Reklama

Wybory w ZZPN – brak drugiej tury, problemy delegatów

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

15 maja 2021, 13:03 • 17 min czytania 13 komentarzy

Już za niespełna tydzień odbędą się wybory na prezesa Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej. W lokalnym środowisku piłkarskim wzbudzają one bardzo dużo emocji ze względu na różnego rodzaju kontrowersje. Osoby popierające konkurentów obecnie urzędującego prezesa twierdzą, że ordynacja wyborcza i plan sposobu przeprowadzenia walnego zgromadzenia delegatów są skandaliczne. Nie godzą się na brak drugiej tury, pozbawienie możliwości prezentacji przez kandydatów, skrócenie do minimum czasu wyborów, czy nawet – w przypadku Iskierki Szczecin – wykluczenie z udziału w głosowaniu. Natomiast władze związku uważają, że wszystko odbędzie się zgodnie z obowiązującym statutem. Mamy do czynienia z wyrachowanym działaniem mającym na celu pozbawienia szans na uczciwą walkę? A może przeciwnicy Jana Bednarka szukają dziury w całym?

Wybory w ZZPN – brak drugiej tury, problemy delegatów

Kwestie dotyczące samych wyborów to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.

Kontrowersji odnośnie postępowania działaczy związkowych jest zdecydowanie więcej, a najlepszym przykładem wydaje się kampania wyborcza. Nigdy wcześniej walka o fotel prezesa nie była tak ostra. To oczywiste, że w boju wyborczym różne chwyty są dozwolone. Nikt nie kieruje się sentymentami i żadna ze stron nie może się cofnąć, jednak skala niejasności i dziwnych sytuacji zdecydowanie przerosła poprzednie batalie. Środowisko opozycyjne obecne działania związku określa mianem: “komuna”, “Białoruś”, “hucpa”.

Z kolei aktualna władza nie widzi żadnego problemu w tym, że o wyborze sternika zadecyduje zwykła większość zamiast bezwzględnej, a warto wiedzieć, że przepis ten wprowadzono w ostatniej chwili. W ZZPN-ie tłumaczą to zgodnością z prawem. Taka sama argumentacja pojawia się w przypadku pozbawienia możliwości kliku klubów wystawienia delegatów z powodu błędów formalnych lub spóźnionego dostarczenia dokumentów. Włodarze tych drużyn mają pretensje o to, że zostały poinformowane o uchybieniach już po terminie umożliwiającym zmianę delegata lub dostarczenia prawidłowych dokumentów. W stosunku do ZZPN-u padają też zarzuty o jawną współpracę z samorządami, o rozdawnictwo piłek jako kiełbasy wyborczej, przez co obecny prezes próbuje pozyskać zwolenników.

*

Na dobrą sprawę brutalna walka wyborcza rozpoczęła się trzy miesiące temu, kiedy to po ogłoszeniu decyzji o starcie w wyborach zwolniono z PZPN-u jednego z kandydatów – Macieja Mateńkę. Akurat tak się złożyło, że jego przełożonym był obecny prezes ZZPN-u, Jan Bednarek. Kolejną kontrowersją było pozbawienie pracy koordynatora kursów trenerskich w województwie zachodniopomorskim – Pawła Podgórskiego. W absurdalnym oświadczeniu ZZPN tłumaczył decyzję brakiem fachowości czy uchybieniem obowiązków. Trener Podgórski jest pewny, że ma to związek z poparciem Macieja Mateńki.

Reklama

Już abstrahując od tego, czy działacze związkowi mają prawo do różnych dziwnych działań w kwestii organizacji wyborów czy zwolnień, trudno nie odnieść wrażenia, że wszystko to odbywa się w oparach absurdu. Opozycja mówi o strachu obecnych działaczy. I rzeczywiście z wielu stron dochodzą informacje, że środowisko jest już zmęczone 17-letnimi rządami Jana Bednarka i ludzi mu wiernie oddanych. Wskazują, że po prostu czas na powiew świeżości, na większą transparentność. Oczekują, że związek będzie pomocny dla klubów – nie tylko w czasie kampanii wyborczej.

Wybory na chybcika

Obaj kontrkandydaci obawiali się tego, że im bliżej dnia wyborów, tym więcej będzie działań mających na celu zmniejszenie ich szans na triumf. Oczywiście wszystko w białych rękawiczkach. To tylko spekulacje, nie ma bowiem żadnych sondaży. Ale gdzie nie przyłożyło się ucha, tam słychać było, że w przypadku drugiej tury istnieje duża szansa na zmianę głównodowodzącego związkiem. Wynikało to też z tego, że oprócz Jana Bednarka i Macieja Mateńki swoją kandydaturę zgłosił także Piotr Dykiert – były sędzia piłkarski, dawniej dyrektor ds. sportu Urzędu Miasta Szczecin. Teraz to już tylko dywagacje, gdyż – co najbardziej istotne – ku zdziwieniu wielu delegatów na 14 dni przed dniem zjazdu ogłoszono, że podczas wyborów nie będzie drugiej tury. Do wyboru prezesa wystarczy zwykła większość głosów na danego kandydata.

Co to oznacza w praktyce? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że urzędujący prezes, Jan Bednarek, zwiększył tym ruchem swoje szanse na zwycięstwo co najmniej kilkukrotnie.

Generalnie związek nie uchybił terminu przekazania uchwały zarządu do oficjalnej wiadomości. Tylko czy to nie wydaje się dziwne, że zmiana w porządku obrad walnego zgromadzenia delegatów wymaga większości 3/4 głosów wszystkich obecnych delegatów, a najważniejsze głosowanie – wybór prezesa – już tylko zwykłej? Tak więc – teoretycznie – wystarczy nawet jeden głos.

W trakcie posiedzenia Zarządu, na którym uchwalany był Regulamin Walnego złożono propozycje zmiany systemu głosowania na taki, jaki obowiązuje w PZPN, jednakże Zarząd ZZPN po zasięgnięciu opinii prawnej, zgodnie z którą uchwalenie takiego sytemu byłoby przekroczeniem uprawnień zarządu, postanowił kierować się literalnym brzemieniem statutu. W ZZPN w ciągu ostatnich 20 lat, a więc od momentu rejestracji w KRS wszystkie kolejne głosowania nad wyborem władz związku na Walnych odbywały się zgodnie z takim zapisem. W odniesieniu do porządku obrad to jest on uchwalany zgodnie ze statutem zwykłą większością. Dopiero do późniejszych zmian potrzeba innej większości, co jest normalne na każdym zebraniu – tłumaczy Robert Bikowski, przewodniczący Wydziału Dyscypliny ZZPN.

Maciej Buryta, członek zarządu ZZPN-u, znajdujący się w opozycji w stosunku do obecnego prezesa, nie ukrywa, że reszta członków podjęła decyzję na zasadzie uznaniowej, zupełnie nie kierując się oczekiwaniami lokalnego środowiska piłkarskiego, które pragnie, jak najbardziej sprawiedliwego systemu wyborczego. – Jako zarząd uchwaliliśmy porządek obrad, ale walne zgromadzenie delegatów jest ważniejsze od zarządu, a zmiana porządku obrad może nastąpić większością 3/4 głosów. Byłem zdziwiony tym, że nie można tego dokonać zwykłą większością, tak jak w przypadku podjęcia uchwały. Zapytałem się, dlaczego? Odpowiedziano mi, cytuję: “bo tak wymyśliłem”. Było potem kolejne głosowanie za zmianą tego i oczywiście poległem.

Reklama

Obojętnie, który kandydat zostanie zwycięzcą wyborów, nie będzie to silny mandat i duża legitymizacja władzy. Chyba że wygra z dużą przewagą, z tym że na tę chwilę nic tego nie zapowiada. Taki regulamin wyborów powoduje sytuację, że osoba, która zwycięży głosowanie, w praktyce będzie już znana po wyborze przewodniczącego obrad. Obecna władza wystawi swojego kandydata, a zjednoczona opozycja zaproponuje innego. O tym, kto będzie kierował obradami, zadecydują  delegaci –  można więc powiedzieć, iż tzw. prawybory wiele wyjaśnią.

Brak prezentacji kandydatów przed delegatami

Czasy pandemiczne nie sprzyjają organizacji tak dużych wydarzeń. Nie ulega wątpliwości, że organizatorzy na swojej drodze napotkali wiele problemów z dopięciem wszystkiego na ostatni guzik. Zgromadzenie delegatów odbędzie się w ścisłym reżimie sanitarnym, a sanepid rekomendował skrócenie czasu trwania. Opozycja zarzuca związkowi, że wykorzystali pandemię jako pretekst do tego, by maksymalnie poucinać porządek obrad. Poprzez to kandydaci na prezesa nie będą mieli nawet kilku minut na prezentację swojego programu, a delegaci nie otrzymają możliwości zadawania im pytań.

Na dzisiaj nie wiadomo, czy kandydaci będą mogli przedstawić swoje kandydatury. Taką decyzje podejmą delegaci na Walnym. Przypominam, że Walne ZZPN odbywa się w okresie pandemii i mimo malejących statystyk zakażeń i zgonów, zebrania służbowe ponad 300 osób są nadal obarczone ryzykiem oraz dość rygorystycznymi obostrzeniami. Intencją Zarządu było jak najszybsze i sprawne przeprowadzenie Walnego Zgromadzenia bez zbędnego narażania delegatów. Zarząd uznał, że kandydaci od 4 miesięcy prowadzą swoja kampanie, jeżdżą po klubach odbywając spotkania, przedstawiają swoje osoby w social mediach i prasie, tak więc jest mało prawdopodobne by kluby i delegaci ich nie znali. Zarząd wybrał mniejsze zło uznając, iż troska o zdrowie delegatów jest ważniejsza – argumentuje to Robert Bikowski, przewodniczący WD ZZPN.

Owszem, delegaci będą mogli przeforsować swój pomysł, by kandydaci mogli wypowiedzieć się przed głosowaniem. Pod warunkiem, że zmienią porządek obrad, a do tego potrzeba 3/4 większości głosów. – Naprawdę kilkanaście minut dłużej ma aż taki wpływ na zagrożenie epidemiczne? Tłumaczenie, że kandydaci jeździli po klubach i delegaci znają programy jest absolutnie chybione, ponieważ nie znam programu obecnego prezesa, a chciałbym się dowiedzieć coś o jego pomysłach. To jest pierwszy z brzegu przykład, że tak nie jest – dziwi się Maciej Buryta.

Co ciekawe – prezes Jan Bednarek udzielił jednego wywiadu portalowi ligowiec.net, lecz odpowiadał wyłącznie na pytania czytelników. Do wywiadu na Twitterze odniósł się lokalny dziennikarz, Norbert Skórzewski, który wskazał miejsca, gdzie – jego zdaniem – obecny prezes mija się z prawdą lub nie odpowiada wprost na pytanie, jak w przypadku tego o kwoty wsparcia dla klubów, czy różne profity typu rozdawanie piłek za związkowe pieniądze w okresie kampanii wyborczej.

Żeby była jasność – nie jest to działanie niezgodne z prawem, niemniej dużo mówi sam fakt, że ruchy te nasiliły się, gdy przyszedł czas na kampanię wyborczą. Warto dodać, że – jak wynika z naszych informacji – kwota wsparcia dla klubów łącznie wynosiła 128 tysięcy złotych. Rzecz jasna, kwota 500 zł to kropla w morzu potrzeb dla tych drużyn, ale związek pokazał przed wyborami, że nie są jemu obojętne.

Problemy ze zgłoszeniem delegatów

Zainteresowanie wyborami jest ogromne. W tym roku weźmie w nich udział rekordowa liczba delegatów, którzy będą reprezentowali kluby z całego województwa, sędziów, a także trenerów. Natomiast nie wszyscy wytypowani delegaci wezmą udział w “święcie demokracji” lokalnego futbolu. Jakie są powody braku możliwości uczestnictwa w obradach? O przypadku Iskierki Szczecin już wspominaliśmy, ale co dalej? Niektóre kluby za późno zgłosiły swoich przedstawicieli. Czyli to już ich problem, bo same zadziałały na swoją niekorzyść? Ano niekoniecznie. Sęk w tym, że według relacji pominiętych delegatów, nie dostąpią zaszczytu pełnienia tej funkcji, bo podczas ostatniego dnia na złożenie dokumentów, w siedzibie ZZPN-u od godziny 13.00 można było co najwyżej uciąć sobie pogawędkę z panią sprzątaczką lub pocałować klamkę.

Jeżeli klub miał prawo zgłosić delegata do dnia 01.04 włącznie, to także miał prawo zrobić to w ostatnim dniu i ZZPN nie może tłumaczyć się tym, że kluby miały na to aż cztery miesiące. Tłumaczenie, że dyrektor biura musiał wyjść o godzinie 13.00 nie jest dobrym usprawiedliwieniem. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Nie może w siedzibie związku zostać tylko pani sprzątaczka, jeśli siedziba była czynna do godziny 15.00 – twierdzi Maciej Buryta.

Związek uważa, że nie doszło do takiej sytuacji. Ponadto wskazuje, że kluby miały bardzo dużo czasu na dopełnienie wszelkich formalności w kwestii zgłoszenia delegatów. – Żaden klub nie został pozbawiony możliwości zgłoszenia swoich delegatów w tym dniu. Około 20 klubów zgłosiło w dniu 01.04.2021 roku swoich delegatów. Kluby miały na zgłoszenie delegatów 4 miesiące – informuje Robert Bikowski.

Zostawianie takich spraw na ostatnią chwilę zdecydowanie nie jest korzystne, tylko ZZPN regulamin obrad Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego również przedstawił do publicznej wiadomości w ostatnim możliwy terminie – na 14 dni przed wyborami.

Błędy drukarskie

Doszły nas również głosy, że kilka klubów ze względu na błędy w arkuszach potrzebnej dokumentacji do zgłoszenia delegata, nie zostało dopuszczonych do udziału w “walnym”. Na czym one polegały? Na przykład: pojawiła się nazwa innego stowarzyszenia i osoba wypełniająca papiery przeoczyła te drobne uchybienie. Czy związek wezwał do ponownego wysłania dokumentów? Kluby twierdzą, że nie otrzymały takiego wezwania, poprzez to przepadł im termin na wystawienie swojego przedstawiciela.

Maciej Buryta z zarządu ZZPN-u potwierdza to: – Tak, były takie błędy w dwóch lub trzech przypadkach – ktoś musiał coś zrobić na zasadzie kopiuj-wklej, stąd na dokumencie uchwały pojawiły się drobne błędy. Związek miał prawo odrzucić z powodów formalnych taki dokument, jednak mógł też wezwać do usunięcia tych błędów, tak aby nie przepadł tym klubom termin zgłoszenie. Mimo wszystko czekał do samego końca.

Z kolei Robert Bikowski nie doszukuje się w działaniach związku żadnej celowości. – Oświadczam z całą mocą, że żaden klub nie został pozbawiony możliwości udziału swojego delegata w Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo – Wyborczym ZZPN z powodu błędu drukarskiego. Na zgłoszonych ponad 300 delegatów jedynie 2 kluby złożyły nieprawidłowe dokumenty. Trzeba chyba naprawdę wiele złej woli, by doszukiwać się tu winy związku i celowego utrudniania delegatom udziału w Walnym – uważa przewodniczący WD ZZPN.

Bardzo późno przeprowadzona kontrola

Najgłośniejsza sprawa dotyczy Iskierki Szczecin, która jawnie popiera kandydaturę Piotra Dykierta. Problem klubu polega na tym, że nie będzie mógł zagłosować na niego, bo został pozbawiony możliwości udziału w walnym zgromadzeniu.

Dariusz Pińkowski, dyrektor sportowy klubu: – Wszystko zaczęło się 10 grudnia, kiedy prezes naszego klubu, Sebastian Podziński, otrzymał z komisji odwoławczej karę dyskwalifikacji za wystawienie w zespole rezerw zawodnika z pierwszego zespołu, który był nieuprawniony do gry. Zwyczajna pomyłka, było trochę zamieszania w klubie i nie zauważyliśmy tego. Przyjęliśmy to na klatę – ja zapłaciłem karę, Sebastian otrzymał dyskwalifikację. Najpierw rok, po odwołaniu – cztery miesiące. Dziś mamy maj, więc – teoretycznie – jest po wszystkim. Ale właśnie, tylko teoretycznie. Pismo ze zgłoszeniem delegata Sebastiana Podzińskiego wysłaliśmy do związku w terminie, 1 kwietnia. Wszystko zostało zaakceptowane, sprawa została zamknięta do momentu, aż pewien sędzia zwrócił mi uwagę, że Sebastiana nie ma na liście delegatów. Sam zobaczył to przypadkowo, bo listy nie zostały podane do informacji publicznej. To było 26 albo 27 kwietnia, cztery dni po terminie, kiedy mogliśmy jeszcze tego delegata zmienić. Zadzwoniłem wtedy do Roberta Bikowskiego ze związku i zapytałem, dlaczego nie poinformował nas o tej sytuacji i z jakiego powodu nie zdyskwalifikował Sebastiana w momencie, gdy otrzymał pismo, a nie teraz, gdy już nie możemy nikogo innego zgłosić.

– Bikowski powiedział, że nie jest od tego, żeby informować kogokolwiek o takich tematach i że sami powinniśmy o tym wiedzieć. Przyjąłem to na klatę, ale poprosiłem o wyjaśniania na piśmie. Z wyjaśnień wynikało, że punkt, do którego się odnosi tyczy się wyłącznie zawodników. I co zrobił Bikowski? Usunął z pisma fragment „i zawodników” i wydawało mu się, że nie ma problemu. Wtedy doszło do nas, że coś jest nie tak i ktoś robi nas w wała. Zdecydowaliśmy się skorzystać z usług prawnika, który przygotuje nam wszystkie odwołania. Z początku, jako członek klubu, bałem się, że gdy zacznę się odwoływać od decyzji związku, to mój klub spotkają z tego tytułu negatywne konsekwencje – nasze mecze zaczną prowadzić słabi sędziowie. Zresztą, nie wszyscy sędziowie są przychylni prezesowi Bednarkowi. Ponadto mamy na tyle dobrą jakościowo kadrę, że powinniśmy się utrzymać. Tak więc walczymy o swoje prawa, które przysługują nam na mocy paragrafu 17 statutu ZZPN. Na pismo Bikowskiego wysłaliśmy odpowiedź, przewodniczący Wydziału Dyscypliny podał kolejny punkt z regulaminu, który mówi, że dyskwalifikacja tyczy się i zawodników, i innych osób. Okazało się, że statut związku jasno określa, na podstawie jakiego regulaminu może zostać zdyskwalifikowana dana osoba. I nie ma możliwości, żeby informacje o dyskwalifikacja była zawarte w regulaminie rozgrywek. O dyskwalifikacji mówi regulamin dyscyplinarny PZPN-u. I tyle. 

Poniższe pismo zostało wysłane do członków zarządu i komisji rewizyjnej. Iskierka Szczecin zapowiedziała, że jej delegat Sebastian Podziński stawi się 21 maja na walnym zgromadzeniu, a klub wystosuje wniosek do przewodniczącego o przywrócenie delegata do udziału na walnym. A przewodniczącym najprawdopodobniej będzie… Robert Bikowski.

 

Jak widać – Dariusz Pińkowski nawet nie próbuje usprawiedliwić kolegi i nie ma pretensji o jego zawieszenie. Jest jedynie zniesmaczony faktem, że związek nie poinformował wcześniej o konieczności zmiany osoby pełniącej funkcję delegata. – Czuję się po prostu oszukany – kończy oburzony dyrektor sportowy.

Robert Bikowski ze związku tłumaczy to faktem, że kontrola merytoryczna została przeprowadzona już po terminie składania wniosków i w tej sprawie nie można było nic więcej zrobić. – Związek w okresie składania dokumentów nie prowadził weryfikacji poprawności ich wypełnienia. Odnotowywał jedynie fakt ich złożenia. Weryfikacja pod względem formalnym odbyła się po terminie zgłaszania kandydatów. Dopiero po telefonie samego zainteresowanego z zapytaniem do związku czy może być kandydatem, mimo obowiązującej dyskwalifikacji, sprawdził dokumenty pod tym kątem. Wynika z tego, że sam delegat i klub mieli świadomość, iż wyznaczona osoba nie będzie mogła reprezentować Iskierki Szczecin jako delegat.

Utajnienie przed członkiem zarządu klubów wystawiających delegatów

Maciej Buryta jako członek zarządu ZZPN-u chciał sprawdzić, jakie kluby zgłosiły swoich delegatów. Uważa, że pełniąc tę funkcję, ma do tego prawo i nie narusza to przepisów o ochronie danych osobowych. Nie jest to chyba nic nadzwyczajnego, że osoba decyzyjna w związku chce zweryfikować, jaka liczba drużyn z całego województwa skorzystała z swojego prawa. Dla kilku pozostałych członków zarządu najwyraźniej stanowi to problem.

Tym bardziej jest to dziwne, bo Małopolski Związek Piłki Nożnej opublikował taki oto komunikat – Informacja o osobach będących delegatami z poszczególnych jednostek [imię i nazwisko, reprezentowany podmiot/jednostka] zostanie udostępniona na pisemny wniosek delegata na Walne Zebranie Delegatów MZPN od dnia 12 maja 2021 r.  

Zatem, dlaczego ZZPN-u nie chce ujawnić swojemu członkowi takiej informacji? Jako powód podaje troskę o ochronę danych osobowych i brak przedstawionego ważnego interesu ze strony Macieja Buryty. – Zarząd uznał, iż informacja które kluby zgłosiły swoich kandydatów nie może być udzielana osobom i podmiotom, które nie wykazały w jakim celu są one im niezbędne. Żaden kandydat do chwili obecnej nie zwrócił się do ZZPN z taką prośbą. Nadmieniam, że w Walnym będzie brało udział przeszło 90% klubów, a adresy i dane klubów są dostępne na naszej stronie internetowej, a więc nie jest to informacja, do której trudno jest dotrzeć. Każdy delegat przesyłając swoje dane, podpisywał klauzule informacyjną RODO zgodnie z którą odbiorcami tych danych mogą być wyłącznie podmioty, którym przekazanie tych danych jest konieczne do przeprowadzenia walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego. O udostępnienie tych danych zwróciło się tylko dwóch członków zarządu, w żaden sposób nie uzasadniając swojego żądania, wychodząc z założenia, że po prostu mają do tego prawo i nie muszą przedstawiać powodu. Zarząd po zasięgnięciu opinii inspektora danych osobowych (podejmując odpowiednią uchwałę) uznał, iż jest odmiennego zdania.

*

Buryta absolutnie się z tym nie zgadza. Według niego klauzule RODO nie mają tutaj zastosowania. – Wnioskowałem na posiedzeniu zarządu o to, by udostępnić same imiona i nazwiska delegatów, nawet bez klubów. To inni członkowie zagłosowali przeciwko temu, tłumacząc to poufnością, a przecież samo imię i nazwisko RODO nie chroni. Zarząd był przeciwny także temu, by ujawnić nazwy klubów i większość zagłosowała na nie. Argumentacja? Nie, bo nie. Pomyślałem sobie: kim ja jestem w tym zarządzie? Przecież nawet nie mogę dowiedzieć się, jaki klub będzie miał delegata. Moim zdaniem to nie jest normalna sytuacja. Dochodzą do mnie głosy jaki może być powód takiego działania osób bliskich obecnemu prezesowi.

Osoby ze sztabów wspierających opozycyjnych kandydatów na prezesa obawiają się, że może mieć to związek z nieczystymi zamiarami ZZPN-u. Takie działania powodują także domysły o rzekomym kombinowaniu. Oczywiście nikt ZZPN-owi nie udowodnił złych zamiarów, lecz taki brak transparentności powoduje, że tworzą się różne insynuacje.

*

Sporo kontrowersji wzbudza również to, że kilka klubów w tym tygodniu jeszcze nie otrzymało e-maila z potwierdzeniem przyjęcia ich delegatów na walne zgromadzenie. Związek telefonicznie powiedział im, że nie otrzymał stosownych dokumentów. Skontaktowaliśmy się z przedstawicielem jednego z tych klubów, który potwierdził, że na tę chwilę (12 maja, piątek – przyp. red.) nie dostał od związku wiadomości.

Dzwoniłem dziś do ZZPN-u i pan przewodniczący Wydziału Dyscypliny, powiedział mi, że niestety nie jestem liście delegatów. Na pewno nie było z naszej strony żadnych błędów formalnych. Stosowne dokumenty przekazałem osobie, która na sto procent dostarczyła je do siedziby klubu. Nie ukrywam, że ja oraz moi koledzy z innych klubów są bardzo zbulwersowani tą sytuacją. Pan przewodniczący powiedział tylko: proszę zadzwonić we wtorek. A przecież już w piątek są wybory… – Rafał Glanc, delegat Pogoni Wierzchowo.

Jak widać – wokół wyborów z dnia na dzień narasta coraz więcej wątpliwości. Dość szerokim echem w lokalnym środowisku odbił się wpis, który zamieszczono na stronie Kolegium Sędziów ZZPN. „W związku z pojawiającymi się zgłoszeniami ze strony klubów i z uwagi na zbliżający się zjazd sprawozdawczo-wyborczy ZZPN, przypominamy sędziom i obserwatorom KS ZZPN, że w trakcie pełnienia przez nich swoich obowiązków obowiązuje bezwzględny zakaz prowadzenia agitacji na któregokolwiek z kandydatów. Sędziowie i obserwatorzy powinni być bezstronni i obiektywni w trakcie wykonywania swoich funkcji, a prowadzenie kampanii wyborczej stanowi naruszenie dyscyplinarne”.

O co tyle szumu? Ano o to, że jednym z obserwatorów jest dyrektor biura ZZPN, Dariusz Królikowski. – Ja to nazywam policzkiem w stronę całego naszego środowiska piłkarskiego, takim trochę stawianiem się ponad wszystkimi. No bo jak to jest? Królikowski sobie jeździ po meczach jako obserwator, rozmawia z prezesami, nierzadko przekonuje, by głosować na Bednarka, a nagle – gdy okazuje się, że spora część środowiska sędziowskiego jest przeciw obecnemu prezesowi – pojawia się taki komunikat – przyznaje jeden z lokalnych prezesów.

Skoro jesteśmy przy wątku sędziów, to jeden z arbitrów wspomniał o tym, jak związek ubezpieczył się w przypadku wyborów delegatów z Kolegium Sędziowskiego ZZPN-u. – Kolegium Sędziów może wystawić trzech delegatów, którzy zostali wybrani z naszego grona. Z racji tego, że znaczna część sędziów nie jest przychylna obecnemu prezesowi, to sędziów-kadetów bardzo szybko mianowano na sędziów rzeczywistych, którzy mają prawo wyboru delegatów. My dawniej musieliśmy czekać na to kilka lat, tak bowiem było zwyczajowo przyjęte. Generalnie kolegium mogło zastosować ten patent, nie jest to nigdzie uregulowane. Ale wiadomo, jaki był tego zamysł – opowiada anonimowo arbiter KS ZZPN.

*

Wyboru już 21 maja. Kto wygra? Po zmianie zasad na 14 dni przed walnym zgromadzeniem, zdecydowanym faworytem wydaje się urzędujący już 17 lat Jan Bednarek. Zmęczenie środowiska zachodniopomorskiej piłki jest jednak na tyle duże, że każdy inny wynik na pewno nie będzie sensacją, choć opozycja miała i wciąż ma bardzo utrudnione zadanie.

Niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć wyborów, jedno jest pewne – środowisko piłkarskie w województwie zachodniopomorskim już zostało niesamowicie podzielone, a konflikty będą tylko narastać. Po tak wielu dziwnych sytuacjach i kontrowersjach trudno sobie wyobrazić, by zwaśnione strony nawiązały chociaż minimalną dozę współpracy. ZZPN już wcześniej mocno ucierpiał wizerunkowo – zwolnienia trenerów, absurdalne oświadczenia, obraźliwe wpisy na Facebooku wiceprezesa – a  smaczki dotyczące wyborów na prezesa są tylko puentą ostatnich miesięcy.

fot. Przemysław Skiba

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

13 komentarzy

Loading...