Czerwone tornado zwieńczone wyciągnięciem ręki do Romy
Wiecie, jak fachowo nazywa się to, co oglądaliśmy dziś na Anfield? Blitzkrieg. Ewentualnie inwazja, nawałnica lub szalony szturm na bramkę. Liverpool, mimo początkowych trudności, długo dominował nad rzymianami i zaproponował nam kolejny heavymetalowy koncert. Rewelacyjnie się to oglądało, a atmosfera była taka, że stadion wręcz unosił się w powietrzu. Do tego te popisy Salaha, Firmino i końcówka, dzięki której Giallorossi wciąż mogą marzyć. Jeżeli ktoś jakimś cudem przegapił […]