Inter Mediolan nie wypuści już z rąk Scudetto. Nie oszukujmy się, zespół Antonio Conte musiałby chyba grać w siódemkę w każdym spotkaniu i ładować sobie samobóje, żeby tę przewagę roztrwonić. Ale to, że walka o tytuł we Włoszech nie jest tak ciekawa, jak choćby we Francji, wcale nie sprawia, że finisz sezonu będzie nudny. Wciąż trwa bowiem wyścig o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów, czyli o wielkie pieniądze. I wszystko może się w nim wydarzyć.
Milan, Juventus, Atalanta, Napoli, Lazio. O trzy pozostałe miejsca w TOP 4 rywalizuje pięć ekip, więc czeka nas coś w rodzaju zabawy w krzesełka na weselu. I wcale nie chodzi nam o to, że wygra najmniej pijany. Różnice punktowe między poszczególnymi zespołami są niewielkie, pikanterii całej tej imprezie dodaje fakt, że część drużyn ma mecze zaległe, więc wyobraźnia kibica może sobie dodawać lub odejmować “oczka” każdej z ekip i kreślić pozytywne, lub czarne scenariusze.
Można rzec – sytuacja idealna, jeśli chodzi nam o emocje do końca.
Zaległe mecze kluczowe na finiszu Serie A
Zwłaszcza że przed nami kilka spotkań bezpośrednich. W sześciu ostatnich kolejkach, a także w meczach zaległych, czekają nas takie starcia:
- Roma – Atalanta
- Napoli – Lazio
- Lazio – Milan
- Juventus – Milan
- Juventus – Inter
- Inter – Roma
- Roma – Lazio
- Atalanta – Milan
Możliwy jest więc nawet taki scenariusz, w którym w ostatniej kolejce La Dea i Rossoneri grają o to, który klub z Lombardii zagra w Lidze Mistrzów. Aha – Romy nie wymienialiśmy w gronie drużyn, które mogą powalczyć o TOP 4. Rzymianie po pierwsze tracą sporo, po drugie – fatalnie radzą sobie z czołówką ligi. Natomiast wymieniamy ich w terminarzu, bo mimo wszystko mogą namieszać. Wystarczy jakiś remis, dwa urwane punkty, czy może zwycięstwo w prestiżowych derbach i podziękowania do Trigorii zaczną spływać od każdego, kto skorzystał na wpadce rywala. Tak więc nie ma co Giallorossich stawiać na marginesie.
OBSTAWIAJ SERIE A W FUKSIARZ.PL – EARLY PAYOUT NA LIGĘ WŁOSKĄ!
O tym, ile może zmienić jeden mecz, najwięcej mówi ranga dzisiejszych spotkań.
- Jeśli Lazio przegra z Napoli, do 4. miejsca będzie traciło już minimum sześć punktów (przy jednym zaległym meczu)
- Jeśli Atalanta ogra Romę, zostanie wiceliderem ligi i to Juventus będzie się martwił oddechem rywali
- Jeżeli zaś Lazio wygra, wskoczy przed neapolitańczyków i, mając zaległy mecz do zagrania, będzie mieć trzy lub cztery punkty straty do strefy Ligi Mistrzów
- Jeżeli zaś Atalanta przegra, jej przewaga stopnieje może stopnieć nawet do jednego punktu
Sami widzicie. Tyle opcji, że strach zaliczyć wpadkę, bo peleton zaraz da dyla i będzie trzeba patrzeć na wyniki rywali, a nie tylko na swój terminarz.
Milan, czyli najgorszy terminarz
A skoro już o terminarzu. Nie ma co ukrywać, że najgorszą sytuację na finiszu ligi ma Milan. Na sześć kolejek zostały mu trzy spotkania z bezpośrednimi rywalami do miejsc 1-4. Co więcej, Rossonerim nie został ani jeden mecz z zespołem, który gra już o pietruszkę. Wiecie, coś jak Sassuolo czy Bologna. Puchary im nie grożą, spadek też, więc ograć taką drużynę łatwiej niż kogoś, kto walczy o życie. Pomijając już ewentualne opcje skorzystania z czyjejś “życzliwości”, co we Włoszech wcale nie jest praktyką zapomnianą. Rozkład jazdy Milanu to:
- Lazio – walka o puchary
- Benevento – walka o utrzymanie (31 punktów, trzy “oczka” przewagi nad strefą spadkową)
- Juventus – puchary
- Torino – utrzymanie (też 31 punktów)
- Cagliari – strefa spadkowa, 28 punktów
- Atalanta – puchary
Milan zaś od dawna nie jest już drużyną niepokonaną, która kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Ma problemy kadrowe – Zlatan opuścił połowę z 10 ostatnich spotkań ligowych, a Rafael Leao nie potrafi go zastąpić. Nie wspominając już o Mario Mandżukiciu. Scenariusz, w którym Rossoneri tuż przed końcem sezonu wypadają ze strefy Ligi Mistrzów? Przykry, ale prawdziwy. Mediolańczycy mają w tym zresztą doświadczenie, bo już w sezonie 2018/2019 wypadli z TOP 4 po 34. kolejce.
Jedyny plus tej sytuacji? Cztery wyjazdy. Nie, nie pomyliliśmy się – ekipa Stefano Piolego to najlepszy wyjazdowicz w Serie A. Poza domem straciła punkty tylko dwa razy i zebrała w ten sposób 40 “oczek”. Można więc zakładać, że Milanowi łatwiej będzie zapunktować poza domem niż w Lombardii.
Juventus, czyli nóż na gardle
Miała być Superliga, ale Superligi nie ma. Dlatego Juve wraca do punktu wyjścia – musi walczyć o miejsce w czwórce, żeby nie pogrążyć klubowych finansów. Jakiś czas temu “La Gazzetta dello Sport” informowała, że Bianconeri stracą 80 mln euro, jeśli nie uda im się awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Prawdopodobne jest również to, że w takich okolicznościach z Turynem pożegnałby się Cristiano Ronaldo. Pewne, że zrobiłby to Andrea Pirlo. Brak mistrzostwa jest dla “Starej Damy” wpadką. Przykrą, ale tylko wpadką. Brak awansu do Ligi Mistrzów? Wielopoziomową katastrofą. A powiedzmy sobie szczerze: nie jest to niemożliwe. Przed turyńczykami dwa mecze z ekipami z Mediolanu, w których ryzyko straty punktów jest spore. Choć w zasadzie… Pod wodzą Andrei Pirlo wpadki bywają częstsze i bardziej zaskakujące.
- 1:1 z Crotone
- 1:1 i 0:1 z Benevento
- 0:3 z Fiorentiną
- 2:2 z Torino
Klasa rywala nie ma znaczenia, Juventus w tym sezonie ugrał tyle samo punktów z czwartą Atalantą, ile z ostatnim “bezpiecznym” zespołem ligi – Benevento. Natomiast w Italii mimo wszystko panuje optymizm względem tego, co czeka Juve na finiszu.
– Trzy zwycięstwa w ostatnich czterech meczach, sześć w ostatnich dziewięciu. Dla Juventusu może to być ważny krok w kierunku Ligi Mistrzów. Przed Pirlo pozostaje sześć spotkań, aby osiągnąć cel minimum. Można powiedzieć, że od teraz musi wygrać je wszystkie. Historia tego sezonu pokazuje, że Juventus ani razu nie miał serii zwycięstw dłuższej niż trzy mecze z rzędu, więc trzeba również patrzeć na to, co zrobią inni. Obecne wyniki, nawet przed dwoma bezpośrednimi spotkaniami z czwartku (dziś – przyp. red.), stawiają jednak Juve w roli kowala swego losu – pisze “La Gazzetta dello Sport”.
Czyli mistrz Włoch ma jedno proste zadanie. Nie spieprzyć sobie sezonu.
WPADKA JUVENTUSU? KURS 2.32 NA WYGRANĄ LUB REMIS FIORENTINY W FUKSIARZ.PL!
Atalanta – mistrzowie finiszów
Najciekawiej jest jednak za plecami wielkich marek. Rzadko zdarza się bowiem, żeby dwa zespoły walczące o Ligę Mistrzów miały dwie tak dobre serie, jak Atalanta i Lazio.
- La Dea: 5 wygranych z rzędu
- Biancocelesti: 5 wygranych z rzędu
Kto pierwszy tę passę przerwie, ten wypada z gry. Tak to właśnie może wyglądać. Obydwa zespoły mają swoje plusy, ale i problemy. Lazio np. może się cieszyć, że Ciro Immobile przełamał się po serii ośmiu meczów z rzędu bez zdobytego gola. Simone Inzaghi obawia się jednak kartek – aż pięciu piłkarzy, w tym Francesco Acerbi i Luis Alberto – może za moment pauzować z powodu “żółtek”. Dla porównania w Atalancie na liście zagrożonych jest tylko Remo Freuler. A co stoi za Atalantą? Równiejsza dyspozycja i sporo łatwiejszych spotkań w terminarzu. Skupmy się na tym pierwszym. “Królowa Prowincji” w 2021 roku przegrała tylko dwa ligowe mecze – z Lazio (1:3) oraz Interem (0:1). Ta pierwsza porażka specjalnie ich nie przejmuje: jeśli chodzi o bilans starć bezpośrednich i tak ma przewagę (pierwszy mecz wygrany 4:1 – przyp.). Za to mile wygląda lista pozostałych tegorocznych spotkań.
- 13 zwycięstw
- 2 remisy
Podział punktów z Genoą i Torino można uznać za wpadki, to fakt. Natomiast w międzyczasie banda Gasperiniego opędzlowała Milan, Napoli i Juventus, więc jakoś się to wszystko równoważy.
Do tego pewna ciekawostka – od kiedy Gian Piero Gasperini prowadzi Atalantę, ta przegrała tylko jedno spotkanie w ostatnich siedmiu kolejkach sezonu (tyle meczów do rozegrania ma obecnie La Dea). Cztery sezony, 28 spotkań i tylko jedna porażka. Leszek Miller byłby dumny!
Napoli, czyli czarny koń
A gdzie w tym wszystkim Napoli? To ciekawy przypadek, bo jeszcze niedawno Gennaro Gattuso był z klubu zwalniany w trybie natychmiastowym. Teraz media trochę złagodziły relacje – Rino wyleci, ale dopiero po sezonie. Powody tej zmiany? Proste – Partenopei w ostatnich dziewięciu spotkaniach przegrali tylko raz – w zaległym meczu z Juventusem. W pewnym momencie południowcy mogli widzieć Ligę Mistrzów tylko w snach. Ale ta seria zmienia podejście do drużyny spod Wezuwiusza.
- remis z Interem i przerwanie jego zwycięskiego marszu
- ogranie Romy na wyjeździe
- wygrana z Milanem
Jest się czym chwalić. W dodatku po meczu z Lazio Napoli zostają same mecze z niżej notowanymi drużynami. Poza tym Gattuso ma do dyspozycji zespół pełną gębą. Za znakomitą serię nie odpowiada zwyżka formy jednego z zawodników, liderów jest kilku:
- Lorenzo Insigne – 5 goli, 2 asysty
- Piotr Zieliński – gol, 4 asysty
- Dries Mertens – 4 gole, asysta
- Giovanni di Lorenzo – 2 gole, 2 asysty
Nawet Victor Osimhen się przebudził i miał udział przy czterech bramkach, co daje mu średnią wypracowanego gola co 95 minut w ostatnich tygodniach. Wiadomo, że ostatnio z Interem Nigeryjczyk zagrał słabo, ale właśnie o to chodzi – jak ktoś zawiedzie, to wózek ciągnie kto inny. Dlatego Napoli może się okazać czarnym koniem tego wyścigu. Zauważają to także włoskie media.
– Mecz z Lazio będzie ostatnim bezpośrednim starciem Napoli w walce o Ligę Mistrzów. Potem terminarz jest już mniej wymagający. Oczywiście część rywali Napoli potrzebuje punktów w walce o utrzymanie, choćby dla świętego spokoju. Ale pod względem potencjału Napoli dystansuje każdego z przyszłych przeciwników – czytamy w “LGdS”.
***
Do ostatnich kolejek ligi włoskiej będziemy więc zasiadać jak do telenoweli. Zwłaszcza że w tle mamy jeszcze dyskusje o potencjalnym zawieszeniu przez UEFĘ drużyn, które chciały się wyłamać i stworzyć Superligę. Karą miałby być rok bez pucharów, więc wszystko mogłoby się jeszcze bardziej skomplikować. Ale nawet jeśli do tego nie dojdzie, wciąż możliwy jest scenariusz, w którym w TOP 4 zabraknie zespołu, który przez ostatnią dekadę dominował w Italii oraz tego, który przez 18 kolejek zasiadał w fotelu lidera.
To chyba najlepiej dowodzi tego, o jak szalonym finiszu rozmawiamy.
fot. Newspix