Reklama

Nie ma takiej sytuacji, której Seferović nie byłby w stanie spartaczyć

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

12 czerwca 2021, 17:55 • 3 min czytania 10 komentarzy

Czy w ciągu pierwszych 45 minut napastnik może utorować sobie drogę do tytułu króla strzelców na mistrzostwach Europy ? Oczywiście, że tak. I wcale nie trzeba do tego rajdów przez pół boiska, cudownych uderzeń z dystansu czy wielkiej ekwilibrystyki. Wystarczy odpowiednio ułożyć stopę i wykorzystać wysiłek kolegów. Jasne, nie jest to tak proste zadanie. Natomiast Haris Seferović miał właśnie znakomitą okazję, ku temu by wjechać z drzwiami i futryną w ten turniej. No ale wybrał inną opcję. Postawił na spektakularne marnowanie stuprocentowych szans. 

Owszem, nie przestrzelił z trzech metrów. Raczej nie nadaje się to do kompilacji “funny football”, jednak na przerwę powinien już schodzić z doppelpackiem. Ba, nawet hat-trickiem. Tylko do tych strzałów zbierał się strasznie ślamazarnie. Przyjęcie kierunkowe? Proszę o tym zapomnieć. Co najlepsze – i tak zdołał wypracować sobie niezłą pozycję do uderzenia. Cóż, wielu napastników jest na bakier z techniką, ale mimo wielu wad mają to coś, ten instynkt strzelecki. Z tym że Seferović najwidoczniej zostawił go w szatni albo autokarze. Zatem co takiego dziś “zmajstrował”?

  • Próbował trafić w okienko ze skraju pola karnego – oczywiście, nie trafił
  • Generalnie do momentu uderzenia wszystko zrobił dobrze – przyjął futbolówkę w polu karnym, obrócił się z nią, tylko po strzale poleciała w górne rzędy trybun.
  • Akurat w sytuacji tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę dobrze poszedł na piłkę, dostał od Embolo futbolówkę na strzał. Tylko co z tego, skoro znowu nie trafił nawet w światło bramki …  z siedmiu metrów.

Wielu jest takich graczy, idealnie skrojonych pod grę w reprezentacji. Nierzadko mimo problemów w klubie, w kadrze nagle przypominają sobie o snajperskiej tożsamości. Ale Seferović ewidentnie nie zalicza się do tego grona.  Może i w tym sezonie wykręcił niezłe liczby – 22 bramki, 7 asyst w 31 meczach ligowych. To bilans więcej niż przyzwoity. Wszak liga portugalska to nie są rozgrywki zakładowej ligi halowej. Benfica miała z niego dużo pożytku. Z kolei w reprezentacji Szwajcarii ponownie zrobił krecią robotę. Kolejny wielki turniej i kolejny raz to samo – za żadne skarby nie może się przełamać.

Zresztą, proszę spojrzeć.

  • Mistrzostwa Świata 2014 – 4 mecze, 139 minut, 1 gol
  • Euro 2016 – 4 mecze, 289 minut, 0 goli
  • Mistrzostwa Świata 2018 – 3 mecze, 142 minuty, 0 goli

Ktoś może powiedzieć – kwestia braku szczęścia. Przecież pracuje na rzecz drużyny, robi miejsce partnerom. Wszystko fajnie, ale od napastnika wymaga się bramek, zwłaszcza w czempionatach. Mimo fatalnych statystyk na wielkich turniejach Vladimir Petković znowu mu zaufał. I jak się ten jegomość odpłacił selekcjonerowi? Ano tak, że zamiast za sprawą dwóch trafień w pierwszej połowie ustawić spotkanie, to Seferović kiepścił wszystko co było możliwe. Normalnie powiedzielibyśmy zdarza się. Tak czasami bywa – jak już nie idzie napastnikowi, to już po całości.

Sęk w tym, że w przypadku piłkarza Helwetów w sumie to można było stawiać dolary przeciwko orzechom, że będzie tak samo irytujący, tak samo drażniący swoją postawą. Zupełne przeciwieństwo Breela Embolo, którego grę obserwowaliśmy z nieskrywaną przyjemnością. Gol na 1:0 to jedno, druga sprawa, że Seferović zwyczajne w ordynarny sposób okradł go z asysty. Zawodnik Borussii Moenchengladbach wziął na plecy obrońcę, wystawił patelnię, tylko co biedak miał począć, skoro jego partner z ataku uderzył, jakby miał przed sobą bramkę do rugby.

 SZWAJCARIA WYGRĄ Z TURCJĄ? KURS: 2,33 W FUKSIARZU!

A już najlepszą ironią losu jest to, że Mario Gavranović minutę po tym, jak zmienił go, strzelił gola. Finalnie znajdował się na pozycji spalonej, ale nie zmienia to faktu, że był to wymowny obrazek. W sumie to ciekawe, czy w następnym meczu sternik Szwajcarów znowu postawi na Seferovicia. Ok. Momentami nieźle wyglądała jego współpraca z wyżej wspomnianym Embolo. Kilka razy sprytnie poklepali sobie na połowie Walii i rozmontowali jej szyki obronne. Niemniej jego obecność od pierwszych minut w meczu z Turcją będzie po prostu sabotażem ze strony Petkovicia.

Zresztą, no ludzie, ile razy można tak mocno zawodzić i nie ponosić konsekwencji? No chyba że ma na swojego trenera jakieś haki, i to naprawdę solidne, bo inaczej nie można tego wytłumaczyć.

fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...