W autokarze Widzewa rozstawialiśmy parasole, żeby nie padało na głowę
– Pamiętam, jak jechaliśmy do Wisły Kraków PKS-em z Sieradza. Kasowniki jeszcze miał w środku. Albo autokar, w którym podczas deszczu tak się woda lała, że trzeba było trzymać parasol nad głową. Dziura na dziurze. Jedziemy któregoś razu przez skrzyżowanie – wszystkie torby z bagażnika wyleciały. Raz ze Szczecina nie mogliśmy wyjechać. Innym razem coś się paliło z tyłu. A jak pojawił się nowy autokar, nawet ksiądz go poświęcił, to raz pojechaliśmy na wyjazd, […]