Zaginiona dotacja w Kotwicy. Prokuratura wszczyna śledztwo! 

Jakub Białek

11 grudnia 2025, 18:01 • 4 min czytania 4

Z Kotwicy Kołobrzeg wyparował prawie milion złotych miejskiej dotacji. W sierpniu opublikowaliśmy materiał, w którym wskazywaliśmy, że publiczne środki przeznaczone klubowi zarządzanemu przez Adama Dzika rozeszły się w niewyjaśnionych okolicznościach. Zaginioną kasą zainteresowaliśmy się nie tylko my i oszukani piłkarze, ale też prokuratura, która 1 grudnia wszczęła w tej sprawie postępowanie! 

Zaginiona dotacja w Kotwicy. Prokuratura wszczyna śledztwo! 
Reklama

Adam Dzik wraz z końcem poprzedniego sezonu zgłosił wniosek o upadłość, a dziś Kotwica funkcjonuje jako zupełnie nowy podmiot, grający w lidze okręgowej. Po poprzednim tworze pozostały ogromne długi wobec piłkarzy wynoszące blisko 2,5 miliona złotych. Niektórzy zawodnicy nie otrzymywali pensji przez osiem miesięcy. Byli przy tym zwodzeni, oszukiwani, a nawet szantażowani.

Reklama

Kotwica Kołobrzeg – o co chodzi w sprawie zaginionej dotacji?

W lutym 2025 roku Kotwica otrzymała 1,5 miliona złotych miejskiej dotacji. Borykający się z brakiem wypłat piłkarze patrzyli na nią z wielką nadzieją, zwłaszcza że w umowie, jaką klub zawarł z miastem, było wprost napisane, że…

  • na wypłatę wynagrodzeń dla sztabu i pracowników ma zostać przeznaczone 420 tys. zł;
  • na kontrakty zawodników – 640 tys. zł.

Innymi słowy – miasto przekazało patologicznie zarządzanej Kotwicy środki z zastrzeżeniem, że dwie trzecie mają powędrować na konto zawodników, sztabu i pracowników. Tymczasem pieniądze do nich nie dotarły. Piłkarze otrzymali tylko drobną część środków z ugód, jakie zawarli z klubem jeszcze przed otrzymaniem dotacji.

No właśnie, ugody. Zawodnicy mieli zaległości jeszcze z 2024 roku, przez co w przerwie zimowej zeszłego sezonu licencja Kotwicy została zawieszona. I tu wchodzimy w system naczyń połączonych, bo odzyskanie jej było warunkiem koniecznym do otrzymania dotacji. Adam Dzik przymusił więc zawodników, żeby zgodzili się na podpisanie ugód, które rozłożyły zadłużenie wobec nich w czasie, dzięki czemu licencja mogła zostać odwieszona. Prezes klubu straszył, że bez wsparcia miasta będzie musiał ogłosić bankructwo. Zawodnicy sądzili wtedy, że wybierają mniejsze zło, bo bez miejskiej dotacji tym bardziej nie otrzymają tego, co im się należy.

Usłyszeliśmy od pana Dzika, że jeśli nie podpiszemy ugód, to klubu nie będzie i nie odzyskamy żadnych pieniędzy. PZPN ręczył, że jeśli będzie choć tydzień poślizgu, to od razu wstrzyma licencję. Jak widać, to się nie spełniło, bo pan Dzik już nikomu nie płacił. Łudziliśmy się, że będzie dobrze, ale chyba nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jaką osobą jest pan Dzik – mówił nam Tomasz Wełna, kapitan tamtej Kotwicy.

Zawodnicy otrzymali jedynie jedną czwartą zawartych ugód. Nie otrzymali też pensji od lutego (moment otrzymania dotacji) aż do końca sezonu, po którym Dzik zgłosił wniosek o upadłość klubu. Nie wiadomo, na co rozeszły się te pieniądze, ale na coś musiały, skoro w klubowej kasie było pusto. Gdyby nie było pusto, klub nie mógłby spróbować zgłosić bankructwa.

Zarząd klubu cały czas wbijał piłkarzom do głowy, że jeśli pójdą do sądu, to miasto zabierze dotację i wtedy nigdy nie dostaną już żadnej pensji. Stawiał ich pod ścianą: albo podpiszesz ugodę, albo złożymy wniosek o ogłoszenie upadłości. Piłkarze się bali. Ciągle słyszeli, że za chwilę będą pieniądze. Niektórzy nie dostawali pensji od ośmiu miesięcy. Co się stało z pieniędzmi z dotacji? W mojej ocenie zostały wytransferowane – przekazywał Piotr Bartecki, adwokat, który walczy o pieniądze, jakie należą się piłkarzom.

Kotwica Kołobrzeg – czego dotyczy śledztwo prokuratury?

I jest na dobrej drodze, bo w sprawie doszło do kolejnego przełomu. Pierwszym było odrzucenie przez sąd w Koszalinie wniosku o upadłość Kotwicy. Drugim jest to, co wydarzyło się 1 grudnia – wszczęcie śledztwa w tej sprawie przez prokuraturę. Tym samym pozytywnie rozpatrzone zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia szeregu przestępstw, jakie latem piłkarze zbiorowo w około dwadzieścia osób złożyli do prokuratury.

Śledztwo prowadzone jest w sprawie…

  • podejrzenia popełnienia czynu polegającego na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem (oszustwo), w tym również w związku z posłużeniem się nieprawdziwymi danymi lub dokumentami w celu uzyskania publicznego wsparcia finansowego (dotacji),
  • podejrzenia popełnienia oszustwa polegającego na doprowadzeniu pokrzywdzonych (piłkarzy) do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w celu odniesienia korzyści majątkowej.

Przekładając to na nieco prostszy język – prokuratura sprawdzi, czy Kotwica zdobyła dotację w sposób legalny i czy oszukała piłkarzy, zmuszając ich do podpisania niekorzystnych dla siebie ugód, z których nie zamierzała się wywiązać. Przypomnijmy, że odpowiedzialność za działania spółki leży na barkach prezesa zarządu, w tym przypadku – Adama Dzika.

WIĘCEJ O KOTWICY KOŁOBRZEG

Fot. newspix.pl

4 komentarze

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Iban Salvador dostał prezent na urodziny. Pojedzie na turniej

redakcja
2
Iban Salvador dostał prezent na urodziny. Pojedzie na turniej
Reklama

Niższe ligi

Reklama
Reklama