Chwaliliśmy ostatnio arbitrów, bo poza meczami Bełchatowa, nie notowali jakichś spektakularnych wtop. Wiosną żaden wynik nie został wypaczony aż przyszła 23. kolejka i nagle sypnęło dziwactwami. Najważniejsza zmiana: Lech wyprzedził Jagiellonią. Jest to o tyle ciekawe, że w naszej niewydrukowanej tabeli jest to pierwsza zmiana lidera od października.
Lech w ogóle wyróżnia się w klasyfikacji tym, że praktycznie nie korzysta w tym sezonie na pomocy sędziów. Jedna korzyść przy dziewięciu Lechii to przepaść. W meczu z Jagiellonią piłkarze Skorży powinni wygrać 3:0, bo Mackiewicz faulował Sadajewa już na polu karnym. Nie była to łatwa sytuacja dla Tomasza Musiała, ale błąd to błąd. Na szczęście Lech pewnie to spotkanie wygrał, więc wielkiej weryfikacji robić tu nie musimy.
Poprawiamy za to rezultaty dwóch innych spotkań. Przede wszystkim: nie zgadzamy się na wygraną Lechii z Bełchatowem. Zwycięski gol padł po strzale Antonio Colaka, który fauluje Grzegorza Barana. Zmieniamy więc wynik na remis. A drugi mecz to Górnik Łęczna – Cracovia (2:1). Tomislav Bozić w pierwszej połowie powinien wylecieć z boiska, goście graliby wtedy większą część spotkania w przewadze jednego zawodnika, dlatego trochę na czuja, ale dopisujemy im jednego gola. Wynik weryfikujemy na 2:2.
PS. Dopisaliśmy jeden punkt Śląskowi. Jak słusznie tydzień temu zauważył jeden z czytelników, mieliśmy błąd w wyliczeniach.
Fot. FotoPyK