Transferowe wieści, ligowe plotki i jubileusz Łukasza Fabiańskiego – to tematy, które dominują w prasie we wtorek. Bramkarz West Hamu porozmawiał z „Przeglądem Sportowym” przed 300. meczem w Premier League. Wyznał, że to w Angli ichce zakończyć karierę. – Zobaczymy co będzie, bo życie potrafi zweryfi kować wszelkie cele. Nie zamierzam jednak za daleko wybiegać w przyszłość. Chcę godnie siebie reprezentować i grać na odpowiednio wysokim poziomie. Jeśli tak się stanie, nikt nie powinien patrzeć na mnie przez pryzmat wieku, tylko umiejętności. Mam kilka dobrych wzorców pod tym względem: Edwin van der Sar, Brad Friedel, Mark Schwarzer… Było kilku bramkarzy, którzy grali przez długie lata.
Sport
Raków pokonał Legię. Marek Papszun zostaje w Częstochowie.
Jak wskazywał w rozmowie z „Forbesem” właściciel klubu Michał Świerczewski, liczba wysokojakościowych specjalistów w tej dziedzinie jest ograniczona. Mówił przede wszystkim o osobach takich jak trenerzy czy prezesi. Łącząc w całość to stwierdzenie z nową umową trenera można wysnuć wniosek, że Marek Papszun należy do grupy o wysokiej jakości, którego trudno byłoby zastąpić. Oczywiście, gdy rozpoczęła się medialna burza wokół ewentualnych przenosin szkoleniowca wicemistrza Polski do Legii, klub szukał alternatywy w osobie Aleksieja Szpileuskiego. Mimo to priorytetem dla Rakowa było przedłużenie współpracy z aktualnym trenerem. – Dziś potwierdziło się, że warto budować relacje oparte na wzajemnym zaufaniu i szacunku. Byliśmy zdeterminowani, by trener kontynuował pracę w naszym klubie. Cieszę się z podpisania nowej umowy z Markiem Papszunem, bo wszyscy wiemy, jak ważny przed nami czas – powiedział właściciel Rakowa. Determinacja była potrzebna. W końcu klub musiał walczyć o względy trenera z graczem o wysokim potencjale i dużych możliwościach, jakim jest Legia Warszawa. Niezależnie od miejsca w tabeli, jakie obecnie zajmują legioniści, mówimy o aktualnym mistrzu Polski i najlepszej drużynie na krajowym podwórku w ostatniej dekadzie. Słowo „Legia” rozpala zmysły wielu, tym bardziej trenera Papszuna, który pochodzi ze stolicy. Możliwość poprowadzenia mistrza wydawała się kusząca, a przenosiny z „małej” Częstochowy do „dużej” Warszawy wielką, wręcz życiową szansą.
Czy Górnik Zabrze zostanie zimą rozmontowany?
Trenera Jana Urbana pytamy, czy możliwość odejścia w tym okienku kilku kluczowych graczy nie spędza my snu z powiek. Dziś przecież trudno wyobrazić sobie górniczą jedenastkę bez dwóch czołowych obrońców, Wiśniewskiego i Gryszkiewicza oraz „Hessiego” z przodu, który z 12 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej (8 bramek i 4 asysty), należy do najbardziej wartościowych graczy całej ekstraklasy. – Od dawna wiedzieliśmy, jak jest sytuacja ze sporą grupą zawodników. Mamy w prawie każdym przypadku decydujący głos, jeżeli w klubie pojawi się konkretna oferta. Wtedy będziemy się zastanawiali, czy mogą odejść czy nie, bo kontrakty mają ważne do czerwca. Natomiast w przypadku Jimeneza sytuacja jest inna, bo jeśli ktoś wpłaci zawartą w umowie sumę odstępnego, to będzie mógł odejść, ale to też wiedzieliśmy dużo wcześniej. Na razie wszyscy są z nami i nie sadzę, żeby ktoś od nas odszedł – odpowiada szkoleniowiec Górnika. Jimenez, który jest w kręgu zainteresowań klubu z MLS Toronto FC, a także lidera, Lecha Poznań, ma w kontrakcie wpisaną sumę odstępnego w wysokości około 0,5 mln euro. Jeśli ewentualny kontrahent wpłaci takie pieniądze, wtedy piłkarz będzie mógł odejść już teraz. Pytanie tylko, czy na kilka miesięcy przed końcem kontraktu Hiszpana z Górnikiem ktoś będzie chciał płacić taką kasę?
Podbeskidzie wypożyczyło młodego obrońcę Schalke.
Podczas nich po raz pierwszy pokazali się kolegom trzej nowi zawodnicy, chodzi o estońskiego bramkarza Matveia Igonena, Marcela Misztala, a także Mateusza Lippa. Ostatni z wymienionych wczoraj podpisał 1,5-letni kontrakt z Podbeskidziem, do którego został – z opcją wykupu – wypożyczony z Schalke 04 Gelsenkirchen. Kim jest Mateusz Lipp, który zaledwie tydzień temu skończył 18 lat? To pochodzący z Tarnowskich Gór środkowy obrońca, który przygodę z piłką rozpoczynał w Ruchu Radzionków. Następnie trafił do Akademii Piłkarskie UKS Ruch Chorzów. Od bardzo młodego wieku gracz ten zwracał uwagę skautów zagranicznych klubów. Przebywał na testach w Arsenalu i Manchesterze United, aż wreszcie pojechał do Niemiec, bo na testy zaprosiło go Schalke 04. Graczem klubu z Gelsenkirchen został latem 2020 roku i początkowo występował w drużynie do lat 17. Miał jednak nieco utrudnione zadanie, bo rozgrywki juniorskie w Niemczech zostały przerwane jesienią 2020 roku. Lipp w zespole U-17 Schalke rozegrał cztery spotkania, a następnie trafił do drużyny U-19. W której – jesienią tego sezonu – sporadycznie występował. Co jeszcze? W przeszłości nowy nabytek Podbeskidzia był powoływany do reprezentacji Polski U-15 i U-16, a w tym roku otrzymał od trenera Mariusza Rumaka powołanie do kadry U-19.
Dyrektor sportowy GKS-u Katowice Robert Góralczyk opowiada o planach na zimowe okienko.
Ze Skry Częstochowa wykupiliście Marcina Stromeckiego. To były trudne negocjacje?
– Nie trudniejsze, niż wiele wcześniejszych. Najważniejsze, że doprowadzone do końca i Marcin mógł zacząć okres przygotowawczy z zespołem. Przy okazji mogę powiedzieć, że kwoty, które dotąd padały w przestrzeni medialnej (40 tys. zł – przyp. red) są nieprawdziwe i dużo wyższe od tej, za którą realnie zrealizowaliśmy tę transakcję. Stromecki ze swoimi umiejętnościami i doświadczeniem ma wzmocnić rywalizację w środkowej strefie.
Jakub Karbownik był blisko przenosin do was z Lecha już latem.
– Wtedy znajdowaliśmy się w całkiem innej sytuacji z młodzieżowcami. Obecnie – po skróceniu wypożyczenia Piotra Samca-Talara ze Śląska Wrocław i otrzymaniu od nas zgody na poszukiwanie nowego klubu przez Pawła Gieracha – czeka Kubę rywalizacja z dwoma mocnymi punktami naszego zespołu, Patrykiem Szwedzikiem i Filipem Szymczakiem. Kuba ma swoje oczekiwania, ambicje i umiejętności, które swego czasu potwierdzał, grając także w juniorskich reprezentacjach kraju. Wierzę, że będzie powiewem świeżości, a równocześnie kolejną wartością dodaną naszego zespołu.
Stromecki, Karbownik… Ktoś jeszcze zimą może dołączyć do GieKSy?
– Zakładając, że odejdą Paweł Gierach i Szymon Kiebzak, niczego nie można wykluczać, ale obecnie nikogo nie szukamy, ani na nikogo nie czekamy. Jeśli już, to raczej śledzimy rynek. Jeśli uznamy, że ma szansę wydarzyć się coś, co mogłoby nam znacząco dodać jakości, wtedy być może to zrobimy. Jednak trzeba wiedzieć, że okienko zimowe jest specyficzne. Naprawdę rzadko pozyskuje się takiego zawodnika jak Stromecki, który przez ostatnie 2,5 sezonu spędził na boisku 75 procent możliwego czasu, przyczyniając się do dwóch awansów swoich drużyn. Zimą niezwykle trudno ściągnąć kogoś takiego. Najczęściej mówimy wtedy o zawodnikach będących w odwrocie, grających mniej. Dlatego jesteśmy zadowoleni, że Marcina zakontraktowaliśmy.
Super Express
Giuseppe Dossena chwali Cannavaro i Pirlo. Rozmowa o kandydatach na selekcjonera.
„Super Express”: –Fabio Cannavaro i Andrea Pirlo to kandydaci na trenera polskiej kadry. Jakie ma pan zdanie na ten temat?
Giuseppe Dossena: – Są świetnymi fachowcami i wybór jednego z nich na pewno opłaci się polskiemu związkowi.
– Czy nie brakuje im doświadczenia? Cannavaro karierę trenerską spędził w Chinach, a Pirlo jako szkoleniowiec pracował zaledwie przez rok.
– Cannavaro ma większe doświadczenie. Cała jego przygoda z trenowaniem to praca w Chinach i na Bliskim Wschodzie. Sam pracowałem w Arabii Saudyjskiej i proszę mi wierzyć, że tam też potrafią grać w piłkę. Fabio z sukcesami prowadził klub z Guangzhou. Przecież wcześniej Evergrande prowadził Marcello Lippi, u którego Cannavaro grał czy to w reprezentacji, czy w Juventusie.
– Przed Polską baraż z Rosją w ramach walki o mundial. Czy pana zdaniem Cannavaro lub Pirlo zdołają przeprowadzić skuteczną selekcję?
– Nie sądzę, aby to był duży problem. Przecież Fabio z pewnością śledzi rozgrywki topowych lig na świecie –Serie A, Bundesliga, Premiership, tam wszędzie role odgrywają Polacy. W kontekście barażów mówimy o dwóch meczach. Tak spektakularnego sukcesu jak awans na MŚ potrzebuje nie tylko Polska, lecz także Fabio jako szkoleniowiec. Jestem przekonany, że nie trzeba mu przedstawiać takich zawodników jak Zieliński, Szczęsny, Lewandowski, Bereszyński czy Glik.
Maciej Stolarczyk może zostać asystentem zagranicznego selekcjonera.
Prezes PZPN Cezary Kulesza (60 l.) spotyka się z kandydatami na selekcjonera drużyny narodowej. Będzie nim Polak czy cudzoziemiec? Jak się dowiedzieliśmy, w tym drugim wariancie w roli asystenta pod uwagę brany byłby m.in. Maciej Stolarczyk (50 l.), trener kadry U-21. . Na pewno w przypadku angażu cudzoziemca w jego sztabie pojawiłby się Polak, bo nikt nie wyobraża sobie takiej sytuacji, jaka miała miejsce za kadencji Paulo Sousy. I właśnie przy takim rozwiązaniu pojawia się nazwisko Macieja Stolarczyka, opiekuna kadry młodzieżowej.
Przegląd Sportowy
Łukasz Fabiański rozegra 300. mecz w Premier Leauge. Z tej okazji „Przegląd Sportowy” serwuje nam spory wywiad z bramkarzem.
Z dotychczasowych 299 meczów ma pan jakiś ulubiony?
Jest ich kilka. Na pewno należy do nich debiut w Premier League. Poza tym mój pierwszy mecz w Swansea. Pojechaliśmy na Old Traff ord i wygraliśmy z Manchesterem United. Lubię również wygraną w barwach West Hamu z Tottenhamem na ich nowym stadionie, bo rywale byli na nim niepokonani i dopiero my przerwaliśmy tę serię. Ale gdybym miał wyróżnić tylko jeden, wskazałbym pierwszy wyjazd na Emirates Stadium w barwach Swansea. Powrót na stadion Arsenalu po siedmiu latach pobytu w tym klubie był czymś wyjątkowym. Zwłaszcza że wygraliśmy 1:0, a ja zostałem wybrany na piłkarza meczu. Po ostatnim gwizdku zostałem doceniony brawami nawet przez fanów Arsenalu.
Po powrocie do domu po tamtym meczu czekała na pana jeszcze jedna nagroda. Pamięta ją pan? Oczywiście. Pod drzwiami stał kosz świeżych jaj z podziękowaniem od kibica Swansea.
Mieszkałem wtedy w wiosce, gdzie doo k o ł a było dużo farm i jeden z sąsiadów wpadł na tak oryginalny pomysł. To był właśnie cały urok Swansea. Tempo życia jest tam bardzo spokojne, nie ma żadnego pędu i z rodziną czuliśmy się świetnie. Być może wynika to w jakimś stopniu z tego, że mieszka tam sporo surferów, którzy korzystają z licznych miejscowych plaż. Surferzy mają opinię ludzi wyluzowanych i takie podejście udzielało się wszystkim, również pracownikom klubu. Każdy był zrelaksowany, nie było zbytniej nerwowości z powodu słabszych wyników. Każdy raczej cieszył się z tego, że ma okazję być w Premier League. Na co dzień w s z y s c y byli dla s i e b i e b a r d z o mili.
Pan też był miły. Kupił pan specjalny traktorek dla osób odpowiedzialnych za noszenie sprzętu. Sytuacja raczej niecodzienna wśród piłkarzy.
Nie chciałem, żeby ta historia trafi ła do mediów, ale po latach wyciekła. Wcześniej grałem w Arsenalu i tak ogromne kluby dbają o każdy szczegół, ludziom odpowiedzialnym za sprzęt niczego w pracy nie brakuje. Ale w mniejszych klubach większość fi nansowych inwestycji skupia się na transferach piłkarzy i często zapomina się o innych pracownikach. Kiedy przyjechałem do Swansea, zauważyłem, że osoby zajmujące się przynoszeniem na boisko takich rzeczy jak manekiny, pachołki i inne rzeczy, muszą to robić własnoręcznie. Byli to Mike, jego mama Sue i Dai, starszy, około siedemdziesięcioletni pan. A trzeba jeszcze dodać, że teren wokół ośrodka treningowego nie był płaski, trzeba było się wspinać po małych pagórkach i pokonywać schody. Patrząc na to przez kilka tygodni, uznałem, że chcę im pomóc. Stąd pomysł, by kupić specjalny traktorek, którym od tamtej pory mogli wszystko przewozić.
Zakończy pan karierę w Anglii?
Chciałbym. Ale zobaczymy co będzie, bo życie potrafi zweryfi kować wszelkie cele. Nie zamierzam jednak za daleko wybiegać w przyszłość. Chcę godnie siebie reprezentować i grać na odpowiednio wysokim poziomie. Jeśli tak się stanie, nikt nie powinien patrzeć na mnie przez pryzmat wieku, tylko umiejętności. Mam kilka dobrych wzorców pod tym względem: Edwin van der Sar, Brad Friedel, Mark Schwarzer… Było kilku bramkarzy, którzy grali przez długie lata.
Michał Kaput musi zastąpić Patryka Sokołowskiego.
Konkretny jest też plan na rozwój 23-latka. Fornalik dostał do zespołu jednego z lepszych specjalistów od odbioru. Tak określał swojego byłego piłkarza Dariusz Banasik, szkoleniowiec Radomiaka. W tym elemencie Kaput na pewno nie będzie miał problemu, by zastąpić Sokołowskiego. Gorzej może wyglądać z wykończeniem akcji. Ale i tu były gracz Radomiaka ma spore rezerwy i… drobne doświadczenie z czasów juniorskich, gdy był ustawiany jako najbardziej wysunięty gracz. Tak było w WOSiR Wyszków, gdzie szkoleniowcy widzieli w nim napastnika, ale szybko z tego pomysłu zrezygnowali, choć problemem nie było wykończenie. – Pamiętam mecze, w których strzelałem pięć, sześć goli – wspominał w rozmowie z nami piłkarz Piasta. Kłopot był inny, Kaput za często wracał spod bramki przeciwników, by pomóc kolegom w odbiorze. O ile epizody z juniorów trudno będzie przełożyć na ekstraklasę, o tyle doświadczenie Fornalika w edukowaniu defensywnych pomocników może odegrać kluczową rolę. To zresztą świetnie pokazał przykład Sokołowskiego. A że Kaput ma w tym zakresie spore możliwości, świetnie pokazał mecz Radomiaka z Legią (3:0), kiedy mało brakowało, a bezpośrednio z rzutu rożnego zaskoczyłby Artura Boruca.
Iwona Lewandowska w wywiadzie dla „PS”. Mama Roberta Lewandowskiego opowiada o synu.
Czy rozmawiała pani z synem na temat ostatniego zamieszania wokół reprezentacji Polski?
Są teraz różne zawirowania, zmiana trenera, ale myślę, że oni są tak mocnymi chłopakami, że sobie poradzą z następnym szkoleniowcem.
A na które mistrzostwa świata pani syn czekał bardziej – te w Rosji cztery lata temu, czy te zbliżające się w Katarze?
Dla mojego syna emocje przy mundialu czy EURO to jak dla sportowców lekkoatletycznych igrzyska olimpijskie. Bardzo to przeżywa i myślę, że każdy mundial czy EURO jest dla niego wielkim wydarzeniem. Chciałby w końcu zdobyć więcej, bo reprezentacja to jest jego priorytet. Pamiętam Rosję, bo byłam w Moskwie i widziałam w oczach Roberta łzy.
A jak zareagował na to drugie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki, bo jak sam przyznał, kilka dni było trudnych.
Było, ale on ma dystans do wszystkiego. Myślę, że sportowiec powinien być twardy. Nie tylko wznosi się na wyżyny, bo są wzloty, ale też upadki i porażki. On nie jest sportowcem od dwóch, trzech lat, można powiedzieć, że od 2008 roku, odkąd trafił Lecha Poznań, wiele lat ciągle jest na topie pod względem trzymanego poziomu i to jest najważniejsze. Jestem zaskoczona, że ta energia i potencjał z roku na rok są jeszcze większe.
Trenerskie podsumowanie 20211 roku. Największą sinusoidę przeżył Czesław Michniewicz.
Największą sinusoidę emocji przeżył Czesław Michniewicz. Kiedy kończył się 2020 rok, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem spotkał się z dziennikarzami. Mówił, że ma pełną świadomość, iż życie w Legii toczy się bardzo szybko. – Tylko że to teraz nic nie zmieni, jeśli zacznę myśleć o tym, kiedy zostanę zwolniony – twierdził, doskonale znając historię poprzedników. Był ostrożny: kończył rok porażką ze Stalą Mielec (2:3), ale też na pierwszym miejscu w tabeli, które dawało mu względny spokój. Wiosną – po inauguracyjnej wpadce z Podbeskidziem (0:1) – przewaga zespołu Michniewicza rosła, przegrał w ekstraklasie dopiero w ostatniej kolejce – znów z drużyną z Bielska-Białej, która spadała z ligi. – Wiem, że w Legii mistrzostwo to kolejny dzień w biurze, ale dla mnie jako trenera, który dawno nie cieszył się z tytułu mistrzowskiego, jest to olbrzymie wyróżnienie i wzruszenie – mówił, kiedy trzy kolejki przed końcem sezonu jego drużyna obroniła koronę. W maju entuzjazmu jednak nie było: na siedem ostatnich spotkań cztery zakończyły się remisem, jedno porażką. Po cichu rodziły się pytania, jak mistrz Polski poradzi sobie w walce o europejskie puchary – to one miały być priorytetem. Jak się potem okazało, nie przyćmiły wszystkiego, co się działo przy Łazienkowskiej. Robiło się coraz bardziej nerwowo. Trener stwierdził, że sytuacja kadrowa wygląda bardzo słabo, właściciel przyznał, że czytając te słowa, był bardzo zdziwiony i nie ma co ukrywać – poirytowany. Dariusz Mioduski wbił przy tym Michniewiczowi szpileczkę, stwierdzając, że ten do pucharów europejskich przygotowuje się po raz pierwszy. Czas pokazał, że akurat do pucharów przygotował tę ekipę lepiej niż do rozgrywek ligowych. Bilans Legii Michniewicza w ekstraklasie w tym sezonie: 10 meczów, 3 zwycięstwa, 11 strzelonych goli, 17 straconych. I aż siedem porażek.
fot. FotoPyK