Zapraszamy na kolejny odcinek “Bramy dnia”. Dzisiaj cofamy się do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii, ponieważ mija dokładnie dwadzieścia lat od pamiętnej klęski Polski z Portugalią. Z którego z naszych obrońców okrutniej sobie zakpił Pauleta?
PAULETA (1.) VS POLSKA (10.06.2002)
Hat-trick to zawsze jest popis środkowego napastnika i nie ma co tego podważać, aczkolwiek jak tak sobie oglądamy powtórki tego ponurego z polskiej perspektywy spotkania, to nie sposób nie odnotować, że podopieczni Jerzego Engela zrobili naprawdę niewiele, by przeszkodzić Paulecie w zdobywaniu kolejnych goli. Najbardziej swoją nieudolnością w tym meczu zasłynął Tomasz Hajto. I trudno się dziwić, bo to on nie upilnował Paulety przy pierwszym golu, który do reszty podciął skrzydła biało-czerwonym. I tak mocno poturbowanym mentalnie po klapie w pierwszym meczu turnieju.
Ustawienie Hajty, jego kontrola – czy raczej jej brak – nad wychodzącym do podania Pauletą, a wreszcie prędkość podejmowanej interwencji… Co tu dużo mówić, totalny kryminał. Defensor polskiej kadry po prostu wszystko zrobił niewłaściwie lub zbyt wolno.
PAULETA (3.) VS POLSKA (10.06.2002)
Trzeba także pamiętać, że w starciu z Portugalią nie tylko Hajto walił tęgie babole w defensywie. Przy bramce na 2:0 “Gianni” ponownie kiepsko się zachował, to prawda, a Pauleta wygrał pojedynek szybkościowy z Markiem Koźmińskim i wbił futbolówkę do pustaka.
Jednakże trzecie trafienie legendy Paris Saint-Germain to już kompromitacja Tomasza Wałdocha
To którego defensora mocniej przeczołgał portugalski snajper – Hajtę czy Wałdocha? Wybierajcie!