Kompromitująca porażka Barcelony z Bayernem Monachium wcale nie musi skończyć się tylko na wstydzie i odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Fatalny sezon w wykonaniu Blaugrany ma nieść ze sobą głębokie zmiany w zespole. Według hiszpańskich mediów czeka nas kompletna przebudowa katalońskiej drużyny. Lada dzień oficjalnie ze stanowiskiem ma się pożegnać Quique Setien, a poza tym na liście transferowej wylądowało aż siedemnastu zawodników pierwszego zespołu. Wśród nich m.in. Pique, Busquets oraz Suarez.
Jeśli ktoś spodziewał się, że piątkowa klęska Barcelony w Lizbonie zakończy się na zwolnieniu trenera i kilku gorzkim słowom wypowiedzianym przez piłkarzy, to może się grubo pomylić. Oczywiście nadal bierzemy poprawkę na to, że póki co to tylko doniesienia hiszpańskiej prasy, ale informacje o stworzeniu listy transferowej podało jednocześnie kilka źródeł. O planowanej wyprzedaży donosi m.in. Mundo Deportivo oraz Sport.
Tak naprawdę łatwiej byłoby wymienić piłkarzy, z którymi władze Barcelony wiążą przyszłość. Listę otwiera rzecz jasna Leo Messi, nie do ruszenia jest też Marc-Andre ter Stegen, ponadto Clement Lenglet i Frenkie de Jong. Blaugrana nie zamierza też rozstawać się z młodzieżą wchodzącą do pierwszej drużyny – z Ansu Fatim i Ruqui Puigiem na czele. I to właściwie koniec wymieniania zawodników, którzy zostaną w zespole bez względu na oferty, które będą spływać do Katalonii.
Umtiti, Rakitić czy Coutinho na wylocie
A poza tym Barcelona wysyła w świat jasny komunikat – kogo chcecie, tego bierzcie. Z klubem mają pożegnać się: Neto, Umtiti, Firpo, Rakitić, Rafinha, Coutinho, Vidal i Braithwaite. Właściwie poza Rakiticiem żaden w ostatnim czasie nie odgrywał istotnej roli w zespole. No, może jeszcze Vidal, ale on po prostu nie dojeżdża już sportowo do tego poziomu, ponadto za rok wygasa mu umowa. Neto ma polecieć z zespołu, bo Barca wychodzi z założenia, że pozycja ter Stegena jest niepodważalna, więc lepiej na ławce trzymać chłopaka z akademii. Z Umtitim od dłuższego czasu są przeboje związane z jego urazem kolana. Junior Firpo okazał się gościem niezdolnym do jakiejkolwiek rywalizacji z Albą. Rafinha… Tak, tak, on nadal jest zawodnikiem Barcelony, choć w ostatnich latach ciągle był wypożyczany. Braithwaite jednak nie okazał się nowym Larssonem (cóż za niespodzianka).
Z całego tego grona najwięcej można zarobić rzecz jasna na Coutinho, który błysnął w barwach Bayernu w piątkowym ćwierćfinale. Ale z tego co donoszą niemieckie media – Bawarczycy dość sceptycznie podchodzą do skorzystania z klauzuli wykupu Brazylijczyka. Jeśli już postanowią go kupić, to spróbują wynegocjować niższą kwotę odstępnego, ale przecież do Monachium właśnie trafił Leroy Sane, więc formacja ofensywna wydaje się nieźle obsadzona.
Próba odzyskania pieniędzy z Semedo i Griezmanna
Według doniesień zielone światło na odejście mają Dembele, Semedo oraz Griezmann, ale tylko w przypadku dobrej oferty – Blaugrana chciałoby odzyskać chociażby część zainwestowanych w nich środków. Problem polega jednak na tym, że po pierwsze – rynek się zmienił, przez kryzys kluby nie będą płacić (przynajmniej teraz) aż tak wysokich kwot odstępnego. A po drugie – jeśli potencjalny kontrahent będzie wiedział, że Barca jest na musiku, to spróbuje maksymalnie zbić cenę za piłkarza.
Najbardziej znaczące nazwiska na liście „było miło, ale czas się pożegnać” to Pique, Busquets (obaj w klubie od 12 lat), Alba (w Barcelonie od ośmiu lat) oraz Suarez. Wobec każdego z nich pojawia się zarzut, który generalnie dotyka całej drużyny – to zawodnicy syci, starzy, którzy szczyt formy mają już za sobą. Przed szereg wyszedł już Pique, który po spotkaniu z Bayernem ogłosił wprost, że klub potrzebuje głębokich zmian strukturalnych i on sam będzie pierwszym, który zgodzi się na odejście. A to jest tym bardziej prawdopodobne, że przecież Hiszpan od dłuższego czasu prowadzi własne biznesy, które kolidują mu z grą w piłkę.
Rewolucja – na pewno. Ale czy tak głęboka?
Czy faktycznie będziemy świadkami gigantycznego exodusu w Dumie Katalonii? Teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce chyba niewykonalne. Przede wszystkim na każdego z tych piłkarzy musiałby się znaleźć chętny zdolny do wyłożenia naprawdę dobrych pieniędzy. Ponadto większość w wyżej wymienionych piłkarzy ma po prostu ważne kontrakty z przyzwoitą pensją (vide Umtiti) i niewielu z nich byłoby skłonnych do tego, by nagle schodzić ze swoich oczekiwań.
Ponadto trudno oprzeć się wrażeniu, że taka totalna czystka byłaby nawet długoterminowo szkodliwa. Bo oczywiście – Barca potrzebuje dziś rewolucji, ale czy rewolucji totalnej? Wydaje się, że Alba, Pique czy Suarez są jeszcze w stanie przez sezon lub dwa dać coś temu zespołowi. Nawet jeśli ich rola byłaby marginalizowana i z biegiem czasu byliby bardziej wsparciem oraz nauczycielami dla nowych zawodników niż ważnym ogniwem pierwszego składu.
Perspektywa wyborów może odłożyć czystkę w klubie
Ale problem tkwi jeszcze gdzieś indziej. Nawet jeśli Barcelonie udałoby się wyczyścić kadrę i zgromadzić z tych transferów niezłe pieniądze, to przecież ktoś musiałby wyselekcjonować i sprowadzić zastępców. A prezesem wciąż pozostaje Josep Maria Bartomeu – człowiek, który doprowadził klub do miejsca, w którym kończy sezon bez trofeum i z ósemką przyjętą od Bayernu. Do lata przyszłego roku Bartomeu musi rozpisać nowe wybory prezydenckie, ale wszystko wskazuje na to, że wybory będą przyspieszone. Pytanie – czy odbędą się już tego lata i nowy prezes będzie mógł ułożyć zespół zgodnie ze swoją filozofią? Wydaje się, że Duma Katalonii może nie zdążyć zrealizować tego planu przed końcem letniego okna transferowego.
A wobec tego klub stanąłby przed ogromnym ryzykiem, bo być może przez najważniejszy okres transferowy dla Barcelony w XXI wieku przeprowadziliby ją ludzie, którzy w ostatnich sezonach wydali ponad 800 milionów euro (!!!) na piłkarzy i niewiele dobrego z tego wynikło. Jeśli spojrzeć na ostatnie ruchy Barcelony na rynku, to dostajemy obraz nędzy i rozpaczy – nieudane wzmocnienia na tu i teraz, niecelne trafy z potencjalnymi gwiazdami, fiasko z piłkarzami mającymi uzupełnić straty na kluczowych pozycjach. Jeśli Bartomeu i jego ludzie mieliby przeprowadzić klub przez bagno, w które sami ją wpędzili, to trochę tak, jakby włożyć karabin w ręce małpy.
Zmiana nie tylko zespołu, ale i trenera
Do rozstrzygnięcia pozostaje też kwestia wyboru trenera dla tej drużyny. Szanse na pozostanie Setiena na stanowisku są zerowe. Tak naprawdę zawieszono go już na stryczku i 61-letni szkoleniowiec czeka tylko na moment, w którym kat opuści zapadnie. Kto za niego? Cóż, lista potencjalnych zastępców jest krótka, a przy każdym nazwisku pojawiają się wątpliwości. Wydaje się, że faworytem do objęcia tego stanowiska jest Mauricio Pocchettino, ale ten naskrobał sobie u kibiców krytycznymi wypowiedziami pod adresem klubu. Teoretycznie ciekawą opcją wydawałoby się ściągnięcie Ronalda Koemana, ale on z kolei ma perspektywę gry z Holandią na przyszłorocznym Euro. W dyskusjach padają kandydatury Luisa Enrique, Thomasa Tuchela, Xaviego i Pepa Guardioli. Ostatnie nazwisko wydaje się szczególnie ciekawe, ale… No właśnie. Czy to jest ten moment, gdy Pep powinien pożegnać się z Manchesterem City?
Barcelona potrzebuje rewolucji. Pytanie jednak – kto powinien ją przeprowadzać, jak ona ma wyglądać i czy powinna pochłonąć niemal całą kadrę drużyny? Lepszego momentu na zmianę kierunku jazdy już nie będzie. Natomiast wszystkie znaki na niebie i ziemi każą przyzwyczajać się kibicom Dumy Katalonii do myśli, że ich klub czekają chude lata. Albo w atmosferze dogorywania projektu z Pique, Suarezem, Busquetsem czy Umtitim. Lub też w atmosferze totalnej przebudowy.
fot. NewsPix