Erling Haaland strzelił dwa gole, a Manchester City wygrał z Bournemouth 3:1. Zdecydowanie można liczyć na skuteczność Norwega. Zmarnował co prawda jedną świetną sytuację, ale dwie inne wykorzystał. Bramkę numer trzy dołożył ofensywnie grający lewy obrońca – Nico O’Reilly.

Kto przystępował do tego spotkania, będąc wyżej w tabeli? Otóż niespodzianka, bo Bournemouth, czyli… wicelider! Wcześniej w Premier League Wisienki przegrały tylko na Anfield i to po jednej z tych niesamowitych końcówek, kiedy Liverpool jeszcze się nie ośmieszał.
Wtedy to Federico Chiesa został sensacyjnym bohaterem. A było to jak w starej legendzie, tak dawno temu, że jeszcze grzało słońce – 15 sierpnia. Od tego czasu zespół Andioniego Iraoli w lidze był niepokonany. Przyjechał na Etihad Stadium, by napisać klasówkę z trudnego działu. Może być z geometrii, bo mało kto ją w szkole lubił.
Erling Haaland w trybie maszyny
Uczeń ten był jednak dobrze przygotowany. Dzień wcześniej powtarzał cały materiał. Nie zapomniał o sprzęcie. Zabrał dwa cyrkle (w razie czego), solidną ekierkę czy dobrze naostrzone ołówki. Już 46. sekundzie strzelił gola, choć Eli Junior Kroupi nie upilnował pozycji i odgwizdany został ofsajd.
Możesz sobie grać odważnie, podchodzić wysoko, ale rywale mają Erlinga Haalanda w niesamowitej formie. On tylko czeka na to, żeby się rozpędzić. Taktyka Bournemouth idealnie się w to wpasowuje. No to Manchester City wyprowadził… kontrę.
Jeszcze w początkowej fazie akcji Norweg był 30 metrów od własnej bramki i zgrał piłkę do Nico Gonzaleza. Chwilę później wyczuł moment, odwrócił się i zaczął biec. Gonzalez zagrał górą do Rayan Cherkiego, a ten podał prostopadle… z główki. Haaland dostał piłkę idealnie w tempo. Biegł sam na sam z Djordje Petroviciem już od połowy boiska.
Nadzieja w bramkarzu, bo nikt rozpędzonego TGV dogonić nie był w stanie. Golkiper nie dał jednak rady, choć wyciągnął nogę w dobrą stronę.
On się nie zatrzymuje! 😎
Erling Haaland z kolejnym dubletem, a to dopiero pierwsza połowa! 👀
📺 Mecz Manchesteru City z Bournemouth trwa w serwisie CANAL+: https://t.co/45gDeTjRc6 pic.twitter.com/YV15UP2UA3
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 2, 2025
Czy na tym się zatrzymał? No nie. Musiał sobie nadrobić to, co nie wyszło mu z Aston Villą i zdobył bramkę numer 26. Znów asystował mu Rayan Cherki, który zaczyna coraz lepiej wyglądać i wyróżniać się na boisku. Szybki rzut oka na datę – 2 listopada. Haaland jest już tam, gdzie napastnicy chcieliby się znajdować w lutym lub w marcu.
Ogólnie dobrze się to spotkanie oglądało przez totalną bezkompromisowość Bournemouth. Nieważne co, nieważne jak, oni będą grali swoje. Jak ojciec, który ma swoją teorię i go nie przekonasz. Jedni powiedzą, że to naiwne bałwany. Inni pochwalą trzymanie się własnych wartości. Dlatego Haaland miał mnóstwo miejsca na prostopadłe piłki. Sytuację numer dwa wykorzystał, ale w tej numer trzy Petrović doskonale wiedział, że Norweg uderzy podcinką i podniósł rękę. Hat-tricka więc nie było. Norweg z boiska zszedł w 81. minucie.
Innym razem z kolei Alejandro Jimenez powstrzymał Phila Fodena przed wpakowaniem piłki z metra do pustej bramki. Manchester City korzystał z wszystkich tych przestrzeni za plecami obrońców Wisienek. W drugiej połowie pierwszą bramkę w sezonie zdobył Nico O’Reilly. Piłkarz, którego Pep Guardiola przesunął z pomocy na lewą obronę oddał płaski strzał zza szesnastki w 60. minucie. Uspokoił tym samym nieco zapędy gości. To wystarczyło, mecz stracił na intensywności i wyraźnie wyhamował.
Aj, te kornery…
Warto też pochylić się nad kolejnym rozdziałem pod tytułem „kornery w Anglii”. Jak wygląda taki schemat? Złap bramkarza za rękę albo lekko go odepchnij, ale odpuść w odpowiednim momencie. Dokładnie to zrobił David Brooks z Gianluigim Donnarummą. Najpierw chwycił go pod pachę, ale kiedy tylko zbliżała się piłka, to puścił. Włocha wytrąciło to z równowagi i źle wypiąstkował piłkę.
Na piątym metrze czyhał Tyler Adams i wpakował piłkę do pustej bramki. Później jednak ten mecz należał już do Erlinga Haalanda i jego kolegów, zatem błąd włoskiego bramkarza poszedł trochę w zapomnienie.
Donnarumma trochę się zrehabilitował interwencją po strzale Kroupiego. To był dobry mecz i na pewno nie jednostronny. Wisienki pokazały, dlaczego przystępowały do pojedynku z pozycji wicelidera. Na boisku pojawił się na pięć minut Rodri, dla którego to powrót po kontuzji uda. Z Brentfordem zszedł w 22. minucie, a potem nie było go przez cztery spotkania.
Manchester City – Bournemouth 3:1 (2:1)
- 1:0 – Haaland 17′
- 1:1 – Adams 25′
- 2:1 – Haaland 33′
- 3:1 – O’Reilly 60′
WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- W Premier League obrodziło samobójami. Już ich więcej niż… w październiku
- „To musi się zmienić”. Trener z Premier League wściekły
- Klub Premier League zwolnił trenera. Niedawno dostał nowy kontrakt
fot. Newspix