Nie chcem, ale muszem, czyli świąteczne oświadczenie Grosickiego

Antoni Figlewicz

27 grudnia 2025, 11:44 • 4 min czytania 25

My postanowiliśmy poczekać ze strzałami do poświątecznego weekendu, ale tak na serio. Kamil Grosicki w Wigilię postanowił natomiast wydać specjalne oświadczenie, w którym przekonywał, że nie chce burzyć bożonarodzeniowego spokoju, ale jest smutny, wkurzony (znowu) i… niedługo wyda kolejne oświadczenie. Świetny to był pomysł, taki co wcale nie burzył bożonarodzeniowego spokoju.

Nie chcem, ale muszem, czyli świąteczne oświadczenie Grosickiego
Reklama

Zacznijmy od kwestii absolutnie podstawowej – po kiego grzyba wydawać oświadczenie, w którym przede wszystkim zapowiadasz kolejne oświadczenie i ukazanie swojego punktu widzenia w przyszłości? No nie ma w tym wielkiego sensu, szczególnie, że wszystko dzieje się dokładnie tydzień po eskalacji i ujawnieniu przez właściciela Pogoni szczegółów rozmów o nowym kontrakcie. W dodatku w Wigilię. Zbierzmy to wszystko do kupy, krok po kroku:

Haditaghi ujawnia. Takiego kontraktu w Pogoni chce Grosicki [CZYTAJ WIĘCEJ]

Reklama

Dostaliśmy zatem dziwne oświadczenie w bardzo dziwnym momencie. Absolutnie zbędne i szkodzące tylko wizerunkowi piłkarza, który postanowił je opublikować. Coś takiego można napisać na gorąco, godzinę po ostatnim ruchu Haditaghiego. Ale tydzień później, w Wigilię, oświadczenie o niczym, bez treści, wewnętrznie sprzeczne? Bzdura kompletna, żeby nie powiedzieć wprost – głupota.

Kamil Grosicki i głupie oświadczenie. Po co mu to było?

– Drodzy kibice, wiele ostatnio dzieje się w przedmiocie mojego kontraktu z klubem. W mediach pojawiły się informacje podane przez kierownictwo klubu – informacje, które w mojej ocenie nigdy nie powinny wyjść poza klubowe gabinety, a przynajmniej nie w taki sposób – zaczął kapitan Pogoni Szczecin. – Nie można już tego cofnąć. To co się wydarzyło w sposób głęboki dotknęło nie tylko mnie, ale także moich najbliższych. Dlatego też w najbliższych dniach odniosę się do całej sytuacji – zapowiedział trzy dni temu.

Dalej jest jeszcze taki kwiatek: – Wy – kibice Pogoni – zasługujecie na to by zapoznać się z szerszą perspektywą i moimi spojrzeniem na całą sprawę. Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Dlatego nie mógłbym podejmować jakichkolwiek działań w czasie świąt Bożego Narodzenia.  To czas radości i spokoju, który pewnie po moim oświadczeniu zostałby zburzony.

Dwie sprawy. Po pierwsze primo – po co się odnosisz, skoro się odniesiesz w najbliższych dniach, cholera jasna. Czego by nie powiedzieć o zagrywkach Haditaghiego, on chociaż jest w tym wszystkim konkretny. Różnie można oceniać jego ruch z ujawnieniem informacji dotyczących oczekiwanych przez Grosickiego kwot, może to nawet przekroczenie jakichś granic. Faktycznie wydaje się, że kwestie biznesowe powinny zostawać w gabinetach. Ale też serio myślicie, że wcześniejsze medialne przecieki o niedocenianym w Szczecinie „Grosiku” były tylko po to, żeby dziennikarze mieli o czym pogadać? To też najprawdopodobniej część całego negocjacyjnego szumu, normalna sprawa w piłkarskim świecie. Tyle że Alex Haditaghi wnosi do tego biznesu własne zasady i chyba Grosickiego zaskoczył swoim bezpośrednim podejściem.

Po drugie primo – skrzydłowy Pogoni pisze, że nie mógłby podejmować jakichkolwiek działań w czasie Bożego Narodzenia. Pisze w oświadczeniu, które – jakby nie patrzeć – jest podjętym działaniem. Nie chce podpalać, ale podpala. Przeczy sam sobie i licząc naiwnie, że zyska, znowu najprawdopodobniej tylko traci. Beznadziejny ruch, wystawianie się na kolejne strzały.

Na przegranej pozycji

Powiedzmy sobie jasno – w tym momencie Kamil Grosicki jest na absolutnie przegranej pozycji. Trudno wyobrazić sobie, co musiałby zawrzeć w swoim zapowiedzianym, właściwym oświadczeniu, żeby nagle sytuacja się zmieniła. Szczególnie, że dał do zrozumienia, że jego zdaniem niektóre sprawy nie powinny wychodzić poza gabinety. Teraz sam miałby odpalić jakieś nowe bomby? Co z zasadami?

Wcześniej można było dopuszczać taką możliwość, że Alex Haditaghi rzucił jakiś przypadkowe liczby i uznał, że w najgorszym wypadku będziemy mieli słowo przeciwko słowu. Ale jeśli dane podane przez irańsko-kanadyjskiego biznesmena nie byłyby prawdziwe, to pewnie by je już obalono. To się jednak nie stało, Grosicki w jakimś stopniu je potwierdził, pisząc o informacjach, które nie powinny nigdy wyjść poza klub.

Nie bzdurach, nie kłamstwach. Informacjach. Można więc myśleć, że wszystko się zgadza. Nikogo w tym nie dziwi, że piłkarz chce zarabiać wielkie pieniądze, szok mogą odczuć tylko ci, którzy do tej pory w ogóle o tym nie myśleli. Problem w tym, że w oczach części kibiców Kamil Grosicki stał się nagle łasym na hajs sytym kotem – przeskok jest drastyczny, bo wcześniej rozpatrywano go raczej w kategoriach klubowej legendy.

Takiemu problemowi wizerunkowemu nie da się zaradzić, na pewno nie tak łatwo. Na pewno nie beznadziejnym wigilijnym oświadczeniem o niczym.

CZYTAJ WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN NA WESZŁO:

Fot. Newspix

25 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Chelsea kontuzjowany. Nie zagra z Aston Villą

Maciej Piętak
0
Piłkarz Chelsea kontuzjowany. Nie zagra z Aston Villą
Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama