Reklama

Waldemar posmutniał do reszty. Mówi głosem całej ligi: królestwo za napastnika

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 lipca 2015, 10:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj na stadionie przy ulicy Cichej zorganizowano prezentację lub inaczej mówiąc trening otwarty dla kibiców, na którym przedstawieni zostali wszyscy aktualni zawodnicy Ruchu. Waldemar Fornalik, jak to w takich chwilach, był stuprocentowym dyplomatą. Mówił o ambicjach, o tym, że drużyna będzie walczyć. Całe to „ble, ble, ble”, jakie musi wypowiedzieć trenera, a które można zgrabnie zamknąć w jeden frazes: „damy z siebie wszystko”.

Waldemar posmutniał do reszty. Mówi głosem całej ligi: królestwo za napastnika

Dla kontrastu, wypowiedział się też dla Przeglądu Sportowego. Tak zdecydowanie, że to aż do niego niepodobne. Musi być wzburzony. „Już w marcu apelowałem, abyśmy przygotowali drużynę. Tak się nie stało. Głośno mówię i podkreślam, że potrzebujemy napastnika. Nie będę owijał w bawełnę, że Michał Efir i Eduards Višnakovs wystarczą nam na ekstraklasę. Naprawdę potrzebujemy bramkostrzelnego snajpera, a także skrzydłowego. Wzmocnienia są niezbędne, bo na zgrupowaniu byliśmy w dwudziestu, z trzema bramkarzami i juniorami włącznie”.

Ruch latem dość wyraźnie się osłabił, tracąc:

– najlepszego napastnika – Kuświka (14 goli)
– lidera środka pola – Starzyńskiego (8 goli, 8 asyst)
– Babiarza, który tworzył w środku żelazną parę z Surmą
– skrzydłowego Kowalskiego, nie mając wiele w zamian

Zrezygnował też z dwóch obrońców (Malinowskiego i Stawarczyka), biorąc na ich miejsce Mateusza Cichockiego z Dolcanu i Michała Koja, którego na listę transferową wystawiła Pogoń, bo w ostatnim sezonie grał głównie w rezerwach, w trzeciej lidze. Będzie młodziej, ale czy lepiej – nie wiadomo. Symboliczne również, że do środka pola, za dwóch sprawdzonych ludzi, przyszli ci, z którymi nowych kontraktów nie podpisało Podbeskidzie. O ile jeszcze Iwański z pewnością Ruchu nie osłabi, o tyle Lenartowski to dla nas transfer – zapchajdziura. Na sztukę, żeby na zdjęciu drużynowym się zgadzało.

Reklama

Kuświk ciągle bez następcy.

***

Generalnie, jak wsłuchać się w opinie dyrektorów i trenerów, jest dziś w lidze duży problem w temacie sprawdzonych napastników – polskich, w zasięgu finansowym tych biedniejszych klubów. Jak wiadomo, takie transfery robi się najłatwiej. Nie trzeba się najeździć i nagłowić, wystarczy, że znany wszystkim zawodnik X czy Y ruchem okrężnym zwiedzi trzy, cztery kolejne kluby. Póki co: 

– Ruch nie znalazł
– Górnik nie znalazł
– Korona nie znalazła

Fornalik alarmuje, że obecni napastnicy to za mało. Brosz ma tylko Trytkę. Koniecznie chce Polaka, ale mówi: „nie ma. Szukamy, ale nie ma”. Miał ochotę na Sekulskiego z drugiej ligi, jednak Koronę przebiła Jagiellonia. Piast postawił na samych obcokrajowców. Napastnika nie znalazły również Wisła i (na razie) Cracovia. Łęczna, poza Świerczokiem, wzięła za to 33-letniego Pitrego, który strzelił trzy gole w ostatnim sezonie pierwszej ligi. Z wszystkich szczególnie potrzebujących, najszczęśliwsi wydają się być we Wrocławiu, gdzie kontrakt podpisał Biliński, wracający z zagranicy.

O piłkarza pokroju Piecha, aktualnie będącego po operacji pachwiny, zabijałoby się dziś pół Ekstraklasy.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...