Za nami półmetek sezonu zasadniczego, a wszystkie drużyny zdążyły już spotkać się twarzą w twarz na boisku. To idealny moment, by pokusić się o pierwsze podsumowania. Tym razem, śladami kolegów z redakcji Canal+, postanowiliśmy przygotować ranking najlepszych i najgorszych piłkarzy, z podziałem na zajmowane pozycje. Naszym kryterium nie były jednak wyniki redakcyjnego głosowania, ale średnia not z całej rundy. Zawodnikom postawiliśmy tylko jeden warunek – musieli zostać przez nas ocenieni przynajmniej dziesięć razy.
Najlepszym bramkarzem – ale też piłkarzem – na przestrzeni całej pierwszej rundy był Bartłomiej Drągowski. Golkiper Jagiellonii zaczął grać dopiero w szóstej kolejce, ale robił to w sposób spektakularny. Spójrzmy na jego noty z poszczególnych spotkań: 6, 8, 6, 7, 5, 7, 6, 7, 6, 3. Tak naprawdę słabiej zagrał dopiero w ostatnim meczu z Ruchem w Chorzowie, gdzie wraz z kolegami z linii obrony dał sobie wbić pięć goli. Na przeciwnym biegunie mamy Dusana Kuciaka, który przyzwoicie prezentował się tylko między dwunastą i czternastą kolejką, a resztę spotkań rozegrał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Warto też zwrócić uwagę na niewielką różnicę pomiędzy Pilarzem i Buchalikiem, czyli bramkarzami numer trzy z obydwu list. Co ciekawe, cała reszta ligowych golkiperów uplasowała się pomiędzy nimi.
Łukasz Burliga dosyć poważnie odsadził konkurentów na prawej obronie. Tak naprawdę wiślak osiągnął najlepszy wynik spośród wszystkich piłkarzy formacji defensywnej. Dwa kolejne nazwiska na liście najlepszych to z pewnością zaskoczenia. Przed sezonem trudno było przypuszczać, że akurat Kędziora i Basta będą się zaliczać do ścisłej czołówki na swojej pozycji. Podobne wrażenie można odnieść w kontekście najgorszych prawych obrońców, bo jeszcze wiosną zarówno Rudol, jak i Zieliński, zanotowali bardzo dobre wejście w ligę i wydawało się, że w kolejnym sezonie może być tylko lepiej. Nic z tych rzeczy, a zawodnicy Pogoni i Śląska mogą się tylko cieszyć, że w Ekstraklasie znalazł się jeszcze większy badziewiak, czyli Tomasz Górkiewicz z Podbeskidzia.
Zaskoczenie mamy także po lewej stronie defensywy, czyli w miejscu, w którym większość klubów Ekstraklasy ma mniejszy lub większy problem. Najlepszy w swojej kategorii okazał się Patrik Mraz z Górnika Łęczna, który swoimi ostatnimi występami zatarł nie najlepsze wrażenia z przeszłości. Dalej mamy już mocnych, papierowych faworytów, czyli Douglasa i Kosznika, który w tym sezonie grywał nieco wyżej. Z kolei wśród najgorszych znalazło się trzech gości, od których należy wymagać zdecydowanie więcej. Największy zjazd w stosunku do poprzedniej rundy zaliczył Dziwniel, który zginął gdzieś w ligowej szarzyźnie. Chorzowscy kibice mogą się jedynie zastanawiać, czy Daniel gra słabo, bo cała drużyna kiepsko funkcjonuje, czy raczej odwrotnie – Ruch sobie nie radzi, bo zawodzą tacy zawodnicy jak Dziwniel.
Na podstawie średnich ocen najlepszych środkowych obrońców można wywnioskować, że gra na tej pozycji w Ekstraklasie do najprostszych nie należy. W czołowej trójce, w której znaleźli się Baranowski, Głowacki i Celeban, nikt nie zdołał przekroczyć granicy 5,00. W porównaniu z najlepszymi bocznymi defensorami każdy z nich wypada blado. Z kolei na ligowym dnie znalazło się miejsce dla dwóch stoperów Zawiszy, co specjalnie nie powinno dziwić w kontekście 37 goli straconych przez ten klub. Jak ostatnio wyliczyliśmy, gorszy wynik na przestrzeni jednej rundy odnotowano aż siedem i pół roku temu.
Najlepszym defensywnym pomocnikiem został Tomasz Jodłowiec, który poprzez świetną grę w Legii trafił do wyjściowej jedenastki reprezentacji Polski. Po piętach depcze mu niezniszczalny Radosław Sobolewski, a stawkę zamyka Rafał Murawski, który wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań. Trzeba przyznać, że rywalizacja wśród defensywnych pomocników stoi na naprawdę wysokim poziomie. Natomiast najsłabszy w tej rundzie okazał się jeden z pupilków Pachety, Vanja Marković z Korony, który kompletnie nie może się odnaleźć po zmianie szkoleniowca. Tuż za jego plecami uplasował się Daniel Łukasik, na którego zakup Lechia wyłożyła przed sezonem 500 tysięcy euro. Blondwłosy pomocnik do niedawna grywał w reprezentacji, a dziś należy do najsłabszych na swojej pozycji w całej Ekstraklasie.
Kolejna silnie obsadzona pozycja to ofensywny pomocnik. Dość napisać, że w trójce najlepszych zawodników nie zmieścił się kapitalnie grający w tej rundzie Ondrej Duda. Stało się tak za sprawą odmienionego Łukasza Madeja, wiążącego krawaty lewą nogą Semira Stilicia oraz odrestaurowanego Sebastiana Mili. Na przeciwnym biegunie również znajdziemy niczego sobie nazwiska. Do tego, że Janota zawodzi, zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale Starzyńskiego i Garguły już byśmy się w tym gronie nie spodziewali. Dziwi zwłaszcza średnia not pomocnika Ruchu, który wprawdzie wypracował kilka bramek, ale zaliczył też porównywalną liczbe kompromitujących występów.
Nowocześni boczni pomocnicy często zmieniają się stronami w trakcie meczu, więc siłą rzeczy ciężko ich przypisać do określonej części boiska. Najlepszy skrzydłowy Ekstraklasy, Szymon Pawłowski, w tej rundzie częściej biegał bliżej lewej strony, więc umieszczamy go na poniższej liście. Poza nim mamy dwóch piłkarzy z beniaminków, którzy jeszcze na wiosnę kopali na pierwszoligowych boiskach. Wśród najgorszych szokować może nazwisko Roberta Picha ze Śląska, który po spektakularnym początku rundy zdecydowanie obniżył loty.
Gdyby przed rozpoczęciem rundy ktoś powiedział nam, że najlepszymi prawoskrzydłowymi ligi będą Bonin, Frączczak i Gergel, niezwłocznie wskazalibyśmy drogę do najbliższego psychiatry. A jednak stało się i to właśnie ci zawodnicy znaleźli się w czołowej trójce. Próżno natomiast szukać w niej takich nazwisk, jak chociażby Lovrencsics, Makuszewski czy Luis Carlos. W gronie najgorszych największym zaskoczeniem jest z pewnością obecność Tomasza Podgórskiego, który jeszcze niedawno ciągnął Piasta za uszy, a dziś nie może się porządnie podnieść z ławki rezerwowych.
Dotychczas wśród najlepszych zawodników z pola nie oglądaliśmy przedstawicieli rewelacji rundy, czyli Jagiellonii Białystok. Ranking napastników nieco zmienia tę sytuację, bo dwie czołowe lokaty zajęli Piątkowski i Tuszyński. Z kolei na ostatnie miejsce podium zdołał się wcisnąć Paweł Brożek. Swoją drogą ciekawe, jak ostatnimi czasy rozjechały się losy bliźniaków z Kielc. Piotr to dziś najgorszy lewy obrońca w lidze, a Paweł wciąż należy do ścisłej czołówki napastników. Natomiast w gronie snajperów-badziewiaków znalazło się miejsce dla Trytki, Kadu i – tu zaskoczenie – Cernycha. Co prawda napastnik Górnika Łęczna nastrzelał w tej rundzie kilka goli, ale był przy tym chyba najbardziej nierówno grającym zawodnikiem w lidze.
Michał Sadomski