Życie pisze różne scenariusze, ale w niewielu z nich trener Radomiaka Radom nagle siada do stołu z Kylianem Mbappe, który powierza mu misję budowania swojego klubu. Święta w rodzinie Bruno Baltazara wyglądały ciekawie i otworzyły przed nim szansę wskoczenia na trenerską trampolinę do lepszego świata. Oto jak szkoleniowiec, który jeszcze parę tygodni temu był w strefie spadkowej Ekstraklasy, został zatrudniony przez czołowego piłkarza globu w SM Caen.
Bruno Baltazar nie kłamał, gdy mówił nam, że nie zakładał, że zimą opuści Radomiaka. Co prawda po ostatnim meczu czekały go rozmowy z właścicielami klubu na temat jego wizji na przyszłość klubu, ale przed Bożym Narodzeniem do sztabu oraz zawodników dotarły sygnały, że rewolucji nie będzie. Szkoleniowiec szykował się na wiosnę w Ekstraklasie, dalszą walkę o utrzymanie i zastąpienie Leonardo Rochy oraz Joao Peglowa.
Wszystko wywróciło się w wigilię, gdy Kylian Mbappe osobiście rozrysował przed nim projekt o nazwie SM Caen i rolę, jaką w nim dla niego widzi. Brzmi abstrakcyjnie? Zgoda, lecz nie ma w tym ani grama zmyśleń.
Bruno Baltazar: Nie chciałem odchodzić z Radomiaka. Dostałem ofertę życia [ROZMOWA]
Bruno Baltazar – od Radomiaka do pracy u Kyliana Mbappe. Jak został trenerem SM Caen?
W lipcu 2024 roku rozpoczął się najciekawszy rozdział w historii SM Caen. Klub, który latami balansował pomiędzy Ligue 1 oraz Ligue 2 trafił w ręce największej futbolowej gwiazdy we Francji. Kylian Mbappe objął 80% akcji klubu, za co — według „Le Parisien” — zapłacił pomiędzy 15 a 20 milionów euro. W bonusie dorzucił drobniaki, które posłużyły na spłatę długów drużyny, zostawionych przez poprzedniego właściciela, amerykański fundusz Oaktree Capital. Ten przerzucił swoją uwagę na Inter Mediolan.
Mbappe zainteresował się Caen, bo niegdyś sam niemal wylądował w Normandii. Jako trzynastolatek trenował w tym klubie i miał do niego dołączyć. David Lasry, skaut klubu, zachwycał się w BBC jego szybkością oraz siłą. – Miał wszystkie „składniki”, żeby zostać fenomenem. Zadzwoniłem do trenera i powiedziałem, że musimy go ściągnąć, bo ten facet wygra kiedyś Złotą Piłkę – przekonywał, dodając, że Wilfried – czyli Mbappe senior – zaakceptował warunki SM Caen. Na przeszkodzie stanął jednak spadek klubu z francuskiej ekstraklasy. Do gry weszło bogatsze i ambitniejsze AS Monaco, skorzystało z szansy i sprowadziło Kyliana do swojej akademii.
W Monaco Mbappe przez krótką chwilę trenował i grał z Leonardo Rochą, podopiecznym Bruno Baltazara w Radomiaku. Portugalczyk występował wówczas w zespole do lat 19, w którym młody Francuz robił furorę. – Gdy mieliśmy gry jeden na jednego, ogrywał każdego. A w zasadzie nie ogrywał, tylko totalnie niszczył, mimo że był od nich dwa, trzy lata młodszy. Miał ogromny talent, co przekładało się też na jego pewność siebie i zaufanie w klubie. W szatni był wesołkiem, ciągle żartował, śmiał się, ale widać było po nim pewność siebie. Mówił o sobie tak, że wiedziałeś, że zna swoją wartość i jakość. Coś takiego może zrobić różnicę — opowiadał na łamach Weszło lider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.
Rocha: Na treningach Mbappe niszczył każdego. Był bardzo pewny siebie
Kylian Rochy o opinię na temat szkoleniowca nie pytał, lecz gdy Bruno Baltazar pokazał mi zdjęcie z rozmów z Mbappe, uświadomiłem sobie, że nie jest pierwszą osobą w Radomiu, która może się pochwalić takim „skalpem”. Różnią się jednak okoliczności. Francuz po zakupie SM Caen obsadził klub swoimi ludźmi. Właśnie tutaj trzeba szukać punktu zaczepienia i wstępu do udziału Portugalczyka w tym projekcie.
Kylian Mbappe kupił drugoligowy SM Caen. O co tu chodzi?
Gdy kariera Kyliana Mbappe w AS Monaco wystrzeliła, wschodząca gwiazda zaczęła się otaczać zaufanymi ludźmi. Tymi, którzy dostrzegli jego talent i pomogli mu się rozwinąć. W Caen wylądował więc Ziad Hammoud, który ma nadzorować cały projekt. Libańczyk przyjaźni się z rodziną Francuza i prowadzi firmę, która zajmuje się prawami do jego wizerunku. W przeszłości był istotną postacią w BeIN Media Group. Wkrótce znajdzie się tam również były skaut, który ściągnął Kyliana do Monaco – Reda Hammache.
Hammache wciąż pełni rolę dyrektora sportowego w Red Star FC, jednak francuskie media widzą w nim faworyta do objęcia tej samej roli w SM Caen. Wydaje się, że sprawa jest więcej niż pewna, bo Reda Hammache w przeszłości próbował ściągnąć Bruno Baltazara do Red Star FC. Od dawna ma go w swoim notesie i ceni jego pracę. Nitka połączeń wygląda więc na bardzo oczywistą — najwidoczniej Hammache już działa, zapewne to on podsunął Mbappe nazwisko trenera Radomiaka.
Fayza Lamari, mama Kyliana Mbappe oraz Ziad Hammoud podczas meczu SM Caen
Od dłuższego czasu na włosku wisiała bowiem posada Nicolasa Seube, szkoleniowca, którego Baltazar zastąpił w swoim nowym klubie. To facet, który najpierw przez szesnaście lat grał w Caen, żeby potem w różnych rolach pracować w sztabie szkoleniowym oraz akademii klubu, aż w końcu prowadzić pierwszy zespół od ponad roku. Kylian Mbappe nie zdecydował się go zmienić już na starcie, także dlatego że w mieście ma on status legendy.
Seube zapowiadał się na ciekawego trenera, jednak rozklekotany zespół Caen pod jego wodzą zajmuje szesnaste miejsce w stawce. W Ligue 2 oznacza to konieczność gry w barażach o utrzymanie. Ambicje Mbappe są zaś na przeciwnym biegunie, chce on jak najszybciej wprowadzić klub do Ligue 1. Latem ściągnął zresztą doświadczonego Yanna M’Villę i kilka innych obiecujących nazwisk, które miały przybliżyć SM Caen do realizacji tego celu.
Przed Bruno Baltazarem stanie właśnie takie zadanie. Awans do francuskiej elity, jeśli nie w obecnym, to w następnym sezonie.
Jak Bruno Baltazar trafił do Ligue 2? To lepszy trener niż wskazują wyniki Radomiaka
Jeśli wydaje wam się, że Kylian Mbappe jest w tej historii jedynie głośnym nazwiskiem, które krzyczy z nagłówków, bo tak naprawdę na co dzień dogląda interesu raczej z dystansu, jesteście w błędzie. Piłkarz Realu Madryt nie tylko osobiście rozmawiał z trenerem Radomiaka, długo przedstawiając mu swoją wizję gry oraz rozwoju drużyny, tłumacząc też, czego w zasadzie od niego oczekuje. Podobne zaangażowanie wykazuje na co dzień, angażując się w życie klubu, planując wszystkie detale.
Proces rekrutacji, o którym opowiadał nam Baltazar, wyglądał profesjonalnie, w SM Caen upewniali się, że Portugalczyk pasuje do ich pomysłu na futbol. — Pierwszy kontakt nastąpił w wigilię, w trakcie świąt Bożego Narodzenia przeszedłem przez wszystkie etapy rekrutacji, miałem trzy wideorozmowy z osobami odpowiedzialnymi za ten projekt — wyjaśniał Weszło były już trener Radomiaka.
Na pierwszy rzut oka wciąż wygląda to jednak abstrakcyjnie. Bruno Baltazar ma w swoim CV mistrzostwo Cypru, lecz widnieje w nim również niedawny, kiepski epizod w Botewie Płowdiw. Nie trzeba zresztą wypominać mu pracy w Bułgarii — w Radomiaku punktował ze średnią 1,05/mecz. Wygrywając zaległy mecz, wyciągnął zespół ze strefy spadkowej, tymczasem właśnie zalicza sportowy awans, o którym polscy trenerzy wciąż co najwyżej marzą.
O co w tym wszystkim chodzi? Nie tylko o narodowość. Albo inaczej: nie tylko o narodowość w PR-owym kontekście każdego, kto łapie się do grupki „portugalski trener”. Bruno Baltazar po latach nie zobaczy w Radomiu swojego pomnika, ale nie usłyszy też złego słowa pod swoim adresem. Jego praca była powszechnie ceniona i szanowana. Zawodnicy uznawali go za najlepszego szkoleniowca, z jakim pracowali. Miał świetne relacje z szatnią, jakościowe treningi.
Bruno Baltazar
Brakowało wyników, jednak w trudnej radomskiej rzeczywistości poradził sobie więcej niż dobrze. Gdy w ostatnim meczu w roku Radomiak po raz pierwszy od ponad dwóch lat odrobił straty i wygrał, piłkarze świętowali bramki wspólnie z nim, pokazując, że pochwały pod jego adresem nie były chybione. On sam uważał, że stać go na grę bardziej widowiskową, ciekawszą, jednak nie chciał porywać się z motyką na słońce.
– W AEL Limassol nie miałem budżetu i kadry na topowym poziomie, więc ustawiłem zespół pod fazy przejściowe. To najłatwiejszy sposób gry, jaki trener może zaimplementować drużynie. Taki styl najlepiej pasował do naszych realiów i wykonaliśmy dobrą robotę. Po półtora roku, w trakcie sezonu, trafiłem do APOEL Nikozja, gdzie nie mogłem grać w ten sposób. W czołowej drużynie ligi musiałem operować piłką, grać ofensywnie, stosować wysoki pressing i wysoką linię obrony. Musiałem sprawić, żeby rywale cierpieli i zdobyć mistrzostwo, co się zresztą udało, ale w trakcie sezonu całkowicie zmieniłem swoje podejście. Gdybym mógł wybierać, zawsze grałbym jak wielki zespół. Bardzo chciałbym w Radomiaku pressować, atakować, ale to nie mogłoby się udać — mówił.
– Najbardziej imponuje mi Jagiellonia, która gra w sposób, z którym się identyfikuję — więcej gry w piłkę, ofensywnego futbolu, balansu — dodawał Bruno Baltazar.
Trener Radomiaka: Czynię Ekstraklasę lepszą. Polacy też będą pracować w Europie
W SM Caen najpewniej będzie mógł grać bardziej „po swojemu”. Ponownie pokazać elastyczność, zaprezentować się z innej strony, wpasować się do otoczenia. Jednocześnie doświadczenie, jakie wyniesie z Polski, może mu pomóc. Sam zainteresowany w rozmowie z nami chwalił młode pokolenie trenerów w Ekstraklasie, mówił o tym, jak rozwija się w rywalizacji z nimi i… sugerował, że zaczną pracować w Europie.
– Młoda fala zmierza we właściwym kierunku. Robicie bardzo ciekawe rzeczy. Spodobała mi się konwencja trenerów. Mnóstwo osób z różnych lig, szczere rozmowy, opinie, pomysły. Po kilku miesiącach w Polsce widzę wiele pozytywnych sygnałów z waszego środowiska trenerskiego.
Bruno Baltazar i wielka piłka. Jamie Vardy, Matty Cash i Marco Silva
Opowieść o tym, jak Bruno Baltazar trafił do świata wielkiej piłki, byłaby jednak niepełna bez wspominki o tym, że Portugalczyk już tego liznął. Nawet to, że głośne nazwisko wciąga go do swojego projektu, nie jest dla niego nowością. Jeszcze przed pracą w Radomiu był on przecież związany z Rochester New York, czyli klubem należącym do Jamiego Vardy’ego. Angielski napastnik — podobnie jak Kylian Mbappe — osobiście przekonał go, żeby od podstaw budował z nim zespół, z którym osiągnął play-offy MLS Next Pro.
Równie ciekawy wątek, tym razem związany także z polską piłką, to etap pracy Bruno Baltazara w Nottingham Forest. Angielski klub rywalizował w Championship, prowadził go Francuz Sabri Lamouchi, któremu asystował właśnie Baltazar. Były trener Radomiaka spotkał tam Matty’ego Casha i… dołożył sporą cegiełkę do tego, że reprezentant Polski zrobił karierę w Premier League.
– Miał spore problemy z bronieniem. Opisałbym go jako… dzikiego konia. Był niesamowitym atletą. Szybki, silny, wybiegany. Na początku w jego grze było jednak więcej serca niż rozumu! Pracując z nim, starałem się dołożyć trochę tego rozumu i zrobić z niego bocznego obrońcę – uśmiecha się Baltazar.
Bruno Baltazar jako asystent trenera Nottingham Forest
Cash był skrzydłowym, który regularnie grał dla Nottingham Forest, jednak brakowało mu błysku, który wywindowałby go do angielskiej elity. To Sabri Lamouchi ze swoim sztabem wpadł na pomysł, żeby w obliczu kontuzji nie ściągać nowego obrońcy, lecz przebranżowić Matty’ego i skorzystać z jego ofensywnego usposobienia na boku defensywy. Casha-obrońcę trzeba było jednak ulepić, czym zajął się właśnie Baltazar.
– Podam przykład: w Championship tempo jest szalone, on do takiej gry pasuje. Problem w tym, że gdy wygrywaliśmy 1:0, wciąż parł do przodu. Wyjaśniałem mu, że musi lepiej czytać grę, w takich momentach zespół potrzebuje większej kontroli. Musiał zrozumieć pewne momenty i sytuacje na boisku. Zaskoczyło mnie, jak szybko się rozwinął, stał się najlepszym zawodnikiem ligi na swojej pozycji. Błyskawicznie przyswajał wszystkie detale, w moment stał się obrońcą nie do przejścia.
Byłemu trenerowi Radomiaka zawdzięczamy nie tylko to, że Matty Cash stał się dobrym obrońcą. To, że urodzony w Slough piłkarz w ogóle zagrał w reprezentacji Polski, to także częściowa zasługa Portugalczyka.
– Traktowałem go jak syna, pracowałem z nim indywidualnie. Czasami zadawał mi takie pytania, jakbym faktycznie był jego ojcem. Zawsze dopytywał, czy moim zdaniem dobrze wypadł, cieszył się, gdy go chwaliłem. Doradzałem mu nawet w sprawie obywatelstwa, spytał mnie o zdanie. Wahał się, chciał grać dla Polski, ale marzył też o tym, że gdy będzie szedł do przodu, mógłby zagrać dla Anglii. Powiedziałem mu wtedy, żeby nawet się nie zastanawiał i wybrał waszą reprezentację – zdradza nam Baltazar.
Czy Matty Cash jest potrzebny reprezentacji Polski?
U Bruno Baltazara wszystko więc kręciło się wokół wielkiej piłki. Zaczynając od edukacji w ojczyźnie, poprzez staże u przyjaciela – Marco Silvy z Fulham – aż po pracę asystenta i samodzielną robotę w swoim fachu. Prędzej czy później Portugalczyk musiał na ten poziom wrócić, znów zakręcić się w poważniejszej lidze niż Ekstraklasa, popracować przy większym projekcie niż Radomiak. Warto śledzić jego losy, bo wciąż niewiele mamy przykładów szkoleniowców, którzy mignęli w naszych rozgrywkach i zrobili karierę w kraju uznawanym za futbolową czołówkę Europy.
Oby tylko Baltazar okazał się równie dobrym prorokiem, żebyśmy za parę lat nie chwalili się tylko nim w Ligue 1 czy Kostą Runjaiciem w Serie A, ale i naszym własnym “produktem”, który przebija się w świecie.
WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:
- Co z transferem Leonardo Rochy do Rakowa? Mamy nowe informacje
- Rafał Wolski pobity przez kolegę z zespołu
- Radomiak straci kolejnego zawodnika. Szykuje się transfer zagraniczny
- Trener Radomiaka Radom: Czynię Ekstraklasę lepszą. Chcę rzucać wyzwanie polskim trenerom
- Radomiak nie manipulował kontrolą antydopingową. Znamy orzeczenie Panelu Dyscyplinarnego
- „Niewyobrażalny ból. Groziła mi amputacja”. Chico Ramos i kontuzja, która zmienia życie
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix