Zrozumiałem, że spadłem na samo dno. Albo terapia. Albo ulica. Albo śmierć
– Imprezowałem sobie w najlepsze. Tak lawirowałem, żeby rano budzić się bez kaca i iść do pracy. Ale to się nawarstwiało. Na jednej imprezie miałem już dość. Kazałem wszystkim wypierdalać, bo chcę się zabić. I, wyobraź sobie, wyszli. Zostawili mnie, a ja wypiłem taki środek chemiczny, który wyżerał mnie od środka. Toczyłem pianę z pyska. Traciłem przytomność, nie wiedząc, czy się obudzę. Zemdlałem. Ale się obudziłem. Pamiętam, było ciemno. Zapaliłem lampkę ledwo widząc […]