Reklama

Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

08 stycznia 2025, 16:52 • 9 min czytania 140 komentarzy

W środowisku Lecha Poznań zawrzało: klub nie tylko odpalił zimą zawodnika, który się nie sprawdził, nie tylko przeprowadził w to miejsce transfer gotówkowy, ale też wygrał walkę o tego piłkarza z krajowym rywalem, Rakowem Częstochowa. Gisli Gottskalk Thordarson to dwudziestoletni talent z Islandii, na którego chrapkę miało kilka klubów w Europie. Jak to się stało, że wylądował w Polsce i czy Lech faktycznie ogrywa Raków w walce o piłkarzy?

Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Alex Douglas dla zwykłego kibica był przypadkowym gościem z ostatniej drużyny szwedzkiej ekstraklasy. Vasteras SK znalazł jednak uznanie w oczach wielu analityków, którzy dostrzegali, że beniaminek gra futbol ciekawy, nieprzystający do najsłabszego zespołu ligi. Nieprzypadkowo wybiło się z jego dwóch młodych Szwedów, których za spore – jak na Vasteras – pieniądze przechwyciły silniejsze kluby.

Na polskim rynku takie miejsca i takie drużyny są traktowane szczególnie uważnie. Skąd wyciągnąć ciekawego piłkarza, jeśli nie z drużyny, która z pozoru nie rzuca się w oczy, dla wielu jest jeszcze nieodkryta? Z takiego założenia wyszli skauci Rakowa Częstochowa, którzy dostrzegli w Douglasie to, czego szuka każdy taki szperacz. Dobre wyprowadzenie piłki, więcej niż solidność w defensywie, ponadprzeciętna motoryka, świetna szybkość.

W pewnym momencie do mojej skrzynki wpadła wiadomość prosto ze Szwecji: Raków go bierze, sprawa dogadana. Niedługo potem Alex Douglas wylądował jednak w Lechu Poznań.

– Odkryliśmy go, spodobał się wszystkim. Agent stwierdził jednak, że skoro chce go Raków, to warto spytać też innych polskich klubów, policytować się o pensje i prowizje. Zaoferował go Lechowi, a nam, ze względu na ich skandynawskiego trenera, ciężko na tym rynku rywalizować – rzucają gorzko ludzie z Rakowa.

Reklama

Chcieli go najwięksi, wybrał Raków. Ante Crnac pokazał, że Polska może łowić talenty

Lech ma swoją wersję tej historii. W niej skauting z Wielkopolski śledził Szweda od początku sezonu, prześwietlił jego dane motoryczne, uznał, że idealnie pasuje do modelu gry i nawet mimo niewielkiego doświadczenia oraz różnicy w wyjściowej formacji (Vasteras grał trójką z tyłu), trzeba na niego postawić. Obydwa scenariusze kończą się tak samo: Douglas gra w Poznaniu, nie w Częstochowie.

Niebieską koszulkę ubrał także Gisli Gottskalk Thordarson, który był jeszcze bliżej Rakowa. Czy w tym przypadku mówimy o deja vu, powtórce z rozrywki?

Dlaczego Gisli Gottskalk Thordarson wybrał Lecha Poznań zamiast Rakowa Częstochowa?

Dlaczego Gisli Thordarson zagra w Lechu, a nie w Rakowie? To pytanie kieruję do ważnej postaci w strukturach częstochowskiego klubu. Odpowiedź jest krótka.

Trener.

Tym razem chodzi jednak o coś więcej niż tylko skandynawskie pochodzenie. W listopadzie 2022 roku Gottskalk trafił na testy do Broendby IF. Duński klub wypatrzył go w meczu reprezentacji Islandii do lat 19. Niels Frederiksen zaprosił go na treningi, dał mu szansę w sparingu z Lyngby. Gisli zagrał na ósemce, mówił jednak, że w razie potrzeby wcieli się i w rolę szóstki, i dziesiątki. Piłkarz podobno wpadł w oko szkoleniowca, ale wystąpił nieoczekiwany problem.

Reklama

Tydzień później Frederiksen stracił pracę, transfer nie doszedł do skutku.

Osiemnastoletni Gisli Gottskalk Thordarson podczas testów w Broendby IF / fot. Broendby IF

Poznaniakom wysyłam zdjęcie Thordarsona w charakterystycznej, żółtej koszulce. Wszyscy są zaskoczeni, podczas komitetu transferowego Niels Frederiksen nie zdradził, że miał okazję przyglądać się Gisliemu z tak bliska. Szkoleniowiec wcale nie naciskał mocno na transfer, ale też nie ukrywał, że Islandczyk to ciekawa opcja na przyszłość, zawodnik rozwojowy, że skoro jest okazja, trzeba korzystać.

To zdanie podziela pion sportowy Lecha Poznań. Słyszymy, że liga islandzka nie jest targetem skautingu, ale zasada jest prosta – zespoły ze słabszych rozgrywek, które dobrze radzą sobie w pucharach, trzeba obserwować. W ten sposób na początku lata Gottskalk po raz pierwszy pojawił się w bazie raportów, od razu z pozytywną opinią. Przyszła pora na weryfikację w tabelkach i liczbach.

– Mamy dane z Ligi Konferencji, więc sprawdzamy, czy motorycznie jest w stanie spełnić nasze oczekiwania. To i statystyki StatsBomb — w tym przypadku także WyScout — to pierwszy krok. Dalej nawiązanie kontaktu z agentem, przyprowadził tu Arona Johannssona, więc ułatwiło to sprawę. Wywiad środowiskowy, obserwacja na żywo, pozytywna weryfikacja przez cały skauting, akceptacja przez dyrektora sportowego… – opisują nam proces ludzie z Poznania.

Przepychankę o to, skąd Alex Douglas czy Gottskalk wzięli się na listach danego klubu, trzeba uzupełnić ważną wtrętką. Każdy może mieć trochę racji. W poszukiwaniu piłkarzy tak już bywa, że gdy prześwietlasz jakiś rynek, masz w bazie mnóstwo zawodników. Po czasie możesz dostać sygnał od agenta, trenera, kogokolwiek i okazuje się, że XYZ jest już w systemie. Skaut Lecha na Skandynawię prześwietla wszystkich, trafił nawet na Isaka Hiena, gdy ten grał jeszcze w drugiej lidze. Douglasa też zauważył szybko, przekazał działowi analiz, tam stwierdzono, że liczby wskazują potencjał, którego jeszcze nie widać – i poszło.

Islandzki pomocnik też zresztą nie pokazał jeszcze pełni możliwości. W Lechu nie liczą, że Gisli Thordarson będzie piłkarzem, który wiosną weźmie na swoje barki walkę o mistrzostwo kraju. Pomoże jednak odciążyć Radosława Murawskiego i Antoniego Kozubala, da więcej opcji w drugiej linii. Większą rolę ma odegrać w kolejnym sezonie, jeszcze większą – w kolejnym. 

Z transferem nie było jednak sensu zwlekać. Na Islandii pracownicy Lecha usłyszeli, że Gottskalk to jeden z trzech lokalsów, którzy są zbyt dobrzy, zbyt obiecujący na to, żeby dalej tkwić w rodzimej lidze. Gdyby nie skorzystał Lech, szansę wykorzystałby ktoś inny. Thordarson był niegdyś w młodzieżówce Bolonii, nie jest anonimem. Mocno interesowało się nim Hammarby IF oraz, rzecz jasna, Raków Częstochowa.

Doszło nawet do tego, że obydwa polskie kluby dogadały się z Vikingurem w sprawie transferu Gisliego. Decyzję o tym, który z nich wybierze, pozostawiono samemu zainteresowanemu.

Raków chciał Gisliego Thordarsona, ale Islandczyk lepiej pasuje do Lecha Poznań

Raków Częstochowa nie zaprzecza, że w Gislim Thordarsonie widział transferową okazję, jednak twierdzi, że o Islandczyka nikt się nie zabijał. W klubie słyszymy nawet, że… Gottskalk bardziej pasuje do Lecha Poznań niż do drużyny Marka Papszuna.

Był na naszej liście, ale bez priorytetu. To dobry zawodnik, ale bardziej pod Lecha. Grają formacją 4-5-1, pasuje do trójki w środku. Dałby sobie radę w Rakowie, ale u nas potrzebujemy dwóch środkowych pomocników typu box to box, a on dużo nie biega, ma średnie wyniki biegowe. Potrafi się napędzić, ale nie jest aż tak intensywny.

To o tyle ciekawe, że Kolejorz po zatrudnieniu Nielsa Frederiksena mocno przestawił wajchę właśnie na intensywność. W Poznaniu przekonują nas, że jego zdolności motoryczne są świetne. W opinii skautów Lecha Thordarson może pokonywać duże odległości, pod względem fizycznym oraz w sposobie poruszania się po boisku i kontroli piłki przypomina Jakuba Modera. Lech przyznaje jednak, że Moder w porównaniu do Islandczyka był szybszy.

W Rakowie tłumaczą natomiast, że to, co nie do końca odpowiada ich grze, sprawia, że Gisli może lepiej wypaść w Poznaniu.

W naszych oczach Jesper Karlstroem nie był top profilem na swojej pozycji, natomiast w Lechu już był. Z Thordarsonem może być podobnie.

Gisli Thordarson na stadonie w Poznaniu po raz… drugi

Jeśli chodzi o porównania, w Wielkopolsce bardziej skupiają się nie na Karlstroemie, lecz na tym, jakie opcje Niels Frederiksen ma dziś. I tak dowiadujemy się, że Gisli Thordarson to piłkarz z lepszym przeglądem pola niż Antoni Kozubal; że dysponuje lepszym strzałem z dystansu. Polski talent jest jednak lepszy pod względem agresywnego doskoku do rywala na małej przestrzeni czy umiejętności wejścia w pole karne z głębi boiska.

W przypadku Radosława Murawskiego powtarza się mankament związany z agresją przy odbiorze piłki. Nie ma co ukrywać: dwudziestolatek z Islandii nie spotkał się jeszcze z tak fizyczną grą tydzień w tydzień, jego najcenniejszym doświadczeniem w tym zakresie są tegoroczne puchary. Gottskalk ma też jednak atuty: potrafi obrócić się z piłką, zdobyć teren, przyjęciem kierunkowym czy arytmią biegu zrobić przewagę i ominąć linię przeciwnika. Tego brakuje Murawskiemu.

Lech Poznań dawno stwierdził, że nie potrzebuje klasycznego defensywnego pomocnika. Szuka czegoś pośrodku: szóstko-ósemki, długodystansowca, który i przejmie, i rozegra. Idealnie, jeśli ktoś taki dysponuje dobrym dryblingiem. Nie takim, na miarę błyskotliwego ofensywnego pomocnika, ale wystarczającym, żeby oszukać przeciwnika na małej przestrzeni. Szukając nieoczywistych atutów u Islandczyka, usłyszeliśmy:

Gdy jest obrócony tyłem, potrafi dobrze ocenić przestrzeń za sobą, ustawienie rywala, kontrolować to i dzięki temu wiedzieć, kiedy przyśpieszyć prowadzenie piłki. Widać u niego jakość, potwierdza ją okres w Bolonii. Rzadko się zdarza, żeby młodzi Islandczycy trafiali do takich miejsc.

Niels Frederiksen wniósł coś ekstra. Jak Lech przekonał Gisliego Thordarsona?

W Lechu Poznań cieszą się, że wygrali wyścig o kolejnego zawodnika z Rakowem Częstochowa, to oczywiste. Pstryczki w nos lokalnych rywali są cenione, budują markę, są małą dumą dla kibica. Z pozoru klub z takiego miasta, z takim zapleczem, na starcie ma ogromną przewagę w rywalizacji z Rakowem. W ostatnich latach w Częstochowie dowodzili jednak, że potrafią nakłonić obiecujących piłkarzy do przeprowadzi pod Jasną Górę.

“Styl i filozofia Rakowa są atrakcyjne dla piłkarzy. Niewielu nam odmawia”

Atutem Rakowa był i jest sztab szkoleniowy. Trenerzy, którzy rozwijają zawodnika indywidualnie, konkretny plan na karierę, bardzo szczegółowe rozmowy oraz nakreślenie wizji współpracy. Tym mogliby wygrać z Lechem sprawę Gisliego Thordarsona. Na nieszczęście dla reszty ligi Kolejorz ściągnął jednak równie ciekawą postać na ławkę trenerską. Niels Frederiksen oraz jego asystent, Sindre Tjelmeland, to wysoka półka, gwarant jakości.

To właśnie Sindre długo rozmawiał z Gottskalkiem o tym, co zyska trafiając do Poznania.

Każdemu zawodnikowi prezentujemy nasz projekt. Na końcowym etapie trenerzy i dyrektor przeprowadzają z nim rozmowy. Tjelmeland opowiedział mu konkretnie jak gramy, jak wygląda mikrocykl treningowy, jak będzie trenował, na co kładziemy akcenty. Opowiedział o taktyce oraz prowadzeniu drużyny, To wtedy staliśmy się liderem grupy, która walczyła o jego podpis – przekonują nas ludzie z Lecha.

Sindre Tjelmeland. Nowy ulubieniec kibiców Lecha. Ktoś więcej niż asystent

Gisli Thordarson – nowy piłkarz Lecha Poznań

W międzyczasie okazało się, że na korzyść klubu gra także… pucharowy dwumecz z Vikingurem. Gisli przyleciał wtedy do Polski razem ze swoim zespołem, ale nie znalazł się nawet w kadrze meczowej, stąd w Lechu nie wiedzieli, że Thordarson zdążył już zobaczyć Poznań i przekonać się, że interesuje się nim bardzo atrakcyjny klub, który ma wyrobioną markę.

W drugą stronę natomiast pozytywnie zaskoczyło to, że dwudziestolatek, który dopiero wchodzi do seniorskiej piłki, zrobił wrażenie bardzo zdecydowanej postaci. Zarówno na boisku, jak i w rozmowach wypada na typ lidera, pewnego siebie zawodnika, który ma głowę na karku. Na Islandii zwracano uwagę na jego zachowania, podpowiedzi, odważne decyzje. 

Lech ma tylko jedną obawę: czy Gisli Thordarson sprosta fizyczności i intensywności polskiego futbolu. Dlatego pierwsze półrocze ma posłużyć zbieraniu doświadczeń, większej tolerancji błędów i spokojnemu wprowadzeniu do zespołu. Talent jest duży, ale talent łatwo zakopać, więc w Poznaniu proszą o cierpliwość, jednocześnie zaznaczając przekonanie do tego, że ten ruch się opłaci.

Jego predyspozycje oraz nasz styl gry powinny pozwolić mu stać się kluczowym zawodnikiem zespołu w przyszłym sezonie – słyszymy na koniec.

Jeśli tak się stanie, w Częstochowie będą niepocieszeni, ale tylko trochę. W końcu oni także odpowiednio wykonali swoją pracę, w dodatku dwukrotnie. To, że ostatecznie w obydwu przypadkach wyprzedził ich klub równie dobry i ambitny, nie jest żadnym powodem do wstydu.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ I RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

SZYMON JANCZYK

fot. lechpoznan.pl/Adam Jastrzębowski

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Radosław Laudański
0
W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Ekstraklasa

Anglia

W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Radosław Laudański
0
W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Komentarze

140 komentarzy

Loading...