Oskar Pietuszewski z Jagiellonii Białystok, jeden z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy młodego pokolenia, jest od pewnego czasu obserwowany przez czołowe europejskie kluby. Poważnie zainteresowane 17-latkiem jest FC Porto, które według najnowszych doniesień jest gotowe zapłacić za niego kwotę w okolicach rekordu Ekstraklasy. Grzegorz Mielcarski, były piłkarz, w przeszłości związany z portugalskim klubem, jest zwolennikiem takiego ruchu. – Myślę, że to dobry kierunek. Bardzo bym się cieszył, gdyby tam trafił – mówi ekspert w rozmowie z Weszło.
Grzegorz Mielcarski był zawodnikiem FC Porto w latach 1995-1999. Czterokrotnie sięgnął z drużyną po mistrzostwo kraju, zdobył z nią również Puchar i Superpuchar Portugalii. Łącznie w zespole Smoków rozegrał 56 spotkań, w których zdobył 11 bramek.
Pietuszewski blisko transferu! „Pomogą” polscy piłkarze? [NEWS]
FC Porto zainteresowanie Oskarem Pietuszewskim. Mielcarski: Jeśli tam sobie poradzisz, to możesz iść w każde miejsce na świecie
Zdaniem byłego gracza, a obecnie eksperta piłkarskiego, Porto to w obecnych okolicznościach znakomity wybór dla Pietuszewskiego.
– Pierwszy, główny atut jest taki, że jest tam już dwóch naszych reprezentantów. To na pewno może pomóc młodemu chłopakowi. Druga rzecz jest taka, że Porto, podobnie jak Sporting i Benfica przez wiele lat korzystało z młodych zawodników, promując ich i następnie wysyłając ich w świat. Nie jest to klub, który będzie czekał na piłkarza nie wiadomo jak długo, ale z drugiej strony nie będzie mu niczego utrudniał. Z portugalskich klubów FC Porto chyba najbardziej sprzyja Polakom, zaczynając od Józefa Młynarczyka. Andrzej Juskowiak też osiągał sukcesy w Sportingu, ale żaden polski piłkarz, który grał w Portugalii, nie może równać się z Młynarczykiem. W Porto mają sympatię do Polaków – wyjaśnia Mielcarski w rozmowie z Weszło.

Józef Młynarczyk – zdobywca Pucharu Europy z FC Porto w sezonie 1986/87
Za transferem Pietuszewskiego do Portugalii, zdaniem byłego reprezentanta Polski, przemawia też historia FC Porto i jego podejście, nastawione na kształcenie młodych talentów.
– Jest to klub o takim charakterze, że jeśli tam sobie poradzisz, to możesz iść w każde miejsce na świecie. Nie ma przypadku w tym, że Porto wygrało Puchar Europy, Ligę Mistrzów i dwa razy Puchar Interkontynentalny. Portugalskie kluby porównuję do takich silnych trójek, jak w Turcji Galatasaray, Fenerbahce, Besiktas czy Olympiakos, Panathinaikos i AEK w Grecji. Porto, Benfica i Sporting to dominujące siły w swojej lidze. Nie ma przypadku w tym, że kluby z tamtych krajów nie zdobywały Ligi Mistrzów, a portugalskie tak. Jeżeli Oskar by tam sobie poradził, byłoby super. W klubach jeszcze silniejszych niż FC Porto na pewno gra się trudniej, a oni i tak nadal należą do europejskiej czołówki, mimo że ostatnie cztery lata, jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, były nieco słabsze. Dla młodego chłopaka bycie w tak dużym klubie to super sprawa – podkreśla były zawodnik Smoków.
W takich chwilach często pojawia się pytanie: czy to nie za wcześnie dla młodego zawodnika na zagraniczny wyjazd? Według Mielcarskiego obecność Polaków w drużynie byłaby dla Pietuszewskiego czynnikiem znacznie ułatwiającym adaptację w nowym miejscu.
– Ciężko powiedzieć jednoznacznie, czy to odpowiedni moment dla Oskara na wyjazd z Ekstraklasy, ale na pewno teraz są sprzyjające warunki na transfer do Porto, bo w klubie jest dwóch Polaków. Jestem przekonany, że Jan Bednarek i Jakub Kiwior na pewno zaopiekowaliby się Oskarem i to jest ogromna przewaga. Co innego wyjeżdżać do kraju, w którym każdy walczy o swoje, jesteś zostawiony samemu sobie i jeśli sobie poradzisz, to przetrwasz. W tym przypadku jestem przekonany, że nasi reprezentanci pomogliby mu i wyglądałoby to inaczej, miałby ogromne wsparcie. To byłoby dobre – uważa ekspert.

Jan Bednarek i Jakub Kiwior – „Polski mur” w FC Porto
– Pamiętam, kiedy wyjeżdżałem – choć byłem nieco starszy (Grzegorz Mielcarski miał wówczas 21 lat – przyp. red.) – do Servette. Było mi ciężko sobie poradzić, raz, że językowo, dwa, że nikogo tam nie miałem do pomocy. Kiedy będąc jeszcze starszym (24 lata – przyp. red.) trafiłem do Porto, pomagał mi Józef Młynarczyk i wiem, co znaczy pomoc rodaka, który już jest klubie. Nie jestem zwolennikiem, by korzystać z każdej okazji do wyjazdu, ale w tym wypadku nie widzę przeszkód. To jest też szkoła życia. A jeśli, mając 17 lat, nie poradziłby sobie tam, to nie znaczy, że już nigdzie sobie nie poradzi. Ja w Servette z kilku powodów radziłem sobie średnio, ale później ponownie wyjeżdżałem za granicę, do Portugalii. Jeśli miałbym doradzić Oskarowi Pietuszewskiemu, to byłbym jak najbardziej na tak – dodaje.
Z drugiej strony, można by się zastanawiać, czy obecność Polaków nie sprawi, że nieco ograniczona byłaby integracja Pietuszewskiego z pozostałą, zagraniczną częścią zespołu. Zdaniem Grzegorza Mielcarskiego to jednak mało prawdopodobny scenariusz.
– Nie widzę takiego zagrożenia. Porto ma pewne schematy działania, wprowadzania piłkarzy do zespołu. Podam mój przykład z Andrzejem Woźniakiem. Gdy Andrzej rok po mnie trafił do Porto, nie pozwolono nam mieszkać w jednym pokoju na zgrupowaniach. Być może teraz to się zmieniło, ale wówczas mieszkaliśmy osobno, z Portugalczykami, po to, żeby uczyć się języka i to wyszło nam na dobre. Myślę, że w tym przypadku będzie podobnie. Dla klubu takiego jak Porto też jest ważne, by 17-latek czuł się zaopiekowany, będąc z dala od rodziny. Mając dwóch reprezentantów Polski w składzie – to optymalna sytuacja. Gdybym był rodzicem 17-letniego syna i wiedział, że wysyłam go świat do miejsca, gdzie jest dwóch Polaków, zrobiłbym to bez cienia wątpliwości – ocenił srebrny medalista igrzysk olimpijskich z 1992 roku.

Oskar Pietuszewski
Porto, poza tym, że jest siedzibą wielkich klubów piłkarskich, to również ciekawe miejsce do życia. Według Mielcarskiego to jednak zupełnie drugorzędna kwestia dla młodego zawodnika.
– To piękne miejsce. Myślę jednak, że każdy, kto skupia się na piłce, w pierwszej kolejności myśli o lidze, klubie, tytułach, na tym, jacy piłkarze tam grają. Nie wiem, czy młodzi chłopcy patrzą na to pod kątem, czy tam się fajnie mieszka, czy żona lub dziewczyna będzie zadowolona. Gdy ja zobaczyłem, co mam dookoła siebie i w czym będę funkcjonował, to byłem szczęśliwy w Porto, bo mogło być tysiąc razy brzydszym miastem, a jest piękne. Nie wybiera się jednak miejsca do gry w piłkę na podstawie tego, jak wygląda, tylko tego, co można osiągnąć w klubie, spełniania marzeń. Myśląc o tym jeszcze cztery lata temu pewnie nie spałby kilka nocy, gdyby sobie pomyślał, że może być w takim klubie jak Porto – twierdzi ekspert.
WIĘCEJ O OSKARZE PIETUSZEWSKIM NA WESZŁO:
- Pietuszewski blisko transferu! „Pomogą” polscy piłkarze? [NEWS]
- Nowe wyceny Transfermarktu w Ekstraklasie. Mamy rekord!
- Skauci wielkich klubów przyjechali oglądać Pietuszewskiego
Fot. Newspix