Holandia, Japonia i Tunezja. Czy mogło być lepiej? Oczywiście. Każdy z Polaków oglądających losowanie trzymał kciuki, by Wayne Gretzky wyciągnął kulkę z naszą ścieżką play-off nieco wcześniej, szczególnie gdy był przy grupach gospodarzy. Niestety, tam nam się trafić nie udało. Jednak najważniejsze cele zostały zrealizowane. Uniknęliśmy Norwegii i silnych drużyn południowoamerykańskich, a najmocniejszy rywal, z którym się zmierzymy to ten, którego dobrze znamy. Szkoda byłoby nie sprawdzić się na mundialu z takim zestawem przeciwników. Jakie są zatem plusy i minusy naszej grupy?

Plusy i minusy potencjalnej polskiej grupy w finałach mistrzostw świata
Czy Polska wylosowała korzystnie?
W artykule sprzed losowania wskazałem „przeciętną” pod względem trudności grupę możliwą dla zwycięzcy polskiej ścieżki:
Oczywiście najpierw musimy przebrnąć przez baraże. Jeśli to się uda, przeciętną pod względem trudności grupą jest zestaw: Meksyk, Urugwaj, Tunezja. Sprawdziłem szanse na wyjście Polski z takiej grupy i wynoszą one… 59%. Każde losowanie, które przyniesie nam trudniejszych rywali trzeba będzie uznać za pechowe.
Sprawdźmy zatem efekty losowania. Otóż z grupy z udziałem Holandii, Japonii i Tunezji mamy… 59% szans na awans. Serio. Nie ustawiłem tego. Tunezja była przecież także w „przeciętnej” pod względem siły przeciwników grupie. Holandia jest mocniejsza od Meksyku, ale Japonia łatwiejsza od Urugwaju. Mamy zatem praktycznie najbardziej „średni” zestaw rywali, na jaki mogliśmy liczyć.
Nie akceptuję zatem ani głosów twierdzących, że mamy wybitnie trudną grupę, ani że mieliśmy jakieś niebywałe szczęście. Jest to kompletnie neutralne losowanie. Są jednak zarówno plusy, jak i minusy jego wyników.
Plusy:
-
Najgroźniejszego rywala znamy bardzo dobrze
Z Oranje graliśmy w meczach o punkty siedem razy od 2020 roku. Z nikim nie mierzyliśmy się w tym czasie tak często. Nie przegraliśmy żadnego meczu z drużyną Ronalda Koemana w ostatnich eliminacjach, a Jan Urban pokazał, że potrafimy się postawić tak grającej Holandii i chwilami wręcz upokorzać van Dijka.
-
Z drugiego koszyka uniknęliśmy mocnych drużyn z Ameryki Południowej oraz Chorwacji
-
Uniknęliśmy Norwegii. Tunezja na jej tle wygląda jak ubogi krewny. Spokojnie mogłaby być drużyną czwartego koszyka. Owszem, awansowała bez problemu, ale miała banalną grupę eliminacyjną
Wyraźnie słabsze od Tunezji były tylko RPA i Katar. Obecnie gra ona w Pucharze Narodów Arabskich i zdążyła już przegrać z Syrią i zremisować z Palestyną. Owszem, pokonała Francję na mistrzostwach w 2022, ale nie dało jej to wtedy awansu. Miała najłatwiejszą grupę w ostatnich afrykańskich eliminacjach: Namibia, Liberia, Malawi, Gwinea Równikowa, Wyspy Świętego Tomasza. Trudno wskazać, z kim miałaby tu przegrać.
Równie banalnych rywali miała w kwalifikacjach Pucharu Narodów Afryki, na który o mały włos by się nie dostała, choć grała z Komorami, Gambią i Madagaskarem. W rankingu Elo jest obecnie na 60. pozycji. Między Demokratyczną Republiką Konga a Mali. Najbardziej zbliżone do niej europejskie reprezentacje to Izrael i Irlandia Północna. A przecież to z Tunezją rywalizować będziemy o trzecie miejsce w grupie, jeśli przebrniemy baraże. Więc to rywal z tego koszyka był najważniejszy dla naszych perspektyw wyjścia z grupy.
-
Trzecia drużyna naszej grupy ma dość łatwą drabinkę
Japonia jest na papierze mocniejsza od nas, dlatego realnie najbliżej nam do trzeciego miejsca w grupie, oczywiście pod warunkiem, że przebrniemy baraże. Jeżeli wszyscy faworyci wygrają swoje mecze, to trzecia drużyna naszej grupy zmierzy się ze zwycięzcą grupy kanadyjskiej. Uniknie zatem największych potęg światowych, choć może zagrać z Włochami lub Szwajcarią.
Mało tego – w 1/8 finału czeka ja potencjalnie zwycięzca meczu Kolumbia – Panama. Schody zaczynają się w ćwierćfinale. Tam kryje się bowiem Argentyna.
-
Zaczniemy od meczu z Tunezją
Jeśli awansujemy na mistrzostwa, to zaczniemy od meczu z Tunezją. Prościej już na mundialu nie będzie. Możemy wystartować od stosunkowo łatwego meczu, podbudować morale, zgłosić Lewandowskiego jako kandydata do korony króla strzelców, a przede wszystkim – wygrać.
W systemie, w którym awansuje aż osiem z dwunastu drużyn z trzecich miejsc w grupie, trzy punkty z nienajgorszym bilansem bramek praktycznie gwarantują awans. W dodatku od 2026 roku FIFA wprowadza w finałach zasadę, że przy równej liczbie punktów decyduje bilans meczów bezpośrednich, a nie jak dotąd – różnica bramek. Można zatem w dużym uproszczeniu stwierdzić, że wygrana z Tunezją równa się awansowi.
Minusy:
-
Najgroźniejszy rywal zna nas bardzo dobrze
Z tych siedmiu meczów z Holandią w ostatnich latach nie wygraliśmy ani jednego. Ostatni raz pokonaliśmy Oranje w 1979 roku.
-
Japonia przeszła przez eliminacje jak burza, a trudniejszym rywalem z jej koszyka była tylko Kolumbia
W pierwszej rundzie azjatyckich eliminacji Japonia wygrała wszystkie sześć meczów notując bilans bramek 24:0. Jasne, rywale byli słabi, ale drugą rundę zaczęła od 7:0 z Chinami, 5:0 w Bahrajnie i 2:0 w Arabii. W całych eliminacjach straciła trzy gole, z czego jednego wbiła sobie sama, drugiego strzelił jej Chińczyk, a trzeciego Australijczyk w ostatniej minucie meczu, który był dla niej już kompletnie nieistotny.
-
Tunezja wygrała grupę eliminacyjną wygrywając w dziewięciu z dziesięciu meczów, a ostatnio zremisowała z Brazylią
-
Trafiamy w 1/16 finału na grupę Brazylii
Zarówno zwycięzca naszej grupy, jak i druga drużyna gra z odpowiednio: drugą lub pierwszą drużyną grupy C. W niej głównym faworytem wydaje się być Brazylia. Dlatego drugie miejsce może kierować nas do drabinki, z którą sobie nie poradzimy. Szkocja i Maroko to też dość niewygodni rywale.
-
Zaczniemy od meczu z Tunezją
Jeśli już na starcie potkniemy się z rywalem z Afryki, to praktycznie będziemy mieć nóż na gardle. Klasycznego zestawu: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor nie będzie, bo ze względu na możliwość awansu z trzeciego miejsca, można wyjść z grupy nawet z dwoma, albo w skrajnym przypadku z jednym punktem. Jednak brak wygranej z Tunezją postawiłby nas w bardzo trudnej sytuacji.
Nie chodzi nawet o konieczność wygranej z dość mocną Japonią i znaną nam Holandią. Z Oranje wypadliśmy dobrze, ale nie byliśmy na musiku. Przegrana z nimi nie miałaby dla nas żadnych poważnych konsekwencji. Ot – dodatkowy punkt był fajny, bo znacznie zbliżał nas do baraży, ewentualna wygrana dawała nadzieję na awans bezpośredni, ale porażka niczego nam nie odebrała. Na mundialu po stracie punktów na starcie, gralibyśmy z mocniejszymi od nas zespołami w bardzo nerwowej atmosferze.
-
Kiepskie lokalizacje meczów
Zagramy w Teksasie, Monterrey lub Kansas City. Oznacza to kiepską strefę czasową, znacznie mniej Polaków niż na Wschodnim Wybrzeżu oraz najprawdopodobniej mecze rozgrywane w upalnych warunkach.
CZYTAJ WIĘCEJ O LOSOWANIU FINAŁÓW MISTRZOSTW ŚWIATA NA WESZŁO:
- Jan Urban po losowaniu grup: Chyba nas śledzą
- De Zeeuw: „Holandia zlekceważyła Polaków. Teraz tego nie zrobi”
- Ronald Koeman po losowaniu: Możemy być zadowoleni
- Japonia – trudny rywal dla Polski od 1996 roku
- Tunezja też nie chce od razu wracać do domu…
Fot. Newspix.pl