Reklama

PRASA. PSG faworytem do zatrudnienia Messiego

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2021, 08:41 • 6 min czytania 9 komentarzy

Prasa znów nie rozpieszcza kibiców piłkarskich, Igrzyska Olimpijskie chwilowo spychają ją na drugi plan. Mamy kilka wątków ligowych, no i oczywiście temat przyszłości Leo Messiego po odejściu z Barcelony.

PRASA. PSG faworytem do zatrudnienia Messiego

PRZEGLĄD SPORTOWY

Waldemar Fornalik zostaje w Gliwicach. A to oznacza, że Piast chce się rozgościć w ligowej czołówce.

Urodzony w Myślenicach trener w Piaście ma wszystko, czego potrzeba, by odnosić sukcesy. Przede wszystkim odkąd pracuje przy Okrzei wywalczył sobie tak mocną pozycję, że żadna decyzja w klubie nie może zapaść bez jego wiedzy. I właściciel, i prezes, i dyrektor sportowy, wszystko konsultują z trenerem. A że możliwości klubu z roku na rok są większe, to i zespół wygląda solidniej. – W Gliwicach widzę chęć rozwoju. Na każdym poziomie. I to też jest dla mnie bardzo ważna rzecz – to kolejny cytat z Fornalika.

I być może właśnie to przekonało doświadczonego trenera do podpisania nowej, trzyletniej umowy z Piastem. Nie dość, że ma ogromne zaufanie szefów, którzy dają mu w spokoju realizować swoją wizję, to po blisko czterech latach współpracy widzi, że potrafią dotrzymać słowa i krok po kroku rozwijają klub. Jeśli wszystko pójdzie po myśli Fornalika i jego przełożonych, gliwiczanie mogą na dłużej zagrzać miejsce w ligowej czołówce.

Reklama

Mikołaj Biegański chce na stałe wywalczyć miejsce w pierwszym składzie Wisły Kraków.

Choć pierwszy oficjalny mecz Biegańskiego w ekipie Białej Gwiazdy mógł pozostawić wśród kibiców Wisły mieszane uczucia, to środowy sparing z Napoli (1:2) przyniósł młodemu bramkarzowi wyłącznie dobre recenzje, a wisienką na torcie jego występu był obroniony rzut karny, wykonywany w pierwszej połowie przez reprezentanta Włoch Matteo Politano. Czy taki moment może spowodować, że golkiper Wisły nabierze jeszcze większej pewności siebie w trakcie walki o pierwszy skład? – Myślę, że Mikołaj nie potrzebuje dodatkowej motywacji. On jest bardzo mocny mentalnie, potrafi się wyłączyć od innych bodźców na czas meczu. Zawsze był skoncentrowany na spotkaniu i sam się dobrze przygotowywał do wyzwań. W meczu z Napoli po prostu wyszedł na boisko i wykonał swoją robotę – mówi Gołębiewski.

Były trener Biegańskiego przyznaje, że golkiper na zajęciach również wykazywał się tą cechą, a poza murawą trzymał się raczej z boku i nie był kimś w rodzaju lidera w szatni, co z racji młodego wieku nie może dziwić.

Lionel Messi nie zagra już w barwach Barcelony. To koniec pewnej epoki nie tylko w hiszpańskim futbolu.

Przed konferencją Laporty fani Barcy wierzyli, że czwartkowe oświadczenie opublikowane na stronie internetowej klubu to element politycznej gry z władzami LaLiga. Od kilku tygodni trwały przepychanki między obydwoma stronami. Działacze z Camp Nou naciskali, by nieco poluzowane zostały wymogi związane z limitami płac, szefowie ligi nie chcieli nawet o tym słyszeć. W ostatnich dniach doszła jeszcze sprawa funduszu inwestycyjnego CVC, który dzięki umowie z LaLiga miałby zainwestować 2,7 mld euro w hiszpański futbol. Większość tej kwoty miałaby trafić do klubów i zostać przeznaczona na rozwój. Ale część z nich mogłaby zostać przeznaczona przez Barcę na przedłużenie umowy z Messim. Mogłaby, gdyby kataloński klub zgodził się na podpisanie umowy z CVC. – Nie mogę podjąć decyzji tworzącej zobowiązanie na 50 lat – tłumaczył Laporta w trakcie konferencji. Javier Tebas, prezes LaLiga, kilka minut później odpowiedział mu na twitterze: „Witaj Joan. Wiesz, że operacja z CVC nie przywłaszcza praw telewizyjnych FC Barcelony na 50 lat. Umowa sprawia, że mają one większą wartość dla wszystkich klubów. Możesz dzięki temu rozwiązać problem długów. Tak to rozumiałeś kilka godzin temu”. Później dodał, że Laporta zaakceptował umowę z funduszem, wręcz naciskając na jej przyspieszenie, po to by podpisać umowę z Messim. Jednak 59-letni szef Barcy miał rozmyślić się w ostatniej chwili, pod wpływem… Florentino Pereza, prezesa Realu, wciąż mamiącego wizją utworzenia Superligi i zarobienia jeszcze większych pieniędzy.

Reklama

SPORT

Królestwo za napastnika w Rakowie Częstochowa.

Na naganę za spotkanie w Bielsku-Białej zasługuje właśnie ofensywa. Częstochowianie na mecz z Rubinem wybiegli w składzie 10-osobowym. Gra, ale przede wszystkim skuteczność Vladislavsa Gutkovskisa woła o pomstę do nieba. Trudno racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego Marek Papszun nadal stawia na tego napastnika. Przy obecnej formie Gutkovskis prędzej nadawałby się do montażu czwartej trybuny na stadionie przy Limanowskiego niż gry w piłkę. Choć osobiście obawiałbym się dać mu do ręki młotek – mógłby nim nie trafić w gwoźdź.

Nie po raz pierwszy w Rakowie brakuje napastnika z prawdziwego zdarzenia. Papszun ma do dyspozycji czterech „snajperów” – wspomnianego Gutkovskisa, Sebastiana Musiolika, Alexandre Guedesa i Jakuba Araka. Wszyscy łącznie rozegrali 708 minut. Bilans? Jedna asysta, której autorem był Guedes w meczu z Piastem. To kompromitująca statystyka. Oczywiście zadania napastnika w Rakowie są inne niż w pozostałych klubach. Przy Limanowskiego snajper ma nie tylko zdobywać bramki, ale także pracować przy odbiorze i rozgrywać ataki z kolegami. Cała czwórka, mimo dużych, przedsezonowych nadziei, nie wywiązuje się ze swojego podstawowego obowiązku – strzelania goli. W przypadku ekstraklasy brak skutecznego napastnika nie jest aż tak bardzo odczuwalny. W Europie może być powodem wielu kłopotów.

Przed meczem ze Stalą Mielec trener Górnika Zabrze, Jan Urban zapowiada roszady personalne.

Czy zatem dojdzie do małej kadrowej rewolucji? – A uważa pan, że mamy tak szeroką kadrę, żeby taką rewolucję przeprowadzić? – odpowiedział pytaniem na pytanie trener Górnika.

Z pewnością jednak kilku zawodników się zmieni. Do wyjściowego składu ma wrócić kontuzjowany wcześniej obrońca Adrian Gryszkiewicz. Najprawdopodobniej od pierwszej minuty zagra też Lukas Podolski. W końcówce letniego okienka transferowego w Zabrzu mają się też pojawić nowi zawodnicy. Jednym z nich ma być Michalis Bakakis, reprezentant Grecji z AEK Ateny. – Konieczne są szersze wzmocnienia, ale co do szczegółów, to nie będę się wypowiadał – mówi szkoleniowiec zabrzan.

Mikołaj Biegański przeszedł ze Skry Częstochowa do Wisły Kraków za „goły ekwiwalent”.

Działacze Skry uważnie śledzą poczynania Mikołaja Biegańskiego i dobrze mu życzą także z powodów… finansowych. – Ofert dla Mikołaja było bardzo dużo i to od bodaj czterech lat – dodaje prezes Skry, Artur Szymczyk. – Zastanawialiśmy się wspólnie i analizowaliśmy, co będzie dla niego najlepsze. Skorzystaliśmy z propozycji Wisły i podpisując umowę z prezesem Dawidem Błaszczykowskim zgodziliśmy się na minimalną kwotę transferową „gołego ekwiwalentu” 100 tysięcy złotych, zapisując jednocześnie, że przy jego transferze z Wisły otrzymamy 15 procent. Mamy więc nadzieję, że Mikołaj zrobi wielką karierę, a my na tym skorzystamy. Zresztą on też o tym myśli i na odchodnym zgodził się być „Ambasadorem Nobilito”, czyli naszej szkoły sportowej.

SUPER EXPRESS

PSG kusi Leo Messiego.

Co wybierze Argentyńczyk? Każdy na świecie chciałby go mieć u siebie, ale to przywilej tylko dla najbogatszych. Faworytem wyścigu po filigranowego napastnika wydaje się być PSG. Wicemistrzowie Francji są w stanie zagwarantować mu 40 mln euro rocznie, a więc tyle, ile jeszcze niedawno inkasował w Barcelonie. W transfer Messiego może zaangażować się Neymar, obecnie największy gwiazdor paryżan, prywatnie przyjaciel Argentyńczyka.

Andrzej Witan wspiera swoją żonę na Igrzyskach Olimpijskich.

Zwycięstwo polskiej sztafety mieszanej 4×400 m rozbudziło apetyt na medal olimpijski w sztafecie kobiet. Tym bardziej że ekipa Aniołków Matusińskiego wydaje się mocna jak nigdy, a sam trener ma ból głowy z wyborem najsilniejszego składu. W tym gronie jest Iga Baumgart-Witan (32 l.), którą w kraju wspiera mąż Andrzej (31 l.), piłkarz drugoligowej Olimpii Elbląg.

– Na szczęście jakoś godzę oglądanie występów żony z treningami – mówi „SE” mąż biegaczki. – Nie chcę za dużo prognozować przed finałem, bo to jest tylko sport, który przynosi różne rozstrzygnięcia, a sam go uprawiam. Będę trzymał kciuki i wierzę, że będzie dobrze. Po to dziewczyny tam pojechały, żeby walczyć, bo wszystkie zmagały się z kontuzjami i przeciwnościami losu. Iga miała problem z Achillesem i kolanem, pełno było przeżyć w tym sezonie.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...