KuPS przystanią dla Polaków. Fiński klub trochę im zawdzięcza

Antoni Figlewicz

27 listopada 2025, 14:05 • 7 min czytania 0

Polacy nauczyli ich gry w piłkę? Aż tak to nie, ale Finowie w pewnym momencie naprawdę pokochali naszą futbolową myśl. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sporo naszych rodaków pojawiło się w tamtejszej lidze niosąc ze sobą odrobinę treningowego profesjonalizmu, wówczas niezbyt dobrze znanego w kraju od dawien dawna zdominowanym przez sporty zimowe. Rzadko przypomina się, że tę ekspansję zaczęliśmy na dobre od… najbliższego rywala Jagiellonii Białystok.

KuPS przystanią dla Polaków. Fiński klub trochę im zawdzięcza
Reklama

W Lidze Konferencji zwykle próżno szukać hegemonów europejskiej piłki, ale to się akurat dobrze składa. Lepiej dla nas i naszych drużyn, które dzielnie walczą na tym poziomie o kolejne punkty do krajowego rankingu. I dostają na swoje drodze rywali, którzy niespecjalnie mają się czym pochwalić. Przynajmniej poza granicami kraju, bo na własnym podwórku coś przecież znaczą. Inaczej pewnie byśmy nawet o nich nie usłyszeli, a tak chociaż przemkną się przez kilka nagłówków.

Dziś przemyka się więc ekipa KuPS, czyli Kuopion Palloseura – w sumie trudno się dziwić, że w większości miejsc Finowie występują pod skróconą nazwą, sam sprawdzałem trzy razy, czy dobrze zapisałem tę pełną. I oczywiście była w niej początkowo literówka. Teraz jej już nie ma (a, sprawdzę jeszcze raz…), więc mogę śmiało nazwać samego siebie ekspertem od fińskiego klubu. Najlepsza aktualnie drużyna w Finlandii stara się być też najlepszą wizytówką tamtejszej ligi i w tym roku wygląda bardzo solidnie.

Reklama

Znów przyklepała tytuł mistrzowski w kraju. W Lidze Konferencji jeszcze nie przegrała meczu, niedawno wygrała nawet całkiem pewnie z uczestnikiem ostatniej edycji Ligi Mistrzów, Slovanem Bratysława (3:1). Finowie mają więc teraz dużo luzu i po zakończonym sezonie ligowym mogą sobie pograć bez wielkiej presji. Chociaż blisko jest awans chociaż do fazy play-off europejskich rozgrywek.

KuPS czyli Kuopion Palloseura. Polskie akcenty nie są tam nikomu obce

– W poniedziałek przypieczętowaliśmy mistrzostwo, poświętowaliśmy, odbyliśmy tylko jeden trening. Zagraliśmy bez presji, a Slovan dał nam dużo miejsca, co umiemy wykorzystać – przypomina sobie w rozmowie z Weszło Piotr Parzyszek, piłkarz KuPS.

Nie musiał sięgać zbyt daleko pamięcią, mecz ze Slovanem odbył się na początku listopada. Od tego czasu Finowie rozegrali jeszcze jedno spotkanie ligowe i sparing z BK Hacken, o którym polski zawodnik też krótko wspomniał na naszych łamach.

W sobotę polecieliśmy do Szwecji na sparing z Hacken, które też rywalizuje w LK. Warunki trudne, padał śnieg, boisko w fatalnym stanie. Przegraliśmy 0:2. Obaj trenerzy zrobili przegląd wojsk, zagrało wielu zawodników z szerokich kadr – mówił Przemysławowi Michalakowi 32-letni napastnik.

Piotr Parzyszek: Marzyłem o Azji, a trafiłem do KuPS [WYWIAD]

Forma jest więc pewną niewiadomą, ale też można upatrywać atutu KuPS w mniejszych obciążeniach meczami po sezonie. Żadnej gry co trzy dni, żadnego narzekania. Do końca trzy prestiżowe mecze z Jagiellonią, Lausanne-Sport i angielskim Crystal Palace. Nic tylko trochę się pobawić, tak jak w przeszłości polscy piłkarze bawili się w Finlandii.

Wielka frajda po polsku. Nasi w Finlandii poczuli się jak u siebie

Jeździli tam za łatwym zarobkiem na boisku. W pewnym momencie Finlandia stała się nawet dla polskich piłkarzy kierunkiem niezwykle popularnym, przez co na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych mogliśmy się tam doliczyć naprawdę licznej reprezentacji.

Kazimierz Buda, Wiesław Wraga, Andrzej Możejko czy Bogusław Kaczmarek. To tylko kilka przykładów z naprawdę licznej grupy podbijających fińską ziemię Polaków. W KuPS najlepiej pamiętają z całej tej ferajny pamiętają jednak innych naszych rodaków.

W kolejnych latach liczba Polaków w Finlandii rosła, a polski akcent pojawił się również w Kuopio, gdy w sezonie 1983 trenerem KuPS został Bogusław Hajdas. Do Hajdasa dołączyli również dwaj polscy zawodnicy z pola – Wojciech Rudy i Jerzy Kraska. Ta polska trójka była wyraźnie zadowolona z pobytu na fińskiej ziemi, ​​zresztą pozwolono im pozostać w drużynie także w kolejnym sezonie – czytamy w opracowaniu Lassiego Kervinena pod tytułem „Internacjonalizacja wschodniofińskiej piłki nożnej na przełomie lat 70. i 80. XX wieku”.

Jerzy Kraska

Jerzy Kraska na boisku

KuPS całkowicie zawiódł z brytyjskimi wzmocnieniami w sezonie 1982. Klub rozważał zmianę kraju, z którego będzie czerpał wiedzę o piłce i zwrócenie uwagi na Polskę. Hajdas był drugim trenerem polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata w 1982 roku i otrzymał zadanie zreformowania całego systemu szkoleniowego KuPS, zaczynając od drużyn juniorskich. Dzięki powiązaniom Hajdasa pozyskano również zagraniczne wzmocnienia, głównie z Polski – dodaje Kervinen, zauważając, że w Polakach pokładano większe nadzieje.

Perspektywa naszych rodaków często była jednak zupełnie inna. – W Polsce było ciężko, nawet mimo zmiany systemu. W Finlandii panował spokój, wszystko było zapewnione. Gdy dostaliśmy zawodowe kontrakty, zarobki były większe niż u nas. To też miało swój wpływ – zauważał w rozmowie z Weszło Tomasz Arceusz, który wyemigrował do Finlandii w 1989 roku. Z jego perspektywy to się po prostu opłacało. A Hajdas, Rudy czy Kraska trafili do tamtejszej ligi jeszcze sześć lat wcześniej.

Po awansie sauna trwała dwa dni. Tomasz Arceusz o Finlandii [WYWIAD]

Przynieśliśmy swoją myśl do Finlandii. Przynajmniej na chwilę

Finowie ostatecznie nie znaleźli w naszych piłkarzach czy trenerze Hajdasie wielkich reformatorów, choć nauczyli się od nich całkiem sporo, szczególnie w kwestii podejścia do treningów, które u nas wyglądały, jak się okazało, trochę inaczej. Zresztą w KuPS wymienia się polski tercet jako jedne z ważniejszych, a na pewno ciekawszych, postaci w historii klubu:

43-letni „Bogu” był pierwszym pełnoetatowym trenerem w KuPS. Przez kilka lat sam grał w piłkę, aż do kontuzji. Przybycie szkoleniowca międzynarodowego znacząco zmieniło panujące w klubie praktyki. „Bogu” wiedział, że KuPS jest w słabej kondycji fizycznej, więc zimą 82-83 jego piłkarze biegali, skakali, uprawiali gimnastykę i podnosili ciężary (kilka kilogramów, ale i dużo powtórzeń) – relacjonuje kibicowska kronika Kuopion Palloseura, którą tworzy jeden z fanów zespołu.

Bogusław Hajdas w reprezentacji Polski

Bogusław Hajdas (drugi od prawej) przyniósł ze sobą do Finlandii bardziej wymagający plan treningowy

W kolejnych latach piłka nożna była bardziej angażująca fizycznie. Polak trenował w KuPS przez trzy lata. Rok 1983 kończył na 9. miejscu w pierwszej lidze. W 1984 roku jego KuPS zajął 8. lokatę, a w kolejnym sezonie 6. Po Kuopio „Bogu” znów popracował trochę w Finlandii w Vaasa – czytamy z kolei w starych artykułach „Savon Sanomat”.

Były asystent trenera reprezentacji Polski coś więc ze sobą przyniósł i coś po sobie w Finlandii zostawił. Było to przede wszystkim poczucie, że piłka nożna może czasem wyglądać zupełnie inaczej. Niech przykładem będzie takie proste wspomnienie o Wojciechu Rudym, którego do Kuopio ściągnął właśnie Hajdas: – Był najtwardszym facetem, jaki kiedykolwiek grał dla KuPS – pisze jeden z fanów na łamach kibicowskiego forum, które przeglądam sobie podczas tworzenia tego tekstu. Stara, polska szkoła.

Teraz tendencja trochę się odwróciła…

Wtedy to był klasyczny układ win-win, przynajmniej w jakimś małym zakresie. Nasi dostawali powiew spokoju, normalności. Do tego godne zarobki. Finowie w zamian mogli podejrzeć, jak wygląda piłka nożna oczami ludzi, którzy wówczas chociaż liznęli szczytu. Bogusław Hajdas przychodził wszak do KuPS świeżo po zajęciu z reprezentacją Polski trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii. Był niby jedynie asystentem Antoniego Piechniczka, ale… był.

Był tam, gdzie Finowie nigdy nie dotarli, miał prawo wystartować ze swoją karierą w ich kraju z poziomu mentora. Nie przez przypadek w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Hajdas nazywany jest przez Arceusza „wielkim ambasadorem polskiego futbolu”. Dość powiedzieć, że w całej historii Kuopion Palloseura nasz rodak był jednym z zaledwie dwóch zagranicznych trenerów – do jego historii dopiero w 2020 roku nawiązał Norweg, Arne Erlandsen.

Teraz zresztą czasy są już trochę inne. To Finowie przyjeżdżają do naszej ligi i starają się ją podbijać. W Ekstraklasie mogą dostać niezłe pieniądze. A Polak w Finlandii, tak jak teraz Parzyszek, jest mimo wszystko rzadkością – to dosyć ekstrawagancki kierunek, co zresztą potwierdził nam sam piłkarz KuPS. – Szczerze mówiąc, gdy w czerwcu kończył mi się kontrakt w Belgii, nawet nie pomyślałbym, że wyląduję w lidze fińskiej.

Kiedyś był to jednak kierunek całkiem oczywisty.

CZYTAJ WIĘCEJ O FIŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix / Lassi Sivonen

0 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama