Reklama

Andrzej Zamilski: Wykorzystać potencjał młodzieży!

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2015, 23:47 • 5 min czytania 0 komentarzy

– Najlepsze światowe akademie mają infrastrukturę na najwyższym poziomie, co pozwala na szybki rozwój utalentowanych zawodników. Trzymam kciuki, żeby było wśród nich jak najwięcej Polaków – mówi Andrzej Zamilski, jeden z najbardziej cenionych polskich szkoleniowców młodzieży.

Andrzej Zamilski: Wykorzystać potencjał młodzieży!

Za nami już blisko dwa miesiące rundy wiosennej ekstraklasy. Któryś z młodych zawodników zdążył już wpaść w pana trenerskie oko?

Dopiero następne kolejki pokażą, jak wygląda ta nasza młodzież. Liga przyspiesza, a im bliżej podziału na grupę mistrzowską i spadkową, tym te emocje rosną. To będzie bardzo poważny sprawdzian dla wszystkich naszych „juniorów”, którzy w niedalekiej przyszłości mają stanowić o sile krajowego futbolu. Martwi mnie za to, że w kontekście seniorskiej reprezentacji ostatnio więcej mówi się o ewentualnych powrotach 30-latków i starszych niż o pojawieniu się w niej kolejnych zawodników w wieku 19-21 lat. Jest to przykre, ale prawda jest taka, że bazujemy w tej chwili na „staruchach”.

Brak potencjalnych nowych kandydatów z młodych roczników do gry w seniorskiej kadrze to przejaw tego, że szkolenie młodzieży ciągle u nas kuleje?

Nie ująłbym tego w ten sposób. Po prostu ciągle nie potrafimy odpowiednio wykorzystać posiadanego potencjału. Niedawno przyglądałem się poczynaniom reprezentacji 17-latków prowadzonej przez Roberta Wójcika. Jest w niej kilku zawodników, o których zdążyło się już zrobić głośno za sprawą zagranicznych transferów, jak choćby Krystian Bielik. Tyle że na tle rówieśników z innych krajów, które bynajmniej do piłkarskich potentatów się nie zaliczają, ci chłopcy nie prezentowali się jakoś nadzwyczajnie. I to jest przykre. Oczywiście biorę poprawkę na to, że każdy talent rozwija się w swoim tempie, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest Robert Lewandowski. Na testach w reprezentacjach juniorskich wypadał gorzej między innymi od Marcina Krzywickiego. Doskonale wiemy, gdzie są dzisiaj obaj… W tym kontekście dodam jeszcze, że za mało – moim zdaniem – interesujemy się piłką młodzieżową, a uwaga większości skupia się tylko na rozgrywkach dorosłych. Z własnego doświadczenia wiem, że w innych krajach trybuny na meczach drużyn juniorskich są dużo bardziej zapełnione. A już w takiej Anglii czy Hiszpanii na towarzyski mecz reprezentacji 18-latków potrafi przyjść nawet 30 tysięcy widzów. U nas coś podobnego jest nie do pomyślenia. Choć wszyscy wokół chóralnie deklarują, jak to bardzo kochają piłkę nożną…Zrzut ekranu 2015-04-10 o 00.40.03

Reklama

Certyfikacja akademii, Narodowy Model Gry Akademia Młodych Orłów – podobają się panu nowe rozwiązania w zakresie szkolenia młodzieży, które niedawno zaprezentował PZPN?

Odpowiem w ten sposób: założenia wyglądają ładnie, ale wszystko i tak zweryfikuje praktyka. Sam miałem kiedyś przyjemność uczestniczyć z bardzo mądrymi ludźmi w opracowywaniu modelu szkolenia młodych zawodników, który też prezentował się nader ambitnie, ale ostatecznie legł w gruzach. Potrzeba czasu, aby zobaczyć, jak w rzeczywistości będą funkcjonowały zaproponowane ostatnio rozwiązania. Z doświadczenia wiem, że bardzo trudno jest coś stworzyć, ale później niemniej ważne są sprawy modyfikacyjne. Na razie hasła są piękne, na papierze to wszystko wygląda, że zmierzamy w dobrą stronę i w tej chwili sztandary można nieść wysoko, ale za rok czy dwa może okazać się, że jest to niewypał. Choć oczywiście mam nadzieję, że cały plan jak najbardziej wypali i wkrótce będziemy mieli z niego pociechę.

Brak infrastruktury do treningu zimą to obecnie nadal główny problem dotyczący szkolenia młodzieży w naszym kraju?

Zgadza się. Wszyscy cieszymy się z „orlików”, ale przydałyby się jeszcze hale ze sztuczną nawierzchnią, w których można byłoby trenować w najzimniejszych miesiącach. Od jakiegoś czasu w hali na warszawskim Bemowie prowadzę treningi reprezentacji dziennikarzy i jest to jeden z nielicznych pełnowymiarowych tego typu obiektów w Polsce. Tymczasem takie hale powinny być przynajmniej w każdym mieście wojewódzkim. I przy każdym szanującym się klubie. Już nawet nie mówię o pełnowymiarowych obiektach, ale chociaż takich, które będą miały 70-80 metrów. Aby w zimę można było w nich prowadzić normalne zajęcia. Na razie jednak o podobnych luksusach możemy tylko pomarzyć. W Skandynawii natomiast takie hale są na porządku dziennym.

A co sądzi pan o takich projektach jak Akademia Nike w Birmingham, które skupiają wybranych zawodników z całego świata, wyłonionych wcześniej w krajowych eliminacjach? Czy fakt, iż w ostatnim czasie po raz pierwszy angaż w niej dostali młodzi Polacy jest potwierdzeniem, że w naszym kraju są zdolni piłkarze, a nie ma właściwej ich selekcji i systemu wyszukiwania?

Zdecydowanie tak. I nie odkryjemy żadnej Ameryki tym stwierdzeniem. To jest przecież niemożliwe, żeby w blisko 40-milionowej Polsce nie było piłkarskich talentów. Mamy uzdolnionych zawodników, tylko nie posiadamy sprawdzonego systemu ich wyławiania ich, a potem kształcenia. Ci, co potrafią się przedostać, są swoistymi rodzynkami, a wszystko dzieje się w sposób nieusystematyzowany. Należy się cieszyć, że są takie projekty jak Akademia Nike.

Reklama

Wśród jej absolwentów z innych państw są już reprezentanci krajów. Czy ostatnie sukcesy Polaków w Birmingham mogą stanowić dodatkową motywację dla młodych adeptów futbolu w naszym kraju, którzy marzą o międzynarodowej karierze?

W piłce nożnej bardzo istotne jest, aby zostać dostrzeżonym w odpowiednim momencie. Gdyby Kuba Błaszczykowski w porę nie został wychwycony i nie trafił do Wisły Kraków, do tej pory mógłby grać gdzieś po niższych ligach w Częstochowie. Gdyby Robert Lewandowski po odrzuceniu go przez Legię nie odnalazł się szybko w Zniczu Pruszków, też nie byłoby go teraz w lidze niemieckiej. Chodzi o to, że w lepszym otoczeniu talenty łatwiej się rozwijają. Już nie mówią o samej jakości szkolenia, tylko właśnie o otoczeniu. I takich przykładów moglibyśmy mnożyć bardzo długo. To wspaniale, że młodzi Polacy po raz pierwszy dostali się do akademii w Birmingham.

Polscy pionierzy w Akademii Nike podkreślają, że duże wrażenie zrobiła też na nich świetna baza treningowa. To chyba też istotny czynnik, który pomaga rozwinąć skrzydła?

Trudno temu zaprzeczyć. Poza wysokiej jakości treningiem, dla harmonijnego rozwoju najważniejsza w młodym wieku jest jednak regularna gra. I to nie taka, wynikająca z regulaminowego rozdzielnika, który w danej lidze przewiduje tylu i tylu młodzieżowców. A taka, która jest wynikiem własnych umiejętności i zaufania ze strony trenera. Szkoleniowcy nie powinni bać się stawiania na młodzież. U nas jednak praca trenerów w klubach jest krótkoterminowa i mało kogo obchodzi, co się będzie działo za rok czy dwa. Większość z nich chce mieć wynik tu i teraz. Najlepsze światowe akademie mają infrastrukturę na najwyższym poziomie, co pozwala na szybki rozwój utalentowanych zawodników. Trzymam kciuki, żeby było wśród nich jak najwięcej Polaków.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...