Ósme miejsce w lidze ze stratą siedmiu punktów do strefy gwarantującej udział w Lidze Mistrzów i dramatyczna sytuacja w fazie grupowej tychże rozgrywek. Powiedzieć, że Juventus ma złe pierwsze miesiące nowego sezonu, to jak nic nie powiedzieć. To katastrofa i kryzys, który może urodzić jeden z najgorszych sezonów „Starej Damy” w XXI wieku.
– Nie myślę o rezygnacji. Kiedy wyzwanie robi się trudniejsze, to staje się jednocześnie bardziej ekscytujące. Od tego momentu zostaje tylko pragnienie, praca i poświęcenie – powiedział Massimiliano Allegri po meczu z Maccabi Hajfą, który Juventus przegrał wczoraj 0:2.
Przegrał tak, że niemal zaprzepaścił sobie szanse na awans do fazy pucharowej. Okej, one jakieś jeszcze są, ale Juventus przestał być zależny od siebie. Musi patrzeć na innych, nie może spać spokojnie. Ten mecz w Izraelu miał być dość prostą przeprawą, podobną do tej rywalizacji w Turynie (3:1). A okazało się, że aktualnie to wyzwanie poza zasięgiem piłkarzy z Włoch.
Na domiar złego udział w tej kompromitacji mieli Polacy. Wydawało się, że przy jednej bramce lepiej mógł zachować się Szczęsny. W dobrej sytuacji spudłował też Milik. Ale nie warto wieszać pasów tylko na nich, bo przecież cała drużyna Juventusu zawiodła.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Podkreślenie mocno przeciętnego sezonu Juventusu
Prawda jest taka, że byliśmy świadkami swego rodzaju apogeum przeciętnego okresu Juventusu w tym sezonie. Gdyby spojrzeć na całokształt ich działań od sierpnia, wygląda to zwyczajnie blado. „Stara Dama” wygrała tylko cztery spotkania: z Sassuolo, Spezią, Bologną i Maccabi Hajfą u siebie. Nie jest to coś, czym można się chwalić, skoro do rozegrania było już 13 gier. Wśród nich najwięcej jest porażek, bo aż pięć. A jeśli ktoś chce dobić fana tej ekipy, to można jeszcze wspomnieć, że Juventus nie potrafił wygrać meczu z najsłabszą drużyną w lidze włoskiej czy przerżnął z beniaminkiem.
Nie będzie raczej przesadą stwierdzenie, że cierpliwość władz Juventusu jest poważnie testowana. Massimiliano Allegri to człowiek zasłużony dla klubu, może nawet legenda. Gość, który przecież prowadził „Starą Damę” w latach 2014-2019, dał pięć mistrzostw Włoch, był w finale Ligi Mistrzów. Ale dziś również człowiek, który nie potrafi wykrzesać ze swoich podopiecznych dawnej wielkości. Z drugiej strony właśnie dziś – co może nie podobać się kibicom turyńczyków – Juventus nie jest jedną z czołowych drużyn Serie A. Stanął w miejscu, gdy inni zaczęli się rozwijać. Można zauważyć zjawisko stanięcia w rozkroku. Tę kontemplację pt. „Kim jesteśmy?”.
Po wczoraj odpowiedź brzmi: dziadami. Ale mówiąc zupełnie serio, może to jest obecne miejsce Juventusu? Czyli gorsza część drugiej półki klubów z Europy? Klubów, dla których wyjście z fazy grupowej Ligi Mistrzów jest wyzwaniem, a nie obowiązkiem, które wykonuje się z palcem w nosie? Coś w tym może być, aczkolwiek na pewno Juve nie może być aż tak mizerne.
Trener do wymiany?
Pewne jest jedno: Allegri może czuć palący grunt pod nogami. Trudno stwierdzić, czy już po meczu w Izraelu jego dni są policzone, bo Andrea Agnelli, prezydent klubu, powiedział tak: – Jest naszym trenerem i nim pozostanie. To nie może być wina trenera, jeśli nie wygrywamy ani jednego starcia na boisku.
Ale na inne pytanie dziennikarzy odpowiedział z kolei następująco: – Trudny wieczór w trudnym okresie. Wstyd mi za to, co się dzieje. Jestem zły. W takich sytuacjach nie chodzi o jedną osobę. To sprawa, którą musi zająć się cała grupa. Wstydzimy się, przepraszamy kibiców. Wiemy, że oni też się wstydzą.
Można zatem zakładać, że jakieś tąpnięcie nadejdzie. Pytanie tylko, czy wydarzy się czyimś kosztem, a jeśli tak, to czy na liście ofiar najwyżej znajdzie się Allegri. Powrót Włocha chyba już teraz można określać niewypałem, a wskazują na to statystyki:
- 16 porażek w ciągu sezonu i dwóch miesięcy, a Sarri czy Pirlo w pojedynczych kampaniach – odpowiednio 9 i 8
- Tragiczna forma na wyjazdach: od maja bez zwycięstwa (dwa remisy, sześć porażek)
- 1,78 – najgorsza średnia punktowa od 2011 roku, a druga najgorsza w XXI wieku wśród trenerów z przynajmniej jednym sezonem kadencji
Gdy sumujemy fakty, to wygląda jak koszmar. Ci, którzy wzdychali na widok wielkiego Juventusu wcale nie tak dawno temu, dzisiaj mogą przecierać oczy ze zdumienia. A mogą to robić tym mocniej, im prędzej zdadzą sobie sprawę, że ten kryzys może trwać dalej. Jak twierdzą włoscy dziennikarze, działacze klubu nie są zbyt chętni do zwolnienia Allegriego z jednego powodu. Wszystko z uwagi na konstrukcję kontraktu Włocha. Jego ogromną odprawę, którą trzeba by zapłacić.
A zatem mało prawdopodobne, że coś w tej materii się zmieni. Problemy Juventusu mogą się pogłębić, a już za dwa tygodnie istnieje ryzyko, że jego realia staną się nader surrealistyczne jak na przyjęte standardy. Otóż, jeśli Juventus przegra na wyjeździe z Benfiką, a PSG wygra z Maccabi, Szczęsny i spółka usłyszą hymn Ligi Europy po raz pierwszy od 2014 roku. Co ciekawe, wtedy na etapie półfinału wyższość nad „Starą Damą” pokazali pewni znajomi ze słonecznej Portugalii. Niewykluczone, że po latach znów zrobią Włochom dotkliwego psikusa.
WIĘCEJ O JUVENTUSIE:
- Gonzalo Higuain to legenda czy nieudacznik? Osąd bohatera
- Milik w Juve – mniejsze zło. Co czeka Polaka w Bianconerich?
- Kulusevski: Odejście z Juventusu było najlepszą możliwą decyzją
Fot. Newspix