawić swój błąd. Przeciwnicy także, że nie można ich nazywać drwalami. W przeszłości tak grali, wycinali wszystko po drodze, ale teraz to nie są przypadkowi piłkarze. Mają styl, umiejętności, a w przypadku fauli to chyba nawet dorównywaliśmy im w czwartek. Ważne jednak, ze nie przegraliśmy, bo byliśmy tego blisko”.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.22.02

Wisła coraz głębiej w kłopotach finansowych – musi zapłacić Cwetanowi Genkowowi dwa miliony złotych. Tak zasądził trybunał arbitrażowy w Lozannie.

„W ostatnim czasie głośno było również o przegranym sporze Wisły z menedżerem Adamem Mandziarą, obecnie działającym w Lechii Gdańsk. Zasądzono mu kwotę 700 tysięcy euro tytułem należnej mu prowizji za transfer Kamila Kosowskiego. Z samych tylko tych najgłośniejszych przegranych sporów Wisła musiała – bądź będzie musiała – zapłacić ponad siedem milionów złotych”.

A piłkarze Podbeskidzia mają teraz półkolonie w klubie.

„Jak zatem wygląda każdy dzień bielszczan w tym tygodniu? Spotykają się o godz. 10.00 w sali gimnastycznej w ośrodku „Widok”. Tam odbywają się zajęcia zbliżone do tych w siłowni. Nie m jednak mowy o sztandze i hantlach. Większość to ćwiczenia „na gumach”, a także tzw. ogólnorozwojówka. Około południa „górale” jedzą wspólnie obiad, a następnie mają trochę wolnego. – W zasadzie jedyną różnicą jest to, że możemy udać się w tym czasie do domów i pozwolić sobie na półtorej godziny drzemki, co zazwyczaj w trakcie obozu robimy w hotelu. W nocy śpimy oczywiście też w domach – opowiada Dariusz Kołodziej. Jemu, a także całej drużynie, takie rozwiązanie bardzo odpowiada. „Górale” chodzą uśmiechnięci i zadowoleni, mimo iż popołudniami muszą udawać się do Dankowic i odbywać trening na boisku”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Gramy do końca! – krzyczy na „jedynce” gazeta.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 07.07.11

W środku, wiadomo, na początek relacja z meczu.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 08.39.17

Powoli godziliśmy się z porażką, gdy los się do nas uśmiechnął. Ostatnia akcja meczu, dośrodkowanie w pole karne i znowu on. Po zamieszaniu w szesnastce Lewandowski wbił wślizgiem piłkę do bramki. I został bohaterem narodowym!

Bohaterem meczu, poza Lewandowski, uznano Krzysztofa Mączyńskiego.

„Szkocji strzelił gola w Warszawie (na 1:0), ale w Glasgow rozegrał najlepszy mecz w życiu. Na Hampden Park, długimi momentami wydawało się, ze na boisku jest kilku Krzysztofów Mączyńskich 28-letnie pomocnik był wszędzie. Na połowie rywala, kiedy trzeba było rozegrać akcję ofensywną i podać na skrzydło raz przed własną bramką, w momencie ataków przeciwnika. Był w każdym miejscu, harował za kilku, człowiek z trzeciego (albo i czwartego) planu w reprezentacji, w Glasgow zagrał oskarową rolę”.

Przechodzimy do ligi – Jagiellonia ma problem z Alvarinho.

„Alvarinho nie błyszczy także w meczach III-ligowych rezerw, do których został odesłany, aby poprawić formę. W Białymstoku mówi się, że piłkarz nie był zadowolony z decyzji trenera i ponoć zachowuje się jakby miał muchy w nosie.

– Przyszedł z ligi portugalskiej. Tam były zupełnie inne wymagania niż u nas. Przede wszystkim nie był przygotowany fizycznie. Długo z nim rozmawiałem. Tłumaczyłem, co musi poprawić. Wyjaśniałem mu naszą taktykę. Obiecałem, że jak zobaczę poprawę, dostanie szansę i w końcu zaskoczył – podkreśla Tarasiewicz.

Obecny szkoleniowiec pierwszoligowej Miedzi Legnica nie chce wierzyć, że zawodnik Jagi zaczyna gwiazdorzyć. – Nigdy nie miałem z nim takich problemów. Nie chce mi się wierzyć w to, że się obraził na trenera. Alvaro to profesjonalista, z którego w Białymstoku na pewno będą mieć pociechę – kończy były reprezentant Polski”.

Zrzut ekranu 2015-10-09 o 09.03.28

O Stanisławie Czerczesowie opowiada tym razem legionista – Bartosz Bereszyński.

„Widzieliśmy różne zabawne memy dotyczące naszego nowego szkoleniowca. Podchodziliśmy do tego z przymrużeniem oka. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba się nastawić na zmianę w sposobie prowadzenia treningów. Czekaliśmy z zaciekawieniem na pierwsze spotkanie z trenerem Czerczesowem, ale nie było mowy o jakimkolwiek strachu. (…) Na razie plan jest konkretny: poczas treningów mamy ciężko pracować, a po nich jest czas na żarty i trochę luzu. Każdy musi się do tego dostosować. Trzeba poprawić teraz przede wszystkim wytrzymałość i siłę, dlatego dużo biegamy. To mi nie przeszkadza, bo lubię zejść do szatni mocno zmęczony”.

A Tamas Kadar, znany także jako „Kadarstrofa”, całkiem udanie zastępuje Barry’ego Douglsa.

„Na razie w jego miejsce do składu wskoczył Kadar, który sezon rozpoczął jako stoper. Popełnił wtedy kilka błędów i usiadł na ławce rezerwowych. Teraz służy mu przesunięcie na bok defensywy. Pomogła mu w ostatnich tygodniach także… cisza medialna. Madziar uznał, że przez 2–3 miesiące nie będzie udzielał wywiadów i zaglądał do tekstów na swój temat w prasie oraz internecie. Skupia się tylko na grze i efekty są zadowalające.

– Musiał troszeczkę odpocząć, nabrać dystansu. Mentalnie zrobił duży krok naprzód. Angażuje się w życie drużyny, zaczyna coraz więcej podpowiadać kolegom na boisku – przyznaje trener Skorża”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...